Tak identyfikowano „Łupaszkę” i „Zaporę”

99 i osiemnaście dziewiątek po przecinku to prawdopodobieństwo identyfikacji dotyczące majora Hieronima Dekutowskiego „Zapory”. W przypadku mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” wynosi ono 99, 9999.

Publikacja: 24.08.2013 11:00

Tak identyfikowano „Łupaszkę” i „Zaporę”

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Już 16 dowódcom i żołnierzom AK odnalezionym na „Łączce" udało się przywrócić tożsamość. Wykopano do tej pory szczątki ok. 200 ofiar. Jak prowadzi się badania pozwalające mieć pewność, ze zidentyfikowano którąś z ofiar komunistycznego reżimu?

- Jeśli ktoś sądzi, że jest jakakolwiek przypadkowość w naszych badaniach, to grubo się myli. To czysta technologia, matematyka i zero domniemywań – mówi  dr Andrzej Osswski, szef zespołu naukowców z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmu. Zwraca uwagę, że podczas całego procesu powstaje opinia sądowo – lekarska, dokumentacja z badaniami genetycznymi,  która ma moc sadową. -  Jako specjaliści gwarantujemy, że te wyniki są pewne.

Tajemne pochówki

Bez wspólnej pracy zespołu naukowców: historyków, archeologów, antropologów, lekarzy i genetyków, pracujących w kilku ośrodkach naukowych w całym kraju, którzy tworzą Polska Bazę Genetyczną Ofiar Totalitaryzmu (PBGOT) nie byłby możliwa identyfikacja przedstawicieli Polskiego Państwa Podziemnego. Zginęli w latach 40 i 50. ubiegłego wieku, zamordowani przez bezpiekę i „wymiar sprawiedliwości" tamtych lat. Chowano ich po kryjomu, czasami na cmentarzach, a czasem w innych przypadkowych  miejscach, tak, by ślad po nich na zawsze zaginął. Teraz ich szczątki są odnajdywane.

„Łączka", czyli kwatera „Ł" jest najsłynniejszym miejsce ich pochówków. Dzięki ekipie, którą kieruje prof. Krzysztof Szwagrzyk z IPN oraz pracy zespołu PBGOT, której szefem jest dr Andrzej Ossowski „Łączka" w końcu odsłania swoje tajemnice.

Dowódcy i ich tożsamość

Przykłady identyfikacji dwóch majorów, bohaterów AK i Polskiego Państwa Podziemnego: mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki" i mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory" są bardzo ciekawe pod względem naukowym.  - W przypadku majora „Łupaszki" materiał genetyczny był pobrany od jego córki, zaraz po jej śmierci. Gdyby  tego wówczas nie zrobiono  identyfikacja nie byłaby możliwa, bo nie byłoby materiału porównawczego niezbędnego do przeprowadzenia badań DNA – wyjaśnia dr Andrzej Ossowski, szef zespołu naukowców Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmu, która prowadzi badania identyfikacyjne osób ekshumowanych na warszawskim cmentarzu powązkowskim.

Przykład majora „Zapory" jest inny. W tym wypadku nie było genetycznego materiału porównawczego od członków najbliższej rodziny, co bardzo utrudniało zadanie identyfikacyjne.  Jedyne żyjące osoby spokrewnione z mjr. Dekutowskim „Zaporą" to były siostrzenice i bratanice. W przypadku identyfikacji masowych, gdzie w jednym grobie leży wiele osób (tak było w przypadku mjr. „Zapory")  był to niewystarczający materiał porównawczy. Dzięki wspólnej determinacji naukowców i rodziny doprowadzono do pobrania materiału porównawczego z grobu rodziców „Zapory". Przeprowadzono wiosną ekshumacje na cmentarzu w Tarnobrzegu. – Była obawa, ze może to być źle zachowany materiał, bo rodzice majora zmarli kilkadziesiąt lat temu. Na szczęście udało się wyizolować materiał DNA zarówno ze szczątków ojca jak i matki  – kontynuuje dr Ossowski.   - To badanie było szczególnie skomplikowane, bo mieliśmy dalszych krewnych: siostrzenice i bratanice, jak i rodziców majora Dekutowskiego. Było to prawdziwe wyzwanie naukowe.

- Koledzy z zagranicznych ośrodków, którzy prowadzą podobne badania dotyczące identyfikowania ofiar w masowych  grobach już pytają nas o te wyniki. Będą one z pewnością publikowane w pracach naukowych – wyjaśnia dr Ossowski.

Trójwymiarowa układanka

Przywracanie tożsamości przedstawicielom polskiego podziemia niepodległościowego pochowanym na „Łączce" to  wypadkowa badań genetycznych i prac historycznych.  - To gigantyczna, trójwymiarowa układanka, w której zazębiają się trzy wymiary:  jest wymiar prac historyczno – archiwalnych, wymiar topograficzny na cmentarzu oraz wymiar genetyczny. Wszystkie muszą do siebie pasować – mówi dr Ossowski. – Działa efekt „kuli śniegowej" .  - Im więcej mamy informacji  już zidentyfikowanych postaci, tym więcej możemy zidentyfikować w następnej kolejności. Jesteśmy tylko ograniczani ilością materiału porównawczego, czyli tego pobieranego od rodzin ofiar – mówi dr Ossowski. – To widać po kolejnych konferencjach prasowych, na których ogłaszane są wyniki naszych prac: na pierwszej było trzech, na drugiej czterech, a na ostatniej już dziewięciu. Mamy nadzieję, że na kolejnej będzie ich jeszcze więcej.

Warto podkreślić, że większej pewności, co do wyników  prowadzonych badaniach niż te, które realizowane są przez Polską Bazę Genetyczną Ofiar Totalitaryzmu już być nie może.

-  My nie prowadzimy badań na podstawie domniemywań np. znajdowanych przedmiotów przy ofiarach, czy też przypuszczeń, które mogą wynikać z  prac archiwalnych czy zachowanych dokumentów. To wszystko są bardzo ważne sprawy, bez których trudno byłoby ruszyć z miejsca, ale wyłącznie genetyczne badania DNA przeprowadzone na podstawie pobranych próbek ze szczątków ofiar oraz spokrewnionych z nimi osób dają stuprocentową pewność, ze mamy do czynienia z daną postacią.

- Warto wiedzieć, że większość wstępnych wskazań, co do osób, które mogą znajdować się w danym miejscu – genetyka miażdży – przekonuje dr Ossowski.  - Okazuje się, ze 80 proc. wstępnych typowań w przypadku masowych identyfikacji  jest błędnych.  One  się sprawdzają, gdy z dużym prawdopodobieństwem mamy do zidentyfikowania jedną, czy dwie ofiary, ale nie kilkaset – dodaje. Badania prowadzone na „Łączce" i w innych miejscach pochówków ofiar dyktatury komunistycznej można jedynie  porównać z tymi, które były robione po wojnie  na Bałkanach, w latach 90. – Tamte badania nie były jednak tak skomplikowane, bo żyło wiele członów rodzin wojennych ofiar. W przypadku ofiar komunizmu tak nie jest – mówi dr Andrzej Ossowski.

Prawdopodobieństwo wystąpienia takiego samego genotypu charakterystycznego dla danej osoby wynosi jeden do czterdziestu bilionów.

Już 16 dowódcom i żołnierzom AK odnalezionym na „Łączce" udało się przywrócić tożsamość. Wykopano do tej pory szczątki ok. 200 ofiar. Jak prowadzi się badania pozwalające mieć pewność, ze zidentyfikowano którąś z ofiar komunistycznego reżimu?

- Jeśli ktoś sądzi, że jest jakakolwiek przypadkowość w naszych badaniach, to grubo się myli. To czysta technologia, matematyka i zero domniemywań – mówi  dr Andrzej Osswski, szef zespołu naukowców z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmu. Zwraca uwagę, że podczas całego procesu powstaje opinia sądowo – lekarska, dokumentacja z badaniami genetycznymi,  która ma moc sadową. -  Jako specjaliści gwarantujemy, że te wyniki są pewne.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Historia
Krzysztof Kowalski: Zabytkowy łut szczęścia
Historia
Samotny rejs przez Atlantyk
Historia
Narodziny Bizancjum
Historia
Muzeum rzezi wołyńskiej bez udziału państwa
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Historia
Rocznica wyzwolenia Auschwitz. Przemówią tylko Ocaleni
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego