Wstrząs pod wyspą Honsiu. Czego uczy nas sejsmologia?

W samo południe, 1 września 1923 r., pod wyspą Honsiu zdarzył się wstrząs o amplitudzie 8,1 stopnia, a skala kończy się na 9 stopniach – wyżej są już tylko kataklizmy globalne.

Publikacja: 05.09.2024 21:00

Wstrząs pod wyspą Honsiu. Czego uczy nas sejsmologia?

Foto: AdobeStock

Podobno widzom thrillera „Trzęsienie ziemi” z 1974 r. zdarzały się omdlenia i zawały serca z emocji, zwłaszcza w salach kinowych, gdzie producent wstawił mechanizm do potrząsania widownią... Obietnica śmiertelnego strachu była chwytem marketingowym, za to młodzież konała ze śmiechu z pretensjonalnych dialogów – a wiemy, że w hollywoodzkiej produkcji zawsze pada z ekranu pogłębiona refleksja. Wówczas specjalnym kultem cieszył się cytat: „Trzęsienia ziemi budzą w niektórych ludziach najgorsze instynkty”. Zaznaczam, że wesołość była z gruntu niesłuszna: gdyby Amerykanie znali historię (zwłaszcza świeżo pokonanego wroga), chętniej by popadli w zadumę niż płochą wesołość.

Niedawno naukowcy z Krakowa odkryli dziwny, bo nieoczywisty, związek natężenia promieni kosmicznych i aktywności skorupy ziemskiej

Jest o czym myśleć, bo trzęsienia ziemi zdają się tajemniczym zjawiskiem. Niedawno naukowcy z Krakowa odkryli dziwny, bo nieoczywisty, związek natężenia promieni kosmicznych i aktywności skorupy ziemskiej; jeszcze nie wiemy, jak owe zjawiska na siebie wpływają, lecz stwierdzono wzrost bombardowania cząstkami przed wstrząsem sejsmicznym. Szkoda, że pomiaru nie prowadzono przed wiekiem, bo jeśli nauka potwierdzi odkrycie, to 100 lat temu świat nurzał się w kosmicznym promieniowaniu jak bryczka Mickiewicza w akermańskich łopianach.

Trzęsienie ziemi karą szintoistycznych bogów

Łaknące katastrof media epatują byle kołyszącym się żyrandolem, bo mocniejsze niż 5 stopni Richtera tąpnięcie zdarza się jedno na lata. Ale między lutym i marcem 1923 r. odnotowano osiem (tylko tam, gdzie prowadzono pomiary) ekstremalnych lub gwałtownych trzęsień ziemi na całym świecie – od Kolumbii i Ekwadoru, po Iran, Rosję i Chiny. Po uderzeniu w Seczuan i Kamczatkę z siłą 6,8 w skali Richtera (szczęśliwie w rejonach mniej zaludnionych) fala wstrząsów od kwietnia malała, choć tylko mamiła spokojem.

Czytaj więcej

Kult religijny pod Etną. Mussolini, święty Idzi i wulkanologia

W samo południe, 1 września 1923 r., pod wyspą Honsiu zdarzył się wstrząs o amplitudzie 8,1 stopnia, a skala kończy się na 9 – wyżej są już tylko kataklizmy globalne. W kilka minut Tokio i Jokohama złożyły się jak karciane domki; szczęśliwie epicentrum pod lądem zredukowało efekt tsunami do 10-metrowej fali, jednak spustoszenia były ogromne. Zmiany prądów oceanicznych dotarły pod Kalifornię, gdzie eskadrę siedmiu amerykańskich okrętów wbiły w mieliznę.

Według nowego, najbardziej wyważonego raportu, ponad 100 tys. osób straciło życie, choć zwalone budynki nie są jedynym zabójcą. Większość ofiar zginęła w gwałtownych pożarach; łatwo przewidzieć skutki zniszczenia przewodów gazowych i elektrycznych w lesie drewnianych domów, zmienionych w pryzmę suchego opału. Na to zerwał się tajfun, więc wiatr tworzył burze ogniowe jak po amerykańskim bombardowaniu w 1945 r. Tylko w centrum stolicy wir ognia wchłonął naraz 38 tys. istnień.

Winni byli Koreańczycy, masowo przybywający za pracą, odkąd Japonia anektowała półwysep w 1910 r.

Mimo to – o ile dane można uznać za miarodajne – co dziesiąta ofiara została... zamordowana. Dla konserwatystów trzęsienie ziemi było karą szintoistycznych bogów za zdradę tradycji, lecz tłum znacznie bliżej znalazł odpowiedzialnych. Winni byli Koreańczycy, masowo przybywający za pracą, odkąd Japonia anektowała półwysep w 1910 r. Wprawdzie mieli Japończyków za okupantów, lecz znaleźli szansę ucieczki przed nędzą do przemysłowego Nipponu – nawet z trzeciorzędnym statusem społecznym i podejrzliwością mieszkańców. Uznano, że to Koreańczycy wzniecają i podtrzymują pożary – z zemsty, a może nawet jako wstęp do powstania.

Polowanie na Koreańczyków bez szans ucieczki i rządowej pomocy

Co więcej, obcy „zatruli studnie”, bo woda stała się mętna od wstrząsów. Trwało polowanie bez szans ucieczki i rządowej pomocy, gdyż policja sama uczestniczyła w pogromie. Ponieważ Koreańczyków demaskowała nieznajomość języka, wraz z nimi do jednego wora trafili Chińczycy i Japończycy mówiący prowincjonalnym dialektem, bo nikt nie brnął w niuanse wobec śmiertelnego niebezpieczeństwa – według ostrożnych danych w samosądach po trzęsieniu ziemi wymordowano od 6 do 10 tys. osób.

Czytaj więcej

Klasztor Monte Cassino – historia zagłady

Długo potem, gdy rzeź wyrwała się spod kontroli, rząd niemrawo interweniował, żeby przywrócić porządek. Drukowano apele, prowincjonalny komendant policji pił publicznie wodę ze studni, dowodząc braku trucizny, a Koreańczyków dla bezpieczeństwa internowano w koszarach. Nawet wydano jakieś pieniądze na inwestycje w Korei, by podnieść dobrobyt Gubernatorstwa, ale wybuchła wojna. Kto zresztą wie, jak sytuacja z 1923 r. wpłynęła na okrucieństwo japońskich żołnierzy wobec mieszkańców półwyspu, gdy Koreańczycy „przestali być ludźmi”. Istotnie odbudowę wzięto na sztandar odnowy moralnej i jedności narodu – wartości przydatnych ekspansji.

A skoro ruchy tektoniczne mają związek z promieniowaniem kosmicznym, może wpływają na neurony – wszak zwierzęta umieją przewidzieć wstrząsy – zatem potrafią nas zmienić w bestie? Dlatego, gdy znudzeni wrócimy do starego dreszczowca, nie warto drwić z bon motu o trzęsieniach ziemi budzących w ludziach straszne instynkty – nawet gdy mieszkamy z dala od aktywności sejsmicznej.

Podobno widzom thrillera „Trzęsienie ziemi” z 1974 r. zdarzały się omdlenia i zawały serca z emocji, zwłaszcza w salach kinowych, gdzie producent wstawił mechanizm do potrząsania widownią... Obietnica śmiertelnego strachu była chwytem marketingowym, za to młodzież konała ze śmiechu z pretensjonalnych dialogów – a wiemy, że w hollywoodzkiej produkcji zawsze pada z ekranu pogłębiona refleksja. Wówczas specjalnym kultem cieszył się cytat: „Trzęsienia ziemi budzą w niektórych ludziach najgorsze instynkty”. Zaznaczam, że wesołość była z gruntu niesłuszna: gdyby Amerykanie znali historię (zwłaszcza świeżo pokonanego wroga), chętniej by popadli w zadumę niż płochą wesołość.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Otto Skorzeny – wielki oszust, który zmyślił większość swoich wyczynów wojennych
Historia świata
Polacy i Turcy: przeciwnicy, ale nie wrogowie
Historia świata
Überkuh, czyli nadkrowa Hitlera. Pradawne zwierzęta miały pokazać potęgę Niemiec
Historia świata
Krystyna Skarbek - szpieg wszech czasów, polski skarb w Londynie
Historia świata
Zadziwiająca koalicja opowiadająca się za dyktaturą. Prosowiecki rząd generała Rómmla
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne