Polacy odnoszą się do literatury i jej twórców ze szczególną atencją. Wielka w tym zasługa polskich poetów romantycznych, którzy w mrocznych czasach niewoli wynieśli sztukę pisarską do rangi skarbnicy narodowej pamięci, źródła tożsamości i orędownika idei polskości. A sami doczekali się miana wieszczów, natchnionych przewodników dusz i serc. Ale wielkość to udręka. Już za swojego życia najwięksi z romantyków odczuwali niszczycielską moc permanentnego zainteresowania publiczności kulturalnej, która chciała wiedzieć o nich wszystko i rościła sobie prawo do oceniania każdego aspektu ich egzystencji. Nie oszczędzili ich tym bardziej potomni. Usiłując zgłębić tajemnice ich geniuszu, sięgnęli do biografii, dokonali wiwisekcji relacji rodzinnych i spuścizny dziedziczonej po przodkach. Ich bezwzględność w przeglądaniu genealogicznych zakamarków może czasem budzić nawet odrazę, ale rezultaty przyniosła fascynujące.
Adamowe brzemię
„My z niego wszyscy” – rzekł o Mickiewiczu Zygmunt Krasiński na wieść o jego śmierci. A skoro autor „Pana Tadeusza” był pierwszym wśród najlepszych, to właśnie jego przypadki biograficzne fascynowały i niezmiennie fascynują czytelników, badaczy oraz poszukiwaczy osobliwości i sensacyjnych tajemnic. Tych ostatnich długo rozgrzewała dość jałowa z naukowego punktu widzenia debata na temat rzekomego żydowskiego pochodzenia matki wieszcza, Barbary z Majewskich Mickiewiczowej. Rzecz budziła emocje już w XIX stuleciu, wypowiadał się w tej kwestii przywołany wyżej Krasiński, notabene plotkarz zawołany, a wyrosła najprawdopodobniej z nieporozumienia.
Otóż wieść głosiła, że Barbara Mickiewicz wywodziła się z rodziny frankistów, czyli grupy żydowskich buntowników religijnych, skupionych wokół charyzmatycznego przywódcy o proroczych aspiracjach Jakuba Franka. Wielu zwolenników Franka, wyznających synkretyzm w sprawach wiary, przyjęło katolicyzm i związało się z polskimi rodami, ze znakomitym często skutkiem dla tych rodów i kultury polskiej. Uczeni potwierdzają, że takie korzenie miała Celina Szymanowska, żona Adama Mickiewicza, postać tragiczna i wymagająca osobnego artykułu, nie ma jednak żadnych przekonujących dowodów na to, że podobnym rodowodem mogła się legitymować rodzicielka wieszcza. Faktem jest, że zaskakująco mało – biorąc pod uwagę jej status w dziejach rodzimej literatury – o niej wiadomo, a że brak wiedzy otwiera pole dla spekulacji, zapewne ktoś gdzieś pomylił, nieświadomie albo wprost przeciwnie, matkę z małżonką, pogłoska zaś zmieniła się w powracający do dziś pretekst do modelowych polskich dyskusji.
Mickiewiczowie od kilku pokoleń żyli na ziemi nowogródzkiej. Była to szlachta niezbyt zamożna, ale dumna, uparta i niepokorna, jak przystało na ludzi Kresów. A także pełna fantazji oraz krewka w iście literackim stylu. Jan Mickiewicz, pradziad poety, miał pięciu, a według niektórych źródeł nawet sześciu synów. Przynajmniej część z nich malowniczo zapisała się w historii. Stryjeczny dziadek wieszcza, Bazyli, był w okolicy znany jako awanturnik, lichwiarz i inicjator szlacheckich zajazdów, której to formie egzekwowania swoich praw – należnych lub niekoniecznie – ufał bardziej niż sądom. Przed sądem zresztą stawał niejednokrotnie w charakterze oskarżonego, na ogół o rozbój. Bywało też i tak, że sądzony był wraz z którymś ze swoich kompanów. W jednym z procesów jego współtowarzyszem był inny osławiony pieniacz, niejaki… Jan Saplica. Ta zbójecka kooperacja zakończyła się tragicznie, bo Bazyli Mickiewicz i Saplica nie mogli się porozumieć w jakiejś sprawie i doszło między nimi do bijatyki. Obaj mieli doświadczenie w rozwiązywaniu sporów w ten sposób, ale tym razem sprawa nie zakończyła się na obrażeniach i zniewadze – Saplica zabił Bazylego. Mickiewiczowie ścigali go za pośrednictwem sądów, ale bezskutecznie: nie dość, że wyroki miał za nic, to groził jeszcze rodzinie kolejnym rozlewem krwi.
Innym na liście godnych odnotowania przodków był Adam, imiennik poety, kolejny z braci Mickiewiczów w pokoleniu dziadka. Ten wdawał się w karczemne bitwy, kiedy tylko nadarzyła się okazja. Jedna z nich, szczególnie zacięta i z licznym udziałem walczących, miała miejsce w lutym 1802 r., w trzy lata po śmierci Bazylego. Brali w niej udział żołnierze pułku tatarskiego, służba jednego z generałów oraz panowie szlachta z miejscowego zaścianka. Adam stawał mężnie, ale wrogom nie sprostał. Zmarł od ran odniesionych na tym karczemnym polu walki.