Klan z Bostonu. John F. Kennedy, część II

Nie było w historii Ameryki rodziny, wokół której narosło tyle mitów, ile wokół Kennedych. Część z nich była ich własnym wymysłem.

Publikacja: 15.08.2024 21:00

Od lewej stoją: John F. Kennedy, Joseph Kennedy i Joseph Patrick Kennedy Jr.

Od lewej stoją: John F. Kennedy, Joseph Kennedy i Joseph Patrick Kennedy Jr.

Foto: AP/East News

Uważa się ich za potężną dynastię polityczną, choć ich rzeczywisty wpływ na losy kraju był często iluzoryczny. Traktuje się ich jak amerykańską rodzinę królewską, mimo że tak naprawdę są potomkami ubogich irlandzkich prowincjuszy, którzy jak miliony ich rodaków uciekli za ocean z rodzinnej wyspy w poszukiwaniu chleba. Stawia się ich jako wzór oddanej sobie rodziny, chociaż więcej w niej było patologii niż miłości. Wreszcie, uważa się ich za niezachwianych obrońców prawa i swobód obywatelskich, choć w rzeczywistości zbili fortunę na przestępczości i niejasnych związkach z organizacjami o charakterze mafijnym.

Nie można porównać zakresu wpływów politycznych i gospodarczych tego irlandzkiego klanu do oddziaływania na politykę czy gospodarkę innych wielkich amerykańskich dynastii. Amerykańska arystokracja zaczęła się wyodrębniać jeszcze w czasach kolonialnych. Tacy ludzie, jak Jerzy Waszyngton czy Tomasz Jefferson, byli nie tylko wielkimi plantatorami, ale także wizjonerami kształtującymi amerykańską tożsamość. Oni – potomkowie pierwszych angielskich, szkockich i holenderskich osadników – stanowili pierwszą elitę niepodległego państwa. Po wojnie secesyjnej wyłoniła się nowa awangarda. To byli wielcy przemysłowcy, którzy, korzystając z bezprecedensowego rozwoju gospodarczego Ameryki i niebywałego przyspieszenia technologicznego, zaczęli budować fortuny niemające sobie równych na całym świecie. Pod koniec XIX wieku jak grzyby po deszczu wyrosły fortuny gospodarcze, które miały wpływ na niemal wszystkie aspekty życia gospodarczego i politycznego kraju. To była epoka Rockefellerów, Morganów, Hearstów i Fordów. Ród Kennedych, choć uwielbiał pozować na potężny i wpływowy klan, to przy nich jedynie drobni dorobkiewicze bez znaczenia.

Królewski przodek?

Przypuszcza się, że przodkowie Johna F. Kennedy'ego należeli do gaelickiego klanu dalkasiańskiego z południowo-zachodniego regionu Thomond, stanowiącego niegdyś osobne księstwo. Obecnie region ten należy do hrabstwa Clare i hrabstwa Limerick. Zanglicyzowane nazwisko Kennedy wywodzi się od dwóch gaelickich wyrazów: „Caenn” – oznaczającego wodza klanu – oraz „éidigh” tłumaczonego jako „hełm”. Przezwisko Caennéidigh przekształciło się w ciągu wieków w nazwisko O'Kennedy lub Kennedie.

Być może JFK miał w swoich żyłach odrobinę krwi Briana Śmiałego, ale to samo może powiedzieć blisko 211 tys. Amerykanów pochodzenia irlandzkiego, którzy noszą nazwisko Kennedy.

W rodzinie 35. prezydenta Stanów Zjednoczonych panowało przekonanie, że ród ten wywodzi się od O'Kennedych – irlandzkiej, średniowiecznej dynastii królewskiej Dál gCais, władającej Munsterem, a potem całą Irlandią. Prezydent Jonh F. Kennedy nie czuł się zwykłym obywatelem amerykańskim. Wraz ze swoimi braćmi i ojcem wierzył, że jest bezpośrednim potomkiem żyjącego na przełomie X i XI wieku Briana Śmiałego (irl. Brian Bóruma), który w 1002 r. został królem Irlandii. Jest on świętym męczennikiem Kościoła katolickiego, który pokonał wikingów i spalił ich największą świętość – drzewo Thora.

Ile w tych roszczeniach rodzinnych jest prawdy, nikt nie wie. Być może JFK miał w swoich żyłach odrobinę krwi Briana Śmiałego, ale to samo może powiedzieć blisko 211 tys. Amerykanów pochodzenia irlandzkiego, którzy noszą nazwisko Kennedy. Poza tym żyją potomkowie niespokrewnionego z Irlandczykami szkockiego klanu Kennedych z Carrick w Ayrshire. Niezależnie od tego, jaka jest prawda o przodkach 35. prezydenta Stanów Zjednoczonych, klan z Hyannis Port w stanie Massachusetts stworzył własną legendę o królewskim założycielu rodu. Ta megalomania była cechą, która wyróżniała wszystkich przedstawicieli tej rodziny.

Twórca rodzinnej fortuny

Niewiele wiemy o irlandzkiej przeszłości Kennedych. Pewne jest natomiast, że pierwszym przedstawicielem tej rodziny w Nowym Świecie był Patrick Kennedy, który przypłynął do Ameryki prawdopodobnie pod koniec lat 40. XIX wieku. W Nowej Anglii poznał pannę Bridget Murphy, która pochodziła z jego rodzinnego, irlandzkiego miasta New Ross w hrabstwie Wexford. Para pobrała się 26 września 1849 r. i zamieszkała w Bostonie. Na świat przyszedł ich syn John, który jednak wkrótce zmarł na cholerę. Przez kolejnych osiem lat rodzina powiększyła się o czwórkę dzieci. Ostatnie z nich przyszło na świat 14 stycznia 1858 r. Rodzice nadali mu imiona Patrick Joseph Kennedy jr. Był to dziadek przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Tego samego roku epidemia cholery ponownie nawiedziła Boston, odbierając życie tysiącom ludzi, w tym m.in. ojcu nowo narodzonego chłopca.

Czytaj więcej

John F. Kennedy. Fałszywa świętość, część I

Jako jedyny ocalały mężczyzna Patrick Joseph Kennedy był pierwszym członkiem rodziny, który otrzymał formalne wykształcenie. Jego matka nie zdecydowała się na ponowne zamążpójście. Postanowiła zostać osobą niezależną finansowo. Kupiła we wschodnim Bostonie mały sklepik z artykułami papierniczymi i pamiątkami. Dzięki zaradności właścicielki firma rozrosła się i przekształciła w duży i cieszący się popularnością wśród klientów sklep spożywczo-alkoholowy.

Szukający samodzielności Patrick Joseph Kennedy rozpoczął pracę w dokach portowych. Za zaoszczędzone pieniądze kupił rozsypujący się bar w centrum Haymarket Square. Lokal wyremontował i zamienił w miejsce cieszące się dużą popularnością wśród klientów z klasy średniej. Wkrótce kupił drugi lokal przy dokach East Boston, a kiedy i ten zaczął mu przynosić wysokie zyski, kupił trzeci bar w ekskluzywnym hotelu Maverick House we wschodnim Bostonie. Przed trzydziestką był już na tyle bogaty, że mógł sobie pozwolić na założenie dużej firmy importującej irlandzką whisky.

Szczęśliwie fortuna nie uderzyła mu do głowy. Wybudował piękny dom w ekskluzywnej dzielnicy Jeffries Point, ale poza tym nie epatował bogactwem. Dlatego cieszył się dużym szacunkiem mieszkańców wschodniego Bostonu, gdzie pokojowo koegzystowali irlandzcy katolicy i protestanci pochodzący z Ulsteru. Patrick J. Kennedy angażował się w sprawy publiczne, a ponieważ miał ugodowy charakter, był lubiany przez obie społeczności religijne. Do tego nieustannie wspomagał nowych irlandzkich imigrantów i łożył na edukację dzieci z biednych rodzin. Od 1884 r. zasiadał przez pięć kolejnych rocznych kadencji w Izbie Reprezentantów Massachusetts, a następnie trzy dwuletnie kadencje w Senacie Massachusetts.

Człowiek owładnięty ambicjami

23 listopada 1887 r. Patrick Joseph Kennedy poślubił 30-letnią Mary Augustę Hickey, córkę Jamesa Hickeya i Margaret Marthy Field. Niecały rok później, 6 września 1888 r., urodził się Joseph Patrick, pierwsze z czworga dzieci tej pary. Po opuszczeniu stanowego Senatu w 1895 r. Patrick Joseph Kennedy został szefem stanowej komisji wyborczej oraz szefem bostońskiego drugiego oddziału Partii Demokratycznej. Pod koniec życia posiadał znaczące udziały w spółkach węglowych i akcje bankowe Columbia Trust Company. Jednak po 60. urodzinach zaczął wyraźnie zapadać na zdrowiu. Wkrótce okazało się, że choruje na marskość wątroby. To była cena za wypełniony morzem whisky irlandzki styl życia. Zmarł 18 maja 1929 r. w Bostonie. Jego pogrzeb odbył się w kościele św. Jana Ewangelisty w Winthrop. Jak informował dziennik „The Globe”, setki mieszkańców Bostonu odprowadziły trumnę na cmentarz Krzyża Świętego w dzielnicy Malden.

Patrick Joseph Kennedy pozostawił swoim dzieciom dużą fortunę do podziału. Najbardziej liczył na karierę swojego najstarszego syna, któremu wieścił wielki sukces w życiu. Nie mylił się. Wzorując się na swoich kuzynach, Joseph wybrał studia na Uniwersytecie Harvarda. O jego ambicjach przywódczych świadczy fakt, że już na początku studiów przystąpił do zawziętej walki o przywództwo w prestiżowym klubie studenckim Hasty Pudding. Wszędzie tam, gdzie coś się działo, on zjawiał się pierwszy. Dołączył do bractwa Delta Upsilon International i grał w drużynie baseballowej, dzięki czemu po ukończeniu studiów miał wiele znajomości w świecie polityki i biznesu.

Nawet małżeństwo, choć okazało się udane, miało także wymiar praktyczny. 7 października 1914 r. Kennedy poślubił Rose Fitzgerald, najstarszą córkę burmistrza Bostonu Johna F. „Honeya Fitza” Fitzgeralda. W czerwcu następnego roku na świat przyszedł pierwszy syn tej pary – Joseph Patrick Kennedy Jr. Wbrew legendzie tworzonej później wokół Johna Fitzgeralda, to pierworodny był oczkiem w głowie ambitnego ojca, który chciał go uczynić prezydentem Stanów Zjednoczonych. Drugiego syna, Johna Fitzgeralda, postrzegał jako człowieka słabego.

Już w 1940 r. Joseph Patrick Jr. został delegatem na Narodową Konwencję Demokratyczną i zabiegał o miejsce w Izbie Reprezentantów Stanów Zjednoczonych. Los nie pozwolił mu jednak zostać politykiem. Przeprowadzony 7 grudnia 1941 r. japoński nalot na Pearl Harbor spowodował, że Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny.

On miał zostać prezydentem

W 1934 r. Joseph Patrick Jr. odwiedził nazistowskie Niemcy. Będąc pod wrażeniem „cudu” gospodarczego Hitlera, wyraził publicznie aprobatę dla polityki narodowych socjalistów. Jednak po napaści Niemiec na Polskę wyparł się swoich dawnych poglądów. 24 czerwca 1941 r., pół roku przed przystąpieniem Ameryki do wojny, przerwał studia prawnicze na Harvardzie, żeby wstąpić do rezerwy Sił Powietrznych Marynarki Wojennej USA. 5 maja 1942 r. został mianowany chorążym i przydzielony do dywizjonu patrolowego 203, a następnie do dywizjonu bombowego 110. We wrześniu 1943 r. wysłano go do Wielkiej Brytanii, gdzie został pilotem Bomber Squadron 110, Special Air Unit ONE.

1 lipca 1944 r. uzyskał stopień porucznika. Ukończył 25 misji bojowych, co oznaczało, że mógł już wrócić do domu. Jednak pomny swojej niefortunnej wypowiedzi sprzed lat, zdecydował się zgłosić do udziału w wyjątkowo niebezpiecznej operacji o kryptonimie „Anvil”, mającej na celu zniszczenie niemieckich umocnień i wyrzutni V-3 za pomocą radiowo naprowadzanych samolotów wypełnionych trotylem. Niestety, materiał wybuchowy został źle zabezpieczony: 12 sierpnia 1944 r. samolot wybuchł nad Suffolk, a pilotujący go porucznik Kennedy zginął na miejscu.

Na liście ambitnych planów politycznych żądnego władzy ojca pierwsze miejsce zajął teraz John Fitzgerald.

Uważa się ich za potężną dynastię polityczną, choć ich rzeczywisty wpływ na losy kraju był często iluzoryczny. Traktuje się ich jak amerykańską rodzinę królewską, mimo że tak naprawdę są potomkami ubogich irlandzkich prowincjuszy, którzy jak miliony ich rodaków uciekli za ocean z rodzinnej wyspy w poszukiwaniu chleba. Stawia się ich jako wzór oddanej sobie rodziny, chociaż więcej w niej było patologii niż miłości. Wreszcie, uważa się ich za niezachwianych obrońców prawa i swobód obywatelskich, choć w rzeczywistości zbili fortunę na przestępczości i niejasnych związkach z organizacjami o charakterze mafijnym.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Krystyna Skarbek - szpieg wszech czasów, polski skarb w Londynie
Historia świata
Überkuh, czyli nadkrowa Hitlera. Pradawne zwierzęta miały pokazać potęgę Niemiec
Historia świata
Zadziwiająca koalicja opowiadająca się za dyktaturą. Prosowiecki rząd generała Rómmla
Historia świata
Wstrząs pod wyspą Honsiu. Czego uczy nas sejsmologia?
Materiał Promocyjny
Energetycznych wyspiarzy będzie przybywać
Historia świata
Zanim narodził się Rzym