Tego dnia Lawrence dosiadał nowoczesnego motocykla Brough Superior SS100, miał świetny humor i wiele planów. Dopiero przed dwoma miesiącami opuścił siły zbrojne Zjednoczonego Królestwa i mimo że mentalnie wciąż „w mundurze”, to przygotowywał się już do nowych, cywilnych ról w służbie króla. Zgubiła go nieuwaga? Czy nadmierna pewność siebie? Nie spostrzegł nadjeżdżających chłopców na rowerach, czy zasłoniła ich nierówność na drodze? Skręcił, aby ich ominąć, stracił kontrolę nad maszyną i wystrzelony jak z katapulty przeleciał przez kierownicę, by uderzyć głową w kamienie.
Thomas Edward Lawrence – Geniusz wśród szpiegów
W Jordanii Lawrence jest wszędzie, jak w Ameryce butelki z coca-colą. Lawrence był tu i tam. Tu pił kawę, tu sporządzał notatki, tu spotykał się z agentami, tu nocował, a tu nie. W syryjskim Aleppo w pobliżu cytadeli był hotel Baron (zniszczony przez wojnę w 2024 r.), w którego wielkiej sali balowej stała szafa z głównym eksponatem – jakimiś notatkami Lawrence’a. Prawdopodobnie Anglik spisywał zamówione trunki lub wypite filiżanki kawy. Widać, że był skrupulatny. Miał porządny, przechylony w prawo styl pisma. Liter od siebie nie oddzielał, co świadczy o silnej woli i mocnym charakterze. Pewnie dlatego imperium wysłało go do Arabii, by wzniecił arabską rewoltę. Między nami mówiąc, niczego nie wzniecił, przyłączył się tylko do powstańców, posklejał pełne wzajemnej niechęci i antagonizmów plemiona w militarną siłę i grzmocił oddziały otomańskie, aż się kurzyło. Śmiem twierdzić, że był agentem wszech czasów, bo o ile miarą wielkości wodza są jego triumfy i armie, to miarą wielkości agenta jest ranga wydarzeń historycznych spowodowanych jego aktywnością. T.E. Lawrence był niewątpliwie agenturalnym geniuszem.
Czy coś tę wielkość Thomasa E. Lawrence’a zapowiadało? Chyba nie. Był nieślubnym dzieckiem arystokraty, i to którymś z kolei. Nie miał szans na tytuł, spadek ani pozycję w armii. Miał jednak genialną pamięć, inteligencję i coś, co w każdej epoce przynosi wyjątkowe korzyści – łatwość nawiązywania kontaktów. Na dodatek ludzie mu ufali. To wszystko.
Lawrence w mundurze szeregowego RAF na motocyklu Brough Superior SS100, ok. 1925 r. Dekadę później, jadąc takim motorem, będzie miał śmiertelny w skutkach wypadek
Bunt na pustyni
Jako student archeologii jeszcze przed wojną bywał na wschodzie, w Syrii i Iraku. Po wybuchu wojny w 1914 r. trafił do armii. W 1916 r. ktoś z Biura Arabskiego brytyjskiego Secret Intelligence Service postanowił zaryzykować – wysłał marudnego kartografa i autora przewodników na pierwszą linię frontu. Lawrence miał wtedy 28 lat. Jego kariera na pustyni skończyła się, zanim osiągnął trzydziestkę. Ale zanim dobiegła kresu, dokonał rzeczy wiekopomnych.