Tuż po drugiej w nocy, gdy większość mieszkańców rejonu Ghuta w okolicach Damaszku spała, na gęsto zaludniony obszar spadł grad rakiet wypełnionych śmiercionośnym środkiem paralityczno-drgawkowym. Pierwsze rakiety wylądowały w mieście Zamalka we wschodniej Ghucie. Trzy godziny później, tuż przed świtem, nastąpił kolejny atak, na Moadamiję, miasto na zachód od Ghuty. Rakiety wystrzelone z terytorium kontrolowanego przez reżim Al-Asada, około pięciu kilometrów dalej na północ, były wypełnione sarinem, bezbarwnym i bezwonnym gazem paraliżującym. Większość mieszkańców dowiedziała się o ataku dopiero wtedy, gdy głośniki, niektóre umieszczone na minaretach meczetów, zaczęły nadawać ostrzeżenia, wzywając wszystkich do opuszczenia domów i ucieczki. Dla niektórych alarm przyszedł zbyt późno. Setki Syryjczyków – w tym wiele kobiet i dzieci – zginęło od gazu, gdy spali w swoich łóżkach. Inni upadli, próbując uciec ze swoich domów, z pianą na ustach, gdy sarin zaczął działać. „Wszędzie widziałem śmierć” – powiedział Braa Abdulrahman, naoczny świadek, który pamięta, jak wśród zwłok swojej rodziny znalazł sąsiada. „Zginęły całe rodziny. Umieszczali numery na czołach wszystkich ciał, dopóki każde z nich nie zostało rozpoznane przez krewnego. Niektórych ofiar nigdy nie zidentyfikowano, ponieważ zginęła cała rodzina”.