„Pewna kobieta z Saksonii bardzo pragnęłaby mieć z Panem dziecko. Oczywiście jest to pragnienie dość niezwykłe. Ten list może do Pana nie dotrzeć. Może czuje się Pan już za stary, aby mieć dziecko, może porzucił już tę myśl. Mimo wszystko powinien dać Pan początek nowemu życiu, jest to moje największe marzenie” – nie owijała w bawełnę w liście do Hitlera niejaka Friedel S. Z kolei baronowa Elsa von Kilvein zdradziła kanclerzowi, że marzy, aby „umrzeć wpatrzona w Pańską fotografię, i już poza Panem nic więcej nie oglądać”. Gospodyni domowa Rosa S. zapewniała polityka, iż „mąż stał się mi obcy, gdyż w sercu noszę kogoś lepszego… chcę być tylko Twoja”.
Listów utrzymanych w podobnym tonie Hitler otrzymał znacznie więcej. Ich autorki różniły się wszystkim: stanem majątkowym i pozycją społeczną, wiekiem, zawodem, poziomem wykształcenia. Łączyły je natomiast dwie kwestie: bezwarunkowa miłość do Adolfa Hitlera i narodowość. Zafascynowane aurą przywódcy, uczone już od lat nastoletnich w Bund Deutscher Mädel bezwzględnego oddania Führerowi, poddawane nieustannej indoktrynacji sączącej w umysły społeczeństwa idee nazistowskie niemieckie kobiety stały się najwierniejszymi sojuszniczkami rodzącego się totalitarnego systemu oraz człowieka, który stał na jego czele.
Czytaj więcej
Pewnego wiosennego poranka 1915 r. do okopu niemieckich żołnierzy stacjonujących we francuskiej wsi Fromeless, niedaleko granicy belgijskiej, wbiegł goniący szczura pies o wyglądzie foksteriera.
Zbuntowane siostry
Okazuje się jednak, że na takie żarliwe uczucia Hitler mógł liczyć również ze strony kobiet mieszkających poza III Rzeszą. Zafascynowana nazistą brytyjska arystokratka Unity Mitford, która jak na ironię została poczęta w kanadyjskiej miejscowości Swastika, gdzie jej rodzice doglądali zakupionej kopalni złota, przybyła do Rzeszy już w 1934 r. – zaledwie w rok po objęciu przez dyktatora władzy. Kobieta zamieszkała w Monachium, gdzie rozpoczęła studia na wydziale germanistyki. Dołożyła również starań, aby do Niemiec sprowadzić swoją siostrę Dianę, która ze względu na swój związek z Oswaldem Mosleyem, liderem Brytyjskiej Unii Faszystów (BUF), również wykazywała zainteresowanie rodzącym się totalitaryzmem. Obie Mitfordówny, pilotowane przez Ernsta Hanfstaengla, pracownika Kancelarii Rzeszy odpowiedzialnego za kontakty z zachodnią prasą, szybko stały się regularnymi uczestniczkami nazistowskich wieców. Szczególnie mocne wrażenie wywarł na nich Parteitag w Norymberdze, podczas którego po raz pierwszy ujrzały Hitlera na żywo i wysłuchały jego przemówienia. To właśnie wtedy po raz pierwszy zaserwowano publiczności zdumiewający spektakl słynnych „katedr światła” ze 150 reflektorów przeciwlotniczych, a reżyserka Leni Riefenstahl – kolejna wielbicielka dyktatora – nakręciła film „Triumf woli” będący esencją nazistowskiej propagandy.
A ta zbierała obfite żniwo i mąciła w głowach młodych, zaledwie 20-letnich Angielek. I jakkolwiek w sercu Diany nadal pierwsze miejsce zajmował jej ukochany Mosley, Unity odnalazła nowy cel egzystencji – poznać osobiście Führera, który stał się w jej oczach ideałem mężczyzny, człowieka, polityka i lidera. Aby zrealizować ten zamiar, dziewczyna zaczęła regularnie stołować się w ekskluzywnej monachijskiej restauracji Osteria Bawaria, gdzie miał zwyczaj gościć Hitler. Nie od razu dopisało jej „szczęście”. Mitford musiała w rzeczonej restauracji spędzić wiele godzin, zanim 9 lutego 1935 r. udało jej się wreszcie spotkać w lokalu Hitlera, który łaskawie zgodził się poświęcić dziewczynie chwilę swojego cennego czasu. Z młodą Brytyjką rozmawiał m.in. o architekturze Londynu, twórczości Richarda Wagnera, a także o udziale brytyjskich żołnierzy w I wojnie światowej. Wyraził ubolewanie, że podczas tej wojny Anglicy i Niemcy stanęli po przeciwnych stronach barykady. Zapewnił jednak Unity, iż do tej pożałowania godnej sytuacji doprowadziły „knowania Żydów”. Podkreślił, że nigdy więcej nie można do tego dopuścić. Na koniec uraczył 20-latkę swoim zdjęciem z autografem i zachęcił do podtrzymania kontaktu.