Niemcy oddali Polsce zrabowane obrazy

Gdańskie Muzeum Narodowe odzyskało z Berlina sześć płócien zagrabionych w czasie wojny

Publikacja: 28.10.2010 02:36

„Wieczorne spotkanie malarzy u Stoddarta w Gdańsku” Otto Brausewettera

„Wieczorne spotkanie malarzy u Stoddarta w Gdańsku” Otto Brausewettera

Foto: Fotorzepa, Beata Kitowska BK Beata Kitowska

Na trop obrazów wpadli sami gdańscy muzealnicy, wertując katalog dzieł sztuki wydany przez Fundację Dziedzictwa Pruskiego. Fundacja ta opiekuje się najważniejszymi berlińskimi muzeami. Niemcy, inwentaryzując swe zbiory, odkryli, że mają w magazynach dzieła, których pochodzenie jest nieudokumentowane. Opisali je w katalogu.

– Katalog był wydany w niewielkim nakładzie – 200 egzemplarzy. Nasi specjaliści, porównując jego zawartość z przedwojennymi inwentarzami gdańskich muzeów, odkryli kilka płócien i rzeźbę pochodzące z naszej kolekcji – mówi „Rz” rzecznik prasowy Muzeum Narodowego w Gdańsku Małgorzata Posadzka.

Były to: „Rybacy na brzegu” Friedricha Hildebrandta, „Alegoria pięciu zmysłów” Antona Möllera, „Portrety rodziny malarza” Johnna Carla Schultza, „Lis i winogrona” Daniela Schultza, „Wieczorne spotkanie malarzy u Stoddarta w Gdańsku” Otto Brausewettera i „Herakles zabijający centaura Nessosa” (malarz nieznany, XVIII wiek) oraz rzeźba „Stojący młodzieniec” Ernesto de Fiori. Najprawdopodobniej obrazy zostały zrabowane przez Armię Czerwoną w 1945 r. i oddane w depozyt berlińskiemu muzeum.

Rozpoczęły się żmudne negocjacje na temat zwrotu tych dzieł. W końcu Niemcy uznali argument, że należały one do Wolnego Miasta Gdańska, które zgodnie z prawem międzynarodowym nie wchodziło w skład ówczesnych Niemiec, lecz było osobnym podmiotem prawa międzynarodowego. Zgodzili się też z argumentem miejsca pochodzenia – dzieła te były związane z Gdańskiem, wszak obrazy wyszły spod pędzla tamtejszych malarzy.

Szczegóły porozumienia z niemiecką fundacją nie są publicznie znane. – W umowie, jaką zawarliśmy, nasi partnerzy zastrzegli sobie, by nie ujawniać warunków, na jakich dzieła zostały nam przekazane – mówi Posadzka.

Obrazy do Gdańska wróciły wczoraj. – Nie są w najlepszym stanie, więc muszą zostać poddane konserwacji. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku będziemy mogli je włączyć do naszej galerii malarstwa gdańskiego i udostępnić szerokiej publiczności – mówi rzeczniczka muzeum.

Odzyskane dzieła stanowią niewielki odsetek tego, co gdańskie muzea straciły w czasie II wojny światowej, zwłaszcza w jej ostatnim okresie. – W stosunku do tego, co figuruje w przedwojennych inwentarzach, brakuje kilku tysięcy dzieł. Nasi specjaliści szukają ich na całym świecie – mówi Posadzka.

Nie zawsze udaje się odzyskać dzieła w taki sposób. Ostatnio do Gdańska wrócił inny obraz. Muzeum Narodowe musiało jednak zapłacić za niego odstępne, bo kolekcjoner, który go miał, nabył dzieło w dobrej wierze.

Podczas okupacji – wskutek działań wojennych, rekwizycji i grabieży – Polska straciła ponad 75 proc. dzieł sztuki, zabytków architektury i zbiorów bibliotecznych. Jednak stworzenie dokładnej ich listy jest trudne, gdyż zaginęła część materiałów z powojennej akcji rejestrowania strat. Podawana często liczba 516 tys. zagrabionych dzieł sztuki jest z pewnością zaniżona.

Planowy rabunek niemiecki zakończył się w 1943 r. Kolejne dzieła sztuki wywozili na własną rękę wycofujący się żołnierze Wehrmachtu. W latach 1944 – 1945 poszczególne dzieła i kolekcje, które przetrwały niemiecką okupację, rekwirowali Rosjanie. Szczególnie wiele zrabowano na Śląsku i w Gdańsku. Do najcenniejszych utraconych obiektów należy m.in. „Portret młodzieńca” Rafaela, zbiór 25 rysunków Dürera, które dziś znajdują się w muzeach amerykańskich, i tzw. szkatuła królewska ze zbiorów Czartoryskich, w której znajdowały się pamiątki po władcach Polski i ich małżonkach. W Muzeum Puszkina w Moskwie obejrzeć można np. zrabowany z głogowskiej katedry obraz Lucasa Cranacha Starszego „Madonna z Dzieciątkiem”.

Odzyskiwaniem dzieł sztuki zajmuje się Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Co roku udaje się sprowadzić do Polski zaledwie kilka zrabowanych dzieł.

Na trop obrazów wpadli sami gdańscy muzealnicy, wertując katalog dzieł sztuki wydany przez Fundację Dziedzictwa Pruskiego. Fundacja ta opiekuje się najważniejszymi berlińskimi muzeami. Niemcy, inwentaryzując swe zbiory, odkryli, że mają w magazynach dzieła, których pochodzenie jest nieudokumentowane. Opisali je w katalogu.

– Katalog był wydany w niewielkim nakładzie – 200 egzemplarzy. Nasi specjaliści, porównując jego zawartość z przedwojennymi inwentarzami gdańskich muzeów, odkryli kilka płócien i rzeźbę pochodzące z naszej kolekcji – mówi „Rz” rzecznik prasowy Muzeum Narodowego w Gdańsku Małgorzata Posadzka.

Pozostało 84% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką