Dla bolszewików, którzy umiejętnie podsycali w ogłupionym wojną światową, rewolucją i wojną domową społeczeństwie nastroje wielkorosyjskie, Polska była wrogim państwem, które kosztem Rosji Radzieckiej ugruntowało swoje granice na wschodzie, a w sensie politycznym i ideologicznym było tworem zagrażającym jej istnieniu: państwem „burżuazyjno-szowinistycznym” i „marionetką mocarstw kapitalistycznych”. W propagandzie podkreślano klasowy charakter Polski, dzieląc jej społeczeństwo na złych „panów”, których symbolizowali Piłsudski i oficerska kasta, rząd, ziemianie, fabrykanci, funkcjonariusze państwowi, profesorowie i dziennikarze, oraz dobrych Polaków uciskanych przez tę burżuazyjno-szowinistyczną klikę: robotników, chłopów, nauczycieli, lekarzy, no i rzecz jasna komunistów.
Polski „pan” był przedstawiany jako opasły szlachcic w kontuszu, z sumiastymi wąsami, w konfederatce i z szablą. Andrzej de Lazari zwraca uwagę na kluczową rolę, jaką szczególnie w karykaturze sowieckiej odgrywała symbolika kolorów: czerwony miał się kojarzyć z dobrem, biały ze złem. Stąd jeszcze od czasu wojny domowej bolszewicy wrogów ideologicznych nazywali „białymi”. W ramach tej kategoryzacji polski wróg to „biełopolak”. Józef Piłsudski – jak ulał pasujący do archetypu polskiego szlachciury, z wąsem, szablą i Kasztanką – zajmował poczesne miejsce wśród nich.
Bolszewicy przywiązywali dużą wagę do karykatury jako narzędzia walki ideologicznej. Znany sowiecki krytyk Władymir Połonskij stwierdził, że „karykatura jest najbardziej sprawnym rodzajem broni. Karykatura zabija śmiechem. A przed śmiechem nic jest w stanie obronić – ani milionowa armia, ani kamienne mury. Z tego powodu sztuka karykatury – to potężna sztuka”. Z kolei wywodzący się z Polski komunistyczny publicysta Feliks Kon we wstępie do albumu poświęconego sowieckiej karykaturze z 1931 r. napisał, że karykaturzysta powinien być jak „wartownik, zbrojny ołówkiem i bacznie śledzący za przygotowującym nową interwencję wrogiem klasowym i demaskującym jego knowania”.
Znamienne, że w ZSRR termin „karykatura polityczna” odnosił się tylko do satyry dotyczącej tematyki zagranicznej. Bolszewicy traktowali ją jako doskonałe narzędzie propagandy i walki informacyjnej z wrogiem klasowym w kraju i za granicą. Nic dziwnego, że w latach 20. i 30. wstępy do albumów pisali czołowi przedstawiciele władzy, m.in. wspomniany Kon i Anatol Łunaczarski. Wśród licznych karykaturzystów jednym z najbardziej cenionych był Borys Jefimow, który od 1922 r. współpracował z „Prawdą”, „Izwiestiami” i czasopismem satyrycznym „Krokodił”. Specjalizował się w karykaturze politycznej, m.in. o tematyce antyfaszystowskiej, jego autorstwa są też najbardziej znane karykatury poświęcone Piłsudskiemu.
W latach 20. ukazywało się wiele pism satyrycznych o zasięgu ogólnokrajowym i lokalnym. Żywot większości z nich był krótki, a do tych o dłuższym stażu można zaliczyć ukazujące się w Moskwie: „Smiechacz” (Prześmiewca, 1924 – 1928), będący jego kontynuacją „Cudak” ukazujący się w latach 1928 – 1930, i leningradzkie: „Behemot” (Hipopotam, 1924 – 1928), „Puszka” (Armata, 1926 – 1926) i „Rewizor” (1929 – 1930). W latach 30. nastąpiło ograniczenie w wydawaniu tego rodzaju czasopism, a karykatura polityczna na stałe zagościła w głównych dziennikach ogólnokrajowych: „Prawdzie”, „Izwiestiach” i „Trudzie”. Przeważały graficzne komentarze do sytuacji międzynarodowej, których ostrze było skierowane w Niemcy, Japonię, Anglię, Francję i oczywiście Polskę.