Środowiska narodowościowe i patriotyczne organizują manifestację w rocznicę tragicznych wydarzeń pod hasłem „Pogrom ubecki, a nie kielecki". Rozpoczęła się ona o godz. 13.
Jej organizatorzy tłumaczą, że za serią napaści i śmierci ponad 40 osób, w większości Żydów, wcale nie stoją mieszkańcy Kielc. Ich zdaniem była to komunistyczna prowokacja.
- Pomimo upływu 69 lat nad Kielcami bez przerwy ciąży niezasłużona oraz krzywdząca opinia miasta, w którym 4 lipca 1946 roku miało dojść do pogromu ludności żydowskiej, w wyniku której życie straciło ponad 40 osób – tłumaczą organizatorzy, którzy przedstawiają się jako Kieleccy Patrioci.
Podkreślają oni, że choć od dawna pojawiają się w pełni uzasadnione pytania oraz wątpliwości dotyczące między innymi rzeczywistej liczby ofiar, czy prawdziwych beneficjentów rozpętania kolejnej „antysemickiej" histerii, to do mieszkańców grodu nad Silnicą, przylgnęła łatka morderców, odpowiedzialnych za śmierć kilkudziesięciu niewinnych osób.
- Osławiony kielecki pogrom, który był w rzeczywistości starannie zaplanowaną prowokacją, nie może dłużej być postrzegany jako zbrodnia dokonana przez Polaków – tłumaczą powód zorganizowania manifestacji.