Kilka tygodni rozbijania Cypru i kilkadziesiąt lat nieudanych prób poskładania go z powrotem – tak z kolei światowe media podsumowują rocznicę greckiego przewrotu wojskowego na wyspie w 1974 r. (15 lipca), a następnie dwóch tureckich inwazji na nią (20 lipca oraz 14–16 sierpnia 1974 r.), które skończyły się trwającym do dziś konfliktem. Sięgającym zresztą poza wyspę, gdyż w uroczystościach po przeciwnych stronach przecinającej Cypr granicy wzięli udział grecki premier Kyriakos Mitsotakis oraz turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan, upewniając swoich rodaków z wyspy, że nie są sami w tym podziale. Podziale, który dziś wydaje się trwalszy niż kiedykolwiek. Zapewnił o tym prezydent Recep Tayyip Erdogan. – Nie wierzymy, żeby jakiekolwiek rozwiązanie o charakterze federalnym było na Cyprze możliwe – kwitował turecki przywódca, zapewniając miejscowych o tym, że Turecka Republika Cypru Północnego pozostaje „oczkiem w głowie” rodaków z kontynentu. – Nie pozwolimy na żadne jednostronne akcje, ani też cypryjscy Turcy nie poddadzą się żadnym groźbom. Nie jest możliwe zignorowanie starożytnego i fundamentalnego składnika wyspy, cypryjskich Turków – dorzucał.