Los I Brygady Legionów Polskich dobrze oddaje cytowana wyżej pieśń. „Najdumniejsza pieśń, jaką kiedykolwiek Polska stworzyła” – powiedział Józef Piłsudski, dziękując jej twórcom. Wrócimy jeszcze do niej i do innych strof śpiewanych przez legionistów w jednym z następnych zeszytów, zwłaszcza że tak długo tych słów w kraju nie uczono. A można wedle nich śledzić legionowe dzieje (parafraza innego powiedzenia Komendanta).
Mówili, żeśmy stumanieni, nie wierząc nam, że chcieć to móc...
Na początku wojny społeczeństwo polskie, szczególnie w Kongresówce, istotnie nie widziało sensu ani w kolejnym powstaniu przeciw Rosji, ani nawet w tworzeniu narodowej siły zbrojnej przy boku państw centralnych. Koncepcja Piłsudskiego wydawała się mrzonką prowadzącą jedynie do niepotrzebnego upustu polskiej krwi.
Laliśmy krew osamotnieni, a z nami był nasz drogi Wódz...
Już pierwszy rok bojów I Brygady – którym poświęcony jest dzisiejszy zeszyt – pokazał męstwo strzelców w walce i ich wytrzymałość na trudy marszów oraz życia w okopach. I znakomite wyszkolenie. Już wtedy dowództwo austriackie i niemieckie z podziwem uznało, że na polskich legionistów można liczyć w potrzebie, a ich dowódca nie tylko wytrzymuje porównanie, ale przewyższa zawodowych oficerów i generałów. Pierwszej Brygadzie nie ustępowała Druga, nie bez przyczyny nazwana Żelazną (napiszemy o niej za tydzień), i ich samotna z początku ofiara zyskiwała z wolna również powszechną akceptację społeczeństwa.