Uważa się ich za potężną dynastię polityczną, choć ich rzeczywisty wpływ na losy kraju był często iluzoryczny. Traktuje się ich jak amerykańską rodzinę królewską, mimo że tak naprawdę są potomkami ubogich irlandzkich prowincjuszy, którzy jak miliony ich rodaków uciekli za ocean z rodzinnej wyspy w poszukiwaniu chleba. Stawia się ich jako wzór oddanej sobie rodziny, chociaż więcej w niej było patologii niż miłości. Wreszcie, uważa się ich za niezachwianych obrońców prawa i swobód obywatelskich, choć w rzeczywistości zbili fortunę na przestępczości i niejasnych związkach z organizacjami o charakterze mafijnym.
Nie można porównać zakresu wpływów politycznych i gospodarczych tego irlandzkiego klanu do oddziaływania na politykę czy gospodarkę innych wielkich amerykańskich dynastii. Amerykańska arystokracja zaczęła się wyodrębniać jeszcze w czasach kolonialnych. Tacy ludzie, jak Jerzy Waszyngton czy Tomasz Jefferson, byli nie tylko wielkimi plantatorami, ale także wizjonerami kształtującymi amerykańską tożsamość. Oni – potomkowie pierwszych angielskich, szkockich i holenderskich osadników – stanowili pierwszą elitę niepodległego państwa. Po wojnie secesyjnej wyłoniła się nowa awangarda. To byli wielcy przemysłowcy, którzy, korzystając z bezprecedensowego rozwoju gospodarczego Ameryki i niebywałego przyspieszenia technologicznego, zaczęli budować fortuny niemające sobie równych na całym świecie. Pod koniec XIX wieku jak grzyby po deszczu wyrosły fortuny gospodarcze, które miały wpływ na niemal wszystkie aspekty życia gospodarczego i politycznego kraju. To była epoka Rockefellerów, Morganów, Hearstów i Fordów. Ród Kennedych, choć uwielbiał pozować na potężny i wpływowy klan, to przy nich jedynie drobni dorobkiewicze bez znaczenia.
Królewski przodek?
Przypuszcza się, że przodkowie Johna F. Kennedy'ego należeli do gaelickiego klanu dalkasiańskiego z południowo-zachodniego regionu Thomond, stanowiącego niegdyś osobne księstwo. Obecnie region ten należy do hrabstwa Clare i hrabstwa Limerick. Zanglicyzowane nazwisko Kennedy wywodzi się od dwóch gaelickich wyrazów: „Caenn” – oznaczającego wodza klanu – oraz „éidigh” tłumaczonego jako „hełm”. Przezwisko Caennéidigh przekształciło się w ciągu wieków w nazwisko O'Kennedy lub Kennedie.
Być może JFK miał w swoich żyłach odrobinę krwi Briana Śmiałego, ale to samo może powiedzieć blisko 211 tys. Amerykanów pochodzenia irlandzkiego, którzy noszą nazwisko Kennedy.
W rodzinie 35. prezydenta Stanów Zjednoczonych panowało przekonanie, że ród ten wywodzi się od O'Kennedych – irlandzkiej, średniowiecznej dynastii królewskiej Dál gCais, władającej Munsterem, a potem całą Irlandią. Prezydent Jonh F. Kennedy nie czuł się zwykłym obywatelem amerykańskim. Wraz ze swoimi braćmi i ojcem wierzył, że jest bezpośrednim potomkiem żyjącego na przełomie X i XI wieku Briana Śmiałego (irl. Brian Bóruma), który w 1002 r. został królem Irlandii. Jest on świętym męczennikiem Kościoła katolickiego, który pokonał wikingów i spalił ich największą świętość – drzewo Thora.