Kakao – dar indiańskich bogów

Czekolada zawitała do Hiszpanii na początku XVII wieku. W dalszą podróż po Europie wyruszyła z Marią Teresą austriacką, która w 1660 r. poślubiła Ludwika XIV. Królowa podarowała mężowi w prezencie ślubnym między innymi ziarna kakaowca.

Publikacja: 02.09.2024 15:13

"Poranna czekolada" (La cioccolata del mattino) - obraz olejny  Pietro Longhniego z 1775 roku.

"Poranna czekolada" (La cioccolata del mattino) - obraz olejny Pietro Longhniego z 1775 roku.

Foto: wikimedia commons

Polska nazwa „kakao” pochodzi od hiszpańskiego słowa cacao. To zaś jest przeobrażoną formą słowa cacauatl z języka nahuatl, którym posługiwali się Aztekowie.

Także język angielski zapożyczył nazwę indiańską, ale prawdopodobnie przez pomyłkę w zapiskach handlowych pomyłkowo odwrócono litery „o” i „a”.

Drzewo kakaowca jest niewielkie. Pierwotnie rosło jedynie na bardzo żyznych glebach w lasach tropikalnych Ameryki Centralnej i Południowej, choć niektórzy botanicy wskazują na endemiczne pochodzenie tylko z lasów deszczowych Amazonii. Jednak odkrycia archeologiczne dowiodły, że kakaowiec rósł także u podnóża Andów i w dorzeczu rzeki Orinoko na obszarze dzisiejszej Kolumbii i Wenezueli. Zresztą dzikie kakao nadal tam rośnie, choć w przeszłości jego zasięg mógł być znacznie większy. Pewne jest bowiem, że roślina ta została udomowiona co najmniej 5300 lat temu w równikowej Ameryce Południowej. Wiemy o tym dzięki odnalezionym ziarnom kakaowca ze stanowiska archeologicznego Santa Ana-La Florida (SALF) na terenie dzisiejszego południowo-wschodniego Ekwadoru (prowincja Zamora-Chinchipe). Kakao było zatem na pewno spożywane przez przedstawicieli kultury Mayo-Chinchipe, zanim zostało dalej rozeszło się po Mezoameryce.

Gorzki napój rytualny

Ponad 4000 lat temu pitne kakao spożywały na pewno społeczności przedhiszpańskie żyjące wzdłuż Jukatanu. Czekolada była rytualnym napojem Olmeków, a później Majów. W czasach dominacji Azteków kakao trafiło już pod strzechy, choć głównie jako przyprawa do dań mięsno-warzywnych. Ziarna kakaowca prażono z papryką i kukurydzą i dodawano do suszonych warzyw. Hiszpanie, którzy dotarli na Jukatan wraz z Hernánem Cortésem wspominali, że potrawa ta była gorzka i niesmaczna. Co innego napój z kakaowca pity w święto boga Quetzalcoatla, mającego postać opierzonego węża. Hiszpanie zapożyczyli ten zwyczaj, zamieniając go po pewnym czasie w codzienną rutynę. Do dzisiaj w wielu hiszpańskich rodzinach dzień rozpoczyna się od wypicia porannej szklanki „chocolate con curros”. Francuzi nazywają taką poranną czekoladę „pain au chocolat”.

Choć należy także podkreślić, że ocena kakao podzieliła hiszpańskich konkwistadorów. Niektórzy uznali gorącą czekoladę za napój wyjątkowo gorzki, niesmaczny i mulisty. Kiedy do Hiszpanii przywieziono pierwszy worek tego ziarna, nikt nie wiedział co z nim zrobić. Nie wiemy kto pierwszy wpadł na pomysł pomieszania startej masy ziarna kakaowca z cukrem przywiezionym z Indii Zachodnich, jednak ta mieszkanka okazała się strzałem w dziesiątkę. Cukier nie tylko łagodził gorycz, ale wyciągał jej różne nuty smakowe. Każdy kto próbował tego napoju początkowo musiał się oswoić z jego specyficznym smakiem. Jednak z każdym kolejnym łykiem czekolada zaczynała sprawiać przyjemność. Pod koniec XVI wieku pitna czekolada, choć była bardzo droga, stała się najbardziej pożądanym napojem, na który każdy mieszkaniec Hiszpanii musiał sobie pozwolić choćby raz w roku.

Napój przeciw melancholii

W 1660 roku księżniczka Maria Teresa austriacka poślubiła króla Francji Ludwika XIV. Było to małżeństwo nieudane. Załamana oziębłością swojego męża królowa odkryła, że wypita przed snem filiżanka czekolady łagodzi jej melancholię i pomaga zasnąć. „Cudownie uspokajający napój” polecała nawet paniom, które doświadczyły podobnego odtrącenia. W ten sposób gorące kakao stało się pierwszym w historii antydepresantem.

Do dzisiaj w wielu hiszpańskich rodzinach dzień rozpoczyna się od wypicia porannej szklanki „chocolate con curros”. 

Czekolada powoli stawała się obiektem pożądania. Niektórzy zbili na handlu ziarnem kakaowca większe fortuny niż na jakimkolwiek innym asortymencie towarowym. Nadal jednak nie potrafiono złagodzić goryczki. Dopiero duński przemysłowiec Casparus von Houten opracował nowy i niezwykle wydajny sposób obróbki ziaren kakaowca. Nadal na wzór Indian je mielił, ale następnie miazgę mieszał z mlekiem. Dzięki temu zmniejszył zawartość tłuszczu i opracował metodę proszkowania produktu końcowego. Od tej pory kakao było pożywane nie tylko w postaci ciepłego napoju, ale przede wszystkim w stałych, smacznych kawałkach czekolady. Coenraad van Houten, syn Casparusa van Houtena, nie tylko udoskonalił ten proces proszkowania czekolady, ale wpadł na pomysł tworzenia czekoladowych tabliczek, które można łatwo przewozić i sprzedawać niczym sztabki złota. W ten sposób powstała łagodniejsza czekolada „holenderska”. Nadal była to jednak czekolada gorzka.

Czekolada, którą pokochali Polacy

Z problemem tym poradził sobie jako pierwszy szwajcarski wynalazca Rodolphe Lindt, który w założonym w 1875 roku w Bernie zakładzie firmy „Rod. Lindt fils”, zbudował walec przypominający kształtem muszlę. W nim rozcierał w odpowiedniej temperaturze ziarna kakaowca. Tak powstała technika konszowania, nadającą czekoladzie łagodny, pozbawiony goryczy smak. Po dodawaniu masła kakaowego powstawała czekolada „szwajcarska”, którą często w Polsce nazywamy po prostu „mleczną”. I to ona podbiła nasze polskie gusta smakowe.

Nie wiemy kto pierwszy wpadł na pomysł pomieszania startej masy ziarna kakaowca z cukrem przywiezionym z Indii Zachodnich, jednak ta mieszkanka okazała się strzałem w dziesiątkę. Cukier nie tylko łagodził gorycz, ale wyciągał jej różne nuty smakowe.

Ten bowiem rodzaj czekolady przywiózł do Polski w 1845 roku niemiecki cukiernik Karol Wedel, który W reklamie zamieszczonej w 1852 roku w „Kurierze warszawskim” tak pisał o swoich karmelkach śmietankowych: „Zupełnie nowy i szczególny utwór cukierniczy, a nade wszystko wyborny środek leczący i łagodzący wszelkie cierpienia piersiowe, nader skuteczny na słabości te w miesiącach wiosennych, a nawet dla niecierpiących i zwolenników delikatnego smaku – bardzo przyjemny wyrób”. W 1862 roku Karol Wedel założył w Warszawie przedsiębiorstwo „C. E. Wedel” funkcjonujące jako Zakład Cukrów, Konfitur i Soków. W prasie warszawskiej można było znaleźć reklamy tej firmy zachęcające do zakupu czekolad „Brillant” i „Dessert” do picia na surowo. Poza tym było całe spektrum wyrobów smakowych z gatunku „Chocolat praline a’la crem aux nougat, aux pistaches, napolitain, de demes, de brillant a’la vanille royal, a’la sultan”. Warszawski cukiernik polecał swoim klientom także syropy na kaszel oraz „karmelki piersiowe”.

Polska nazwa „kakao” pochodzi od hiszpańskiego słowa cacao. To zaś jest przeobrażoną formą słowa cacauatl z języka nahuatl, którym posługiwali się Aztekowie.

Także język angielski zapożyczył nazwę indiańską, ale prawdopodobnie przez pomyłkę w zapiskach handlowych pomyłkowo odwrócono litery „o” i „a”.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Czy Meksyk zawdzięcza niepodległość Napoleonowi?
Historia świata
Otto Skorzeny – wielki oszust, który zmyślił większość swoich wyczynów wojennych
Historia świata
Polacy i Turcy: przeciwnicy, ale nie wrogowie
Historia świata
Überkuh, czyli nadkrowa Hitlera. Pradawne zwierzęta miały pokazać potęgę Niemiec
Historia świata
Krystyna Skarbek - szpieg wszech czasów, polski skarb w Londynie