Raporty zawierają przede wszystkim ciekawe oceny personalne głównych autorów wprowadzenia stanu wojennego, spisane na gorąco, w grudniu 81 roku.

Z odtajnionych raportów z Moskwy wynika, że stan wojenny był wprawdzie dziełem polskich komunistów, ale już od wczesnej jesieni 1981 roku chciał go Kreml. Dyplomata w Moskwie podpisujący się "Keeble" donosi, że w planowaniu stanu wojennego korzystano z systemu łączności Układu Warszawskiego.

Depesza dyplomatyczna z Warszawy, nadana 10 dni po wprowadzeniu stanu wojennego i podpisana "James", zawiera charakterystyki generała Jaruzelskiego i jego najbliższych współpracowników. O Jaruzelskim "James" pisze, że jest ideowym komunistą, który zerwał z rodziną pamiętającą, iż jego ojciec zmarł podczas zesłania na Syberię.

Generał Florian Siwicki to "wielbiciel ZSRR", który wstąpił do Armii Czerwonej w wieku 17 lat i ma z Rosją powiązania rodzinne. Podobnie inny członek WRON, czyli Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, generał Eugeniusz Molczyk, natomiast generał Włodzimierz Oliwa to człowiek Moskwy, z którym musi się liczyć Jaruzelski.

W kolejnej depeszy z Warszawy "James" przewiduje, że po wycofaniu z ulic czołgów, Polskę czeka długi "okres normalizacji" w wykonaniu Służby Bezpieczeństwa i milicji, które - obok zawodowego aparatu partyjnego - jako jedyne nie uległy solidarnościowej rewolucji.