W Polsce wiele nazw miejscowości kojarzy się z „gorączką złota”. Złotoryja, Lwówek Śląski, Legnica, Szklarska Poręba i Karpacz, ale przede wszystkim Złoty Stok na Dolnym Śląsku – to miasta historycznie powiązane z wydobyciem kruszcu. Skala wydobycia nie była jednak zbyt duża. Bo chociaż w Złotym Stoku w 1549 r. czynnych było 190 kopalń i kilkanaście małych hut, a ilość wydobywanej rudy przekraczała 30 tys. ton, to roczna produkcja złota wynosiła maksimum 140 kg, częściej jednak utrzymując się w okolicach 60 kg. Prawdziwe skarby kryły się gdzie indziej.
Złoty król
Tuż za progiem było państwo, które w XIII i na początku XIV w. było biedne, szarpane wojnami, pokryte bliznami spalonych fortec i miast. Chodzi o Węgry, gdzie po śmierci ostatniego króla z dynastii Arpadów Andrzeja III (w 1301 r.) przybyły z Neapolu nowy monarcha Karol Robert rozpoczął walkę o władzę. Nic nie wskazywało na to, że ten podupadły zaścianek podniesie się z ruin.
Droga Karola Roberta do tronu była burzliwa, jednak już w okolicach 1330 r. pozbył się opozycji, skonfiskował wiele prywatnych majątków i zamków, stanął mocno na nogach i rozpoczął poważne starania o odzyskanie Królestwa Neapolu będącego jego ojcowizną.
Król cenił luksusowe życie. Dla siebie oraz licznego dworu wybudował w Wyszehradzie jedną z najokazalszych rezydencji europejskich i, jak wieść niesie, nie jadał na innych zastawach niż te ze złotej blachy.
Czytaj więcej
Dążenie do dokonania czegoś przed innymi leży w ludzkiej naturze: jako pierwszy dotrzeć na biegun, do źródła Nilu, opłynąć pod żaglami samotnie glob ziemski bez zawijania do portu, przepłynąć wpław kanał La Manche, zjechać na nartach z Mount Everestu…