Pięć dni później, w przeddzień operacji „Overlord”, która rozpoczęła inwazję aliantów zachodnich na okupowaną przez Niemców Europę, generał Patton wygłosił kolejne, zapewne najsłynniejsze swoje przemówienie – tym razem do żołnierzy 3. Armii Stanów Zjednoczonych – które zaczął od słów: „Mężczyźni, wszystkie te rzeczy, które słyszycie o tym, że Ameryka nie chce walczyć, chce trzymać się z dala od wojny, to kupa końskiego łajna. Amerykanie kochają walczyć. Wszyscy prawdziwi Amerykanie kochają żądło i starcie bitwy”. Żołnierze, którzy jeszcze godzinę wcześniej w ponurym nastroju pisali listy pożegnalne do swoich bliskich za oceanem, teraz, słuchając tych słów, nabierali siły i wiary w zwycięstwo. „Amerykanie kochają zwycięzców i nie tolerują przegranych” – kontynuował człowiek, który niecały rok wcześniej zdobył Messynę na czele 7. Armii – „Amerykanie grają, żeby wygrać cały czas (...). Dlatego Amerykanie nigdy nie przegrali i nigdy nie przegrają wojny. Sama myśl o przegranej jest dla Amerykanina nie do zniesienia. Bitwa jest najważniejszą rywalizacją, w jakiej może uczestniczyć człowiek. Wydobywa z niego wszystko, co najlepsze, i usuwa wszystko, co niskie”.
Czytaj więcej
Lądowanie wojsk alianckich na plażach Normandii 6 czerwca 1944 r. było pokazem sprawności gigantycznej anglo-amerykańskiej machiny logistycznej, zaradności alianckich żołnierzy, kreatywności sztabowców i przebiegłości służb wywiadowczych. Niemcy wykazali się głównie brakiem wyobraźni i elastyczności.
Słuchając przemówienia inauguracyjnego prezydenta Donalda Trumpa, przecierałem oczy ze zdumienia. Jego styl, podobieństwo fizyczne, sposób mówienia, a nawet układania ust są niemal identyczne jak u generała Pattona. Znam Pattona niemal jak własnego znajomego. Od 30 lat, kiedy tylko mam ku temu okazję, podróżuję jego śladami przez Amerykę i Europę. Od Lexington w stanie Virginia, gdzie rozpoczął studia na Virginia Military Institute, poprzez moje ulubione West Point, ardeńskie Bastogne, Zagłębie Saary, aż po Heidelberg, gdzie zakończył życie (21 grudnia 1945 r.). Nie ma zresztą generała z czasów II wojny światowej, który budzi mój większy podziw. Ten znakomity kawalerzysta nie znał lęku przed tym, co ludzkie i doczesne. Pokorę okazywał jedynie wobec sił wyższych, które nieustannie pragnął poznać. Stąd jego ekscentryczny stosunek do religii pojmowanej przez niego jako mieszanka teologii chrześcijańskiej z filozofią Wschodu oraz głębokiej wiary w reinkarnację. Był przekonany, że przez tysiąclecia prowadził wiele wojen i brał udział w wielu bitwach, co wyrażał w swojej poezji:
„Więc jak przez okopcone szkło
odwieczną widzę walkę