Kantata o kawie

Kawa to używka, bez której wielu z nas nie wyobraża sobie życia. Ale to nie tylko napój, który pomaga nam się przebudzić, wyostrza zmysły i daje energię na cały dzień. To roślina, która zmieniała dzieje i wpływała na światowe rynki.

Publikacja: 06.08.2024 23:54

Pochodzący z XVIII wieku nieznany obraz szkoły francuskiej pt. "Przyjemność z kawy" ukazuje europejs

Pochodzący z XVIII wieku nieznany obraz szkoły francuskiej pt. "Przyjemność z kawy" ukazuje europejskie wyobrażenie picia kawy w Imperium Osmańskim.

Foto: wikimedia commons

Pierwsze zapisy o uprawie winorośli powstały 7500 lat temu w Persji. Choć historycy gruzińscy i tureccy przekonują, że pierwsze uprawy tej rośliny w ich krajach sięgają nawet dwa tysiące lat wcześniej.

Z kawą jest trochę inaczej. Nie wiemy zbyt wiele o niej z czasów starożytnych. Pierwsze dzieło literackie poświęcone zaletom picia kawy powstało w Etiopii w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Istnieje wiele legend o tym, kto pierwszy wpadł na pomysł parzenia palonych, a następnie zmielonych ziaren kawowca. Najbardziej znana jest historia pasterza Kaldiego, który szukał kozy, która odłączyła się od stada. Znalazł ją wśród niskich drzew (lub krzewów, jak się je też czasem określa) mających błyszczące, pojedyncze i pofałdowane liście. Koza zajadała czerwone owoce z tych drzew i zdawała się wyjątkowo pobudzona. Pasterz też ich spróbował i doznał czegoś w rodzaju olśnienia. Tańczył, śmiał się i był pełen energii. Legenda nie tłumaczy, w jaki sposób zawartość tychże jagód zmieniła się w palone ziarna, które trzeba było jeszcze dokładnie zmielić i zaparzyć, by powstał uwielbiany na całym świecie napój, ale wskazywała na ich pobudzający charakter. Pewne jest jednak, że był to ulubiony napój chrześcijańskich mnichów etiopskich. I to oni jako pierwsi nauczyli się przyrządzać esencjonalny napój, który gasił senność i zmniejszał zmęczenie.

Pierwsze dzieło literackie poświęcone zaletom picia kawy powstało w Etiopii w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. 

Dopiero w 1773 r. szwedzki przyrodnik Karol Linneusz nazwał owo drzewo z czerwonymi jagodami Coffea Arabica. Nie była to jednak nazwa wymyślona przez tego wybitnego profesora Uniwersytetu w Uppsali. Wyraz „kawa” pochodził od arabskiego słowa „Gawgah”, które podobnie jak tureckie „kahmeh” można tłumaczyć jako „dodające siłę”. Nazwa „arabica” dotyczyła tylko etiopskiej odmiany kawy, bowiem w późniejszych latach odkryto dwie inne odmiany tej rośliny: kawę kongijską nazywaną robustą oraz kawę liberyjską, nazywaną w skrócie liberiką.

Z pomocą kupców arabskich najbardziej rozpowszechniła się kawa Arabica. Powstaje z niej napój bardziej lubiany przez większość mieszkańców półkuli wschodniej: łagodniejszy w smaku i słabiej pobudzający niż popularna w Ameryce Północnej kwaśniejsza i zawierająca więcej kofeiny Robusta.

Kiedy kawa dotarła do Europy?

Kawa panowała przede wszystkim na stołach bogatych domów arabskich. I to Arabowie czerpali z handlu kawą największe zyski. Była pilnie strzeżonym czarnym złotem świata islamu. Arabscy właściciele upraw oraz handlowcy pilnowali, żeby sadzonki krzewów kawowych nie dostały się w ręce cudzoziemców. Pestki kawy sprzedawano zawsze odarte z miąższu, co dawało gwarancję, że nie da się z nich zasadzić nowej rośliny. Kawę przewożono z Etiopii do Jemenu, skąd rozprowadzano ją do krajów arabskich, Turcji i w kierunku Dalekiego Wschodu.

Wyraz „kawa” pochodził od arabskiego słowa „Gawgah”, które podobnie jak tureckie „kahmeh” można tłumaczyć jako „dodające siłę”.

Kto zatem odpowiada za wykradzenie Arabom ich czarnego złota? Powszechnie przyjmuje się, że pierwszym kupcem, który przywiózł kawę do Wenecji, a tym samym do Europy, był Marco Polo. Początkowo wenecjanie nie dostrzegli w kawie walorów handlowych. Drogie ziarno musiało konkurować z pochodzącą z Ameryki czekoladą i przywożoną z Dalekiego Wschodu herbatą. Wkrótce jednak kawa spowszedniała na europejskich stołach. A to za sprawą Holendrów, którym udało się wykraść sadzonki lub nieobrane z miąższu ziarna kawowca. W 1616 r. holenderscy ogrodnicy zasadzili pierwsze drzewka w ogrzewanym ambulacrum w ogrodzie botanicznym w Lejdzie. Kilka lat później ziarna z tych drzewek trafiły do holenderskich kolonii: Malabaru w Indiach i Batawii na Jawie. Wkrótce złodzieje padli ofiarą złodziei. Holenderskie ziarna wykradł oficer francuskiej marynarki wojennej Gabriel-Mathieu de Clieu, który wywiózł je na Martynikę.

Picie kawy to obowiązek Amerykanina

W latach 30. XVIII w. kawa stała się napojem, którego nie mogło zabraknąć na europejskich stołach wyższych sfer. Była tak uwielbiana, że wielki kompozytor Jan Sebastian Bach napisał nawet na jej cześć słynny utwór muzyczny „Schweigt stille, plaudert nicht”, znany bardziej pod nazwą „Kantata o kawie”. Libretto „Jak słodko smakuje kawa! Lepiej niż tysiąc pocałunków, słodziej niż muskat” napisał do niej poeta Picander (właśc. Christian Friedrich Henrici).

Nazwa „arabica” dotyczyła tylko etiopskiej odmiany kawy, bowiem w późniejszych latach odkryto dwie inne odmiany tej rośliny: kawę kongijską nazywaną robustą oraz kawę liberyjską, nazywaną w skrócie liberiką.

Kawa odegrała też ważną rolę w polityce. W Ameryce zastąpiła herbatę, której handel zmonopolizowali Brytyjczycy. Jej import wspierał antybrytyjską rebelię znaną jako „herbatka bostońska” (The Boston Tea Party). Picie kawy w miejsce herbaty stało się wręcz patriotycznym obowiązkiem Amerykanów. Dzięki ogromnemu zapotrzebowaniu na ziarna kawowca w Ameryce Północnej wiele krajów Ameryki Południowej przestawiło swoje rolnictwo na uprawę tej rośliny. Tak oto rewolucja amerykańska przyczyniła się do ogromnej popularności tego napoju w latach późniejszych i do jej strategicznej pozycji na światowych giełdach.

Pierwsze zapisy o uprawie winorośli powstały 7500 lat temu w Persji. Choć historycy gruzińscy i tureccy przekonują, że pierwsze uprawy tej rośliny w ich krajach sięgają nawet dwa tysiące lat wcześniej.

Z kawą jest trochę inaczej. Nie wiemy zbyt wiele o niej z czasów starożytnych. Pierwsze dzieło literackie poświęcone zaletom picia kawy powstało w Etiopii w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Istnieje wiele legend o tym, kto pierwszy wpadł na pomysł parzenia palonych, a następnie zmielonych ziaren kawowca. Najbardziej znana jest historia pasterza Kaldiego, który szukał kozy, która odłączyła się od stada. Znalazł ją wśród niskich drzew (lub krzewów, jak się je też czasem określa) mających błyszczące, pojedyncze i pofałdowane liście. Koza zajadała czerwone owoce z tych drzew i zdawała się wyjątkowo pobudzona. Pasterz też ich spróbował i doznał czegoś w rodzaju olśnienia. Tańczył, śmiał się i był pełen energii. Legenda nie tłumaczy, w jaki sposób zawartość tychże jagód zmieniła się w palone ziarna, które trzeba było jeszcze dokładnie zmielić i zaparzyć, by powstał uwielbiany na całym świecie napój, ale wskazywała na ich pobudzający charakter. Pewne jest jednak, że był to ulubiony napój chrześcijańskich mnichów etiopskich. I to oni jako pierwsi nauczyli się przyrządzać esencjonalny napój, który gasił senność i zmniejszał zmęczenie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Czy Meksyk zawdzięcza niepodległość Napoleonowi?
Historia świata
Otto Skorzeny – wielki oszust, który zmyślił większość swoich wyczynów wojennych
Historia świata
Polacy i Turcy: przeciwnicy, ale nie wrogowie
Historia świata
Überkuh, czyli nadkrowa Hitlera. Pradawne zwierzęta miały pokazać potęgę Niemiec
Historia świata
Krystyna Skarbek - szpieg wszech czasów, polski skarb w Londynie