– Sądziłem, że uda nam się szybciej przejść przez kwestie merytoryczne – mówi „Rz" Jakub Płażyński po wczorajszym posiedzeniu podkomisji Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, Komisji Łączności z Polakami za Granicą, Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, zajmującej się repatriacją. – Myśmy położyli projekt zmiany na stole, a rząd, zamiast go udoskonalić w imię dobrego prawa, mówi mu tylko „nie".
– Jest wola, ale jesteśmy też realistami – mówi Paweł Orłowski (PO), przewodniczący podkomisji. – Jeśli dopracujemy ten projekt w kolejnej kadencji, to myślę, że stanowisko rządu będzie inne.
Rząd w oficjalnym stanowisku sprzeciwił się przyjęciu obywatelskiego projektu ustawy repatriacyjnej.
Projekt obywatelski ustawy repatriacyjnej zakłada zintensyfikowanie akcji przyjmowania Polaków z zagranicy chcących zamieszkać w Polsce. Zasadniczą zmianą wobec obecnych przepisów jest przeniesienie na rząd (MSWiA) obowiązku zapewnienia mieszkania przez co najmniej dwa lata dla repatrianta z rodziną. Miałoby to zlikwidować kolejkę tych, którym repatriacja się należy, a którzy nie mogą się w Polsce osiedlić, bo nie ma gmin, które chciałyby je przyjąć. Projekt zakłada także, że przez 36 miesięcy repatrianci mieliby otrzymywać 1175 zł miesięcznie. Zniesiono by także konieczność uzyskania karty pobytu dla jego rodziny, a małżonkom z mieszanych rodzin przyznawał prawo wniosku o polskie obywatelstwo. Oraz obejmował repatriacją Polaków mieszkających w obecnej Białorusi i Ukrainie.
Obecnie w bazie oczekujących na repatriację RODAK zarejestrowanych jest 2,5 tys. osób, które mimo przyznania prawa do repatriaci wciąż nie mogą osiedlić się w Polsce, gdyż nie wyznaczono dla nich lokali mieszkalnych. Zgodnie z obowiązującą ustawą za ich zapewnienie odpowiedzialne są gminy – mogą to zrobić, ale nie muszą.