[wyimek]ROZKAZ I SŁUŻBA Wojsko ma dwie stałe podstawy dla swego codziennego życia, podstawy krępujące nadzwyczajnie każdą indywidualność. Pierwsza z nich to rozkaz, rozkaz wymagający posłuszeństwa: bez niego każde wojsko jest zerem i ulega szybkiemu rozkładowi. Druga – to służba, ciężka, codzienna służba żołnierza. - Józef Piłsudski, przemówienie w Krakowie, 19 października 1919[/wyimek]
Duże ryzyko niosło też patrolowanie ziemi niczyjej. Sprawdzano stan drutów kolczastych oraz zdobywano informacje o przeciwniku.
Na północ od odcinka frontu obsadzanego przez Legiony rozpoczynał się pas bagien o szerokości kilkunastu kilometrów. Nie można było utworzyć tam zwartej linii frontu, dlatego też odcinka tego pilnowały stacjonujące w niewielkich drewniano-ziemnych fortach tzw. Jagdkommanda. Choć na ogół służba na tych placówkach sprowadzała się do pilnowania ptactwa wodnego, to jednak, zwłaszcza zimą, gdy bagna były zmarznięte, zdarzały się większe potyczki z Rosjanami, podczas których na ogół wygrywała ta strona, która zdołała lepiej się zamaskować i wcześniej wykryć przeciwnika. Żołnierze ubrani w śnieżne maskowniki organizowali zasadzki na patrole przeciwnika. Zamaskowani legioniści nieraz po kilka godzin leżeli na cienkim lodzie (zdarzały się przypadki przymarznięcia), wyczekując okazji do złapania jeńca.
Często podczas potyczek słaby lód pękał i żołnierze wpadali do bagien. Tylko dzięki pomocy kolegów i szybkiemu odtransportowaniu ich do ciepłych ziemianek, gdzie po powrocie wszyscy otrzymywali gorącą herbatę z rumem, udawało się uniknąć tragedii. Trzeba przyznać, że owa herbata często była wyjątkowo mocna i wieczorne odpoczynki po patrolach zmieniały swój charakter na nieco bardziej rozrywkowy. Podczas jednego z takich patroli na wysokości Frolihsdorfu (nazwę taką nosiło osiedle ziemianek 9. Dywizji Kawalerii) 13 marca 1916 roku poległ wachmistrz Tadeusz Oster Ostrowski, twórca słynnej „Kadrówki”. Po okrążeniu jego patrolu przez Rosjan ostrzeliwał się do końca, a ostatnią kulę zostawił dla siebie.
[srodtytul]Miód z końskiej melasy[/srodtytul]
Pod koniec listopada walczące nieprzerwanie od kilku miesięcy oddziały I Brygady zostały skierowane na tyły, gdzie przez kilka najbliższych miesięcy miały odpoczywać. Wiosną 1916 roku oddziały I Brygady zostały zmienione przez II Brygadę, która jednak nie zagrzała długo miejsca na tyłach, gdyż latem rozpoczęła się ofensywa Brusiłowa.
W wolnym nareszcie czasie początkowo wszyscy budowali i remontowali swe siedziby, ale potem trzeba było znaleźć inne zajęcia. Legionowe warsztaty szewskie i krawieckie działały pełną parą. Dowództwo organizowało różne kursy i szkolenia. Na wiosnę przed domami pojawiły się klomby oraz misternie poukładane z kamieni i tłuczonego szkła wzory. Legionista Wincenty Solek wspominał, że na jedną z imprez towarzyskich przygotowali wraz z kolegami tort z otrąb dla koni, razowej mąki i nierafinowanego cukru. Brak słodkości zmuszał żołnierzy do ciągłego kombinowania. Jednym z ulubionych przysmaków był sztuczny miód uzyskiwany z przetapianej w menażkach końskiej melasy.
Okazją do rozrywki były także imieniny szefostwa, podczas których kuchnie przygotowywały nieco lepsze posiłki, a żołnierze otrzymywali dodatkowe przydziały rumu i papierosów. Najhuczniej obchodzono oczywiście imieniny komendanta Piłsudskiego, podczas których żołnierze zorganizowali minidefiladę z pochodniami i transparentem z napisem „Niech żyje Komendant Piłsudski”. Legionowi pamiętnikarze wspominają także, że przed świętami Bożego Narodzenia komendant Piłsudski wraz z oficerami bawił się w... wywoływanie duchów. Udało się ponoć wywołać ducha rosyjskiego gen. Liniewicza z wojny 1904 roku. Przepowiedział on atak rosyjski podczas świąt, ale przepowiednia się nie spełniła.
Do innych rozrywek należało malowanie obrazów. Szczególnie lubował się w nim uzdolniony plastycznie i wykształcony na ASP Edward Rydz--Śmigły, którego kwaterę wypełniały portrety.
[srodtytul]Wigilia bez postu[/srodtytul]
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia żołnierze otrzymali list pasterski od bp. Bandurskiego z Wiednia oraz paczki z podarkami. Z powodu różnorodności prezentów i braku możliwości ich sprawiedliwego rozdziału paczki były losowane. Legioniści przystroili swoje kwatery choinkami, na których – z braku innych ozdób – wieszali to, co mieli pod ręką: naboje karabinowe, zapalniki od pocisków oraz wyproszoną od sanitariuszy watę. Z powodu trudności zaopatrzeniowych w Wigilię nie przestrzegano postu. Jak wspomina legionista Adam Benisz, na obiad wydano żołnierzom konserwy mięsne z napisem „HF”, który żartobliwie tłumaczono sobie jako Hund Fleisch – psie mięso.
Główne obchody świąt Bożego Narodzenia zorganizowano w nowo wybudowanym Legionowie. W wigilijny wieczór urządzono tam uroczystą kolację dla oficerów, na którą oprócz bp. Bandurskiego przybył płk Władysław Sikorski z departamentu wojskowego NKN. Po zakończeniu kolacji bp Bandurski wraz z delegacją gości udał się do kwater żołnierskich. Jako pierwszą odwiedzono kompanię techniczną, której żołnierze wewnątrz swojego baraku przygotowali oryginalne choinki przystrojone amunicją, kulkami szrapnelowymi, pierścionkami własnego wyrobu i innymi drobiazgami. Następnie odwiedzono kompanię sztabową oraz skautową, w której służyli najmłodsi żołnierze Legionów. Na koniec przy świetle pochodni i reflektorów elektrycznych biskup odprawił uroczystą pasterkę.
Zdarzyły się drobne wpadki i wręcz skandale. Podczas kolacji od jednej z lamp zapalił się mech, którym były uszczelniane baraki w Legionowie. Żołnierze, którzy zaczęli gasić pożar, musieli wejść na strych, jednak ich interwencja spowodowała zasypanie całego wigilijnego stołu paprochami z tlącego się sufitu. Dużo więcej problemów przysporzyli ułani, którzy mieli brać udział w uroczystej pasterce. Już na kilka godzin przed planowaną uroczystością byli tak wstawieni, że nie mogli wsiąść na konie. W dodatku na skutek nieuwagi niezbyt trzeźwych żołnierzy w Wołczecku spłonęło ok. 12 budynków i kilka koni. Pijaństwo podczas świąt nie było niczym nowym, gdyż przy większych okazjach żołnierzom wydawano zwiększone porcje rumu (dodawanego zazwyczaj do herbaty), a nawet przydzielano na poszczególne oddziały świąteczne beczułki z winem. Zdarzało się jednak i tak, że co bardziej przedsiębiorczy żołnierze okradali magazyny żywnościowe, w których trzymano alkohol.
Z kolei stacjonujący w Leśniewce żołnierze I Brygady na wigilię dostali kluski z mięsem i ziemniaki, będące prawdziwym rarytasem. Po kolacji odbyło się dzielenie się opłatkiem wszystkich oddziałów. Do swoich żołnierzy przyszedł także komendant Piłsudski.
W pierwszy dzień świąt w Legionowie ks. bp Bandurski o godzinie 10 rano odprawił mszę świętą, podczas której dokonano poświęcenia uszytego przez skautki z Piotrkowa sztandaru kompanii skautowej. Następnie delegacja gości udała się na cmentarz w Wołczecku, gdzie poświęcono krzyż na mogile oficerów poległych pod Polską Górą oraz uroczyście pochowano zabitego w Wigilię artylerzystę. Na zakończenie dnia ks. biskup odwiedził jeszcze szpital polowy III Brygady i udał się do stacjonujących na zapleczu frontu jednostek I Brygady, gdzie następnego dnia wraz z Sikorskim byli podejmowani na uroczystej kolacji. Głównym daniem była pieczeń z kapustą dość obficie „podlewana” wódką. Oficerowie żartownisie koniecznie chcieli upić kapelana, jednak ten ok. 23.30 opuścił zabawę razem z ks. biskupem, gdyż, jak wspominał kapelan o. Kosma Lenczowski, „pijani, wyczerpawszy repertuar niewinnych piosenek i kolęd (niewielu), zaczęli śpiewać porno i erotyczne śpiewki”.
[wyimek]SPOKÓJ I RÓWNOWAGA Gdym wykuwał duszę nowoczesnego polskiego żołnierza, za jedno z pierwszych swych zadań uważałem wyrobienie w ludziach spokoju i wewnętrznej równowagi – bez względu na to, co się dzieje dokoła. - Józef Piłsudski, Rozkaz do Polskiej Organizacji Wojskowej, 25 lipca 1915[/wyimek]
Odbyły się także skromne uroczystości noworoczne. Na przykład 5. pp zorganizował bal i przyjęcie. O 17 odbyło się również nabożeństwo dziękczynne za rok 1915.
[srodtytul]Ofensywa Brusiłowa[/srodtytul]
W kwietniu 1916 roku II Brygadę zmieniły na pozycjach oddziały I Brygady. Odpoczynek Karpatczyków nie trwał jednak zbyt długo, bo
4 czerwca rozpoczęła się ofensywa Brusiłowa. Rosjanie zajęli Łuck i zagrozili przełamaniem frontu. 12 czerwca przełamali pozycje korpusu gen. Fatha w rejonie Kołek i przeszli na drugi brzeg Styru, a następnie rozpoczęli natarcie w kierunku Hruziatynia, przez który wiodła najkrótsza droga nad Stochód. Dla załatania wyrwy we froncie ściągnięto II Batalion 3. pp, który wszedł do walki 16 czerwca. Do szczególnie ciężkich bojów doszło w rejonie folwarku Tuman, gdzie na skutek tchórzliwej postawy Austriaków legioniści niemalże zostali okrążeni. 19 czerwca do walki wkroczyły kolejne oddziały II Brygady. Przez kolejne dwa dni były one wykorzystywane w najcięższych momentach do łatania wyrw we froncie, czyli de facto na najtrudniejszych odcinkach. Wszystkie oddziały poniosły na skutek tego ogromne straty. Jednym z najkrwawszych dni był 21 czerwca, kiedy to na rozkaz austriackiego dowódcy II Brygady płk. Küttnera legioniści wykonywali bezsensowny kontratak pod Hruziatyniem. 2 pp. poniósł największe w swojej historii straty: 40 zabitych, 200 rannych i 50 wziętych do niewoli.
Rosyjskie natarcie udało się powstrzymać dopiero po ściągnięciu kolejnych posiłków niemieckich. W tym czasie gen. Brusiłow postanowił zlikwidować wybrzuszenie frontu w zakolu Styru, gdzie centrum zajmowały oddziały legionowe. Jako miejsce głównego uderzenia wybrano okolice Kostiuchnówki, gdzie Legiony stoczyły największą bitwę w swojej historii.
Po odwrocie nad Stochód 10 lipca 1916 roku Legiony zostały przerzucone do rezerwy korpusu Hauera i skierowane na odpoczynek do Czeremoszna. Ale już 16 lipca legionistów przerzucono na odcinek frontu pomiędzy Sitowiczami a Jeziornym. Pierwszą linię obsadziła I i III Brygada, a II została w rezerwie. Do końca lipca na odcinku legionowym panował spokój. Rosjanie prowadzili wówczas intensywne ataki na leżące na południe od Legionów pozycje Austriaków.
Po przerwaniu frontu II Korpusu w zagrożony rejon wysłano pozostające do tej pory w rezerwie oddziały legionowe – II Brygadę i ułanów. Pod ich osłoną Austriakom udało się wycofać na drugą linię obrony. W związku z cofnięciem linii I i III Brygadę przesunięto na południe w rejon Podryża i Sitowicz. Z kolei II Brygada została skierowana w rejon Pisocznej i Rudki Miryńskiej. 3 sierpnia 1916 roku gwałtowny atak doprowadził do przełamania pozycji II Korpusu. Wkrótce Rosjanie zajęli Rudkę Miryńską i znaleźli się na tyłach oddziałów legionowych. Sytuację uratował kontratak kawalerii oraz piechoty II i III Brygady. Po zaciętych walkach udało się odzyskać okopy utracone przez austriacki 99. pp i zepchnąć Rosjan na pozycje wyjściowe.
Niepowodzenie przy forsowaniu Stochodu zmusiło Rosjan do zaprzestania dalszych ataków. Walki znów przybrały charakter pozycyjny. Bitwa pod Rudką Miryńską była ostatnim poważnym starciem Legionów. W kolejnych tygodniach, aż do wycofania z frontu na początku października 1916 roku, legioniści uczestniczyli w walkach pozycyjnych oraz patrolowaniu przedpola.
[srodtytul]Straty niewynagrodzone[/srodtytul]
Rozgoryczenie po ogromnych stratach spod Kostiuchnówki oraz postawa sojuszników niekwapiących się do podjęcia działań w sprawie polskiej powodowały coraz większy ferment polityczny w Legionach. Ukazem cesarskim z 20 września przekształcono je w Polski Korpus Posiłkowy. Kilka dni później przyjęto dymisję Piłsudskiego, która pociągnęła za sobą falę protestów i podań o zwolnienie z Legionów. Dowództwo armii austro-węgierskiej rozpoczęło jednocześnie reorganizację wszystkich jednostek. Na początku października Legiony wycofano z frontu i przetransportowano do Baranowicz, gdzie legioniści doczekali się ogłoszenia aktu 5 listopada. W listopadzie oddziały przewieziono do Królestwa i oddano pod dowództwo Niemcom, którzy przystąpili do tworzenia nowej formacji – Polskiej Siły Zbrojnej.