Wacław Sadokierski i Piotr Wądołowski to dwie pierwsze osoby zidentyfikowane na podstawie badań DNA szczątków odkrytych podczas prac ekshumacyjnych prowadzonych w areszcie śledczym w Białymstoku. Na terenie ogrodu przywięziennego - nazywanego przez prokuratora IPN Zbigniewa Kulikowskiego - polem śmierci znaleziono szczątki 385 osób.
W czwartek w czasie uroczystości w białostockim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej ogłoszone zostały personalia zidentyfikowanych, a ich rodzinom - wręczone tzw. noty identyfikacyjne potwierdzające tożsamość.
Identyfikacje na podstawie badań DNA przeprowadzili specjaliści z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów w Szczecinie, którzy od początku brali udział w poszukiwaniach i ekshumacjach.
Z informacji, którą otrzymaliśmy z białostockiego oddziału IPN wynika, że Piotr Wądołowski (ur. 18 marca 1913 r. w Chlebiotkach Nowych) był mieszkańcem wsi Chlebiotki (koło Jeżewa). Został on aresztowany przez Niemców 15 lipca 1943 r., osadzony w więzieniu w Białymstoku. Niedługo potem został rozstrzelany i tam pochowany.
- Prowadził on gospodarstwo rolne. Został aresztowany przez gestapo na dworcu kolejowym w Łomży - wynika z dokumentów do których dotarłem. Przyczyną miało być to, że błąkał się po terenie kolejowym. Jak powiedział mi prokurator przyczyną mogło być to, że miał na sobie wojskową bluzę, do dzisiaj zachowały się guziki. Nic nie wiemy o tym, aby działał w partyzantce - opisuje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" wnuk zidentyfikowane Piotra Wądołowskiego, pan Mariusz Dybowski. Wądołowski zostawił żonę i troje dzieci.