Kissinger służył w amerykańskim kontrwywiadzie wojskowym w trakcie II wojny światowej, otarł się o bitwę w Ardenach, weryfikował nazistów na zachodnioniemieckiej prowincji, kierował Departamentem Stanu za Nixona i Forda, spotykał się z Breżniewem i Mao, negocjował zakończenie wojny wietnamskiej i mieszał w światowej polityce od Timoru Wschodniego po Chile. To świadek historii, jakich mało. Gdyby go jakoś skłonić (zmusić?) do złożenia szczerej relacji z życia, na pewno trzeba by pisać od nowa podręczniki historii.
Kissinger nie jest jedynym takim żywym pomnikiem historii. Być może pracując dla Trumpa, trafi kiedyś do Zimbabwe i porozmawia z 92-letnim prezydentem Robertem Mugabe, który nieprzerwanie rządzi od 1980 r. i zamierza wystartować również w następnych wyborach prezydenckich. Gdy dr Kissinger kierował amerykańską dyplomacją, Mugabe dowodził maoistowską partyzantką w Rodezji (tak się wówczas nazywało rządzone przez białych antykomunistów Zimbabwe).
Doradca Trumpa mógłby również odwiedzić Wietnam i spotkać się z Do Moi, 99-letnim byłym komunistycznym gensekiem, który jest obecnie najstarszym żyjącym eksprzywódcą państwa. Do Moi zaczynał swoją karierę w Komunistycznej Partii Indochin w 1939 r., w czasie wojny z Francją był komisarzem politycznym, a później zajmował się budowaniem socjalizmu w wietnamskiej gospodarce, by na przełomie lat 80. i 90. wdrażać wolnorynkowe reformy.
Niestety, inny żywy pomnik wietnamskiej i światowej historii, gen. Vo Nguyen Giap, zwycięzca spod Dien Bien Phu, zmarł w 2013 r. w wieku 102 lat i już sobie z Kissingerem nie pogada o ofensywie Tet i paryskich negocjacjach pokojowych.
Wciąż żyje jednak 90-letni Nun Chea, numer dwa w reżimie Czerwonych Khmerów. Nadal też można porozmawiać z 98-letnim Yusuhiro Nakasone, premierem Japonii w latach 1982–1987. Rozmowa mogłaby być tym bardziej ciekawa, że Nakasone to weteran II wojny światowej, porucznik Imperialnej Marynarki Wojennej, który był oskarżany o założenie wojskowego domu publicznego. Być może jednak były japoński premier chętniej pogadałby sobie z 93-letnim byłym amerykańskim prezydentem George'em H.W. Bushem, który służył w trakcie wojny na Pacyfiku i którego myśliwiec został zestrzelony we wrześniu 1944 r. w pobliżu Wysp Bonin.