Zbrojownia tamtych lat - Strzelcy – ochotnicy habsburskiej monarchii

Monarchia habsburska okazywała stosunkowo duży liberalizm, zwłaszcza wobec grup społecznych uznawanych za najbardziej lojalne. Znalazło to wyraz w możliwości zrzeszania się w ochotnicze stowarzyszenia strzeleckie.

Publikacja: 02.09.2009 09:02

Sztandar Siczy

Sztandar Siczy

Foto: MUZEUM WOJSKA POLSKIEGO W WARSZAWIE

Szczególnie długą tradycją mogli się poszczycić górale z Tyrolu i Voralbergu, którzy dowiedli swego oddania choćby podczas wojen z Napoleonem. Członkowie drużyn strzeleckich, które funkcjonowały zarówno na wsiach, jak i w miastach, przechodzili regularne ćwiczenia i mieli prawo do trzymania broni w domu.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w Wiedniu wydawało pozwolenie na założenie takich ochotniczych stowarzyszeń wojskowych dopiero po uzyskaniu pozytywnej opinii władz krajowych. Dzięki temu, z chwilą wybuchu wojny, regularna armia mogła zostać szybko zasilona przeszkolonymi kadrami. Ci, których z racji wieku nie obejmował obowiązek mobilizacyjny, utworzyli tzw. oddziały Standschutzen, które zorganizowane w samodzielne kompanie i bataliony wzięły udział w walkach na froncie włoskim. Taka polityka umożliwiła powstanie nie tylko polskich organizacji paramilitarnych, które następnie stały się kadrą tworzonych Legionów, ale także ukraińskich.

Świadomość narodowa Ukraińców zamieszkujących Wschodnią Galicję zaczęła się budzić pod koniec XIX wieku, kiedy zakładano partie polityczne oraz rozmaite organizacje społeczne. W 1894 roku powstał Sokił, a w 1900 „Sicz”, nawiązująca do tradycji Siczy Zaporoskiej. Obie organizacje miały formalnie charakter stowarzyszeń gimnastycznych, ale wraz z zaostrzaniem się sytuacji międzynarodowej i wzrostem napięcia pomiędzy Austro-Węgrami a Rosją następowała ich szybka militaryzacja. W 1910 r. niektórzy członkowie Siczy otrzymali jednolite mundury nawiązujące do strojów kozackich, a trzy lata później oficjalnie zatwierdzono organizację strzelecką pod nazwą Ukraińskich Strzelców Siczowych, dzięki czemu część członków zdążyła przed wybuchem I wojny światowej przejść przeszkolenie z bronią w ręku.

Ze względu jednak na bardzo ograniczone możliwości finansowe karabinów w oddziałach strzeleckich było niewiele, poza tym prawie wszystkie stanowiły stare, czarnoprochowe Werndle. Tłumaczono austriackie regulaminy wojskowe i instrukcje dotyczące broni. W Muzeum Wojska Polskiego znajdują się dwa przepiękne sztandary uszyte w 1913 roku dla lokalnej komórki Siczy z Rawy Ruskiej. Jeden z nich przedstawia wizerunek lwa wchodzącego na skałę – herb Wschodniej Galicji, a po drugiej stronie płatu św. Michała Archanioła – patrona Rusi. Na drugim zaś sztandarze zamiast archanioła wyobrażono Bohdana Chmielnickiego. Oba zostały zdobyte przez Polaków w 1918 roku podczas zaciętych walk z Ukraińcami o Rawę Ruską.

Ukraińcy uważnie śledzili oczywiście rozwój polskich formacji paramilitarnych, czerpiąc wzorce, a nawet zapożyczając sobie statut naszego Strzelca. W chwili wybuchu wojny z Rosją powstał Legion Ukraińskich Strzelców Siczowych. Mimo że na wezwanie Głównej Rady Ukraińskiej i Ukraińskiego Zarządu Bojowego zgłosiły się dziesiątki tysięcy ochotników, Legion wyruszył do walki, licząc zaledwie 2500 żołnierzy zgrupowanych w dwóch batalionach. Stosowano umundurowanie austriackie – szarobłękitne wz. 1908, element wyróżniający stanowiły jedynie błękitno-żółte kokardy na czapkach. Oryginalne, ukraińskie były natomiast nazwy pododdziałów (sotnie) i stopnie wojskowe czerpiące z kozackiej tradycji. Z czasem uniformy strzelców siczowych nabrały bardziej narodowego charakteru, a najbardziej charakterystycznym elementem stała się czapka – mazepinka, którą zaopatrzono w V-kształtne wycięcie nad czołem, nawiązujące jakoby do czapek dawnych hetmanów.

[i]Michał Mackiewicz, pracownik naukowy

Muzeum Wojska Polskiego [/i]

Szczególnie długą tradycją mogli się poszczycić górale z Tyrolu i Voralbergu, którzy dowiedli swego oddania choćby podczas wojen z Napoleonem. Członkowie drużyn strzeleckich, które funkcjonowały zarówno na wsiach, jak i w miastach, przechodzili regularne ćwiczenia i mieli prawo do trzymania broni w domu.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w Wiedniu wydawało pozwolenie na założenie takich ochotniczych stowarzyszeń wojskowych dopiero po uzyskaniu pozytywnej opinii władz krajowych. Dzięki temu, z chwilą wybuchu wojny, regularna armia mogła zostać szybko zasilona przeszkolonymi kadrami. Ci, których z racji wieku nie obejmował obowiązek mobilizacyjny, utworzyli tzw. oddziały Standschutzen, które zorganizowane w samodzielne kompanie i bataliony wzięły udział w walkach na froncie włoskim. Taka polityka umożliwiła powstanie nie tylko polskich organizacji paramilitarnych, które następnie stały się kadrą tworzonych Legionów, ale także ukraińskich.

Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy