To była największa zbrodnia popełniona na Polakach po II wojnie światowej. W lipcu 1945 roku NKWD w okolicach Augustowa zamordowało 592 (według części badaczy nawet 1420) osoby, schwytane wcześniej podczas obławy na "wrogów ludu". Do dziś nie wiadomo, gdzie dokonano egzekucji ani gdzie pogrzebano jej ofiary.
Chociaż od upadku Związku Sowieckiego minęło już 20 lat, Moskwa nadal nie przekazała Polsce dokumentów dotyczących tej sprawy. Polacy mają nadzieję, że w ich uzyskaniu pomoże im rosyjski badacz i wiceprzewodniczący stowarzyszenia obrony praw człowieka Memoriał Nikita Pietrow. Właśnie na zaproszenie IPN przyjechał on do Białegostoku, gdzie rozmawia na ten temat z historykami i prokuratorami instytutu.
– Mamy nadzieję, że jako znawca moskiewskich archiwów i osoba doświadczona w walce o odtajnianie dokumentów sowieckich służb może nam bardzo pomóc. To w końcu on znalazł słynny szyfrogram z 21 lipca 1945 roku, który rzucił nowe światło na obławę – mówi "Rz" dr Jerzy Milewski z białostockiego oddziału IPN.
Chodzi o opublikowany niedawno przez Nikitę Pietrowa szyfrogram szefa kontrwywiadu wojskowego Wiktora Abakumowa do szefa NKWD Ławrentija Berii. To wniosek o rozstrzelanie Polaków schwytanych podczas obławy. Abakumow napisał w nim m.in., że sowiecki oprawca, który nadzorował mord, wylądował na lotnisku pod Oleckiem. Dodał także, że Polacy przed wydaniem na nich wyroku byli przesłuchiwani przez NKWD. Mieli być zamordowani w lesie, który otoczono szczelnym kordonem.
– Chcemy wiedzieć wszystko o tym dokumencie. W jakim stanie się znajdował, z jakiego zespołu akt pochodził. Ten trop może nas doprowadzić do innych materiałów – mówi Jerzy Milewski.