W lipcu 1708 r. hiszpański galeon „San José” wyruszył z portu Cartagena de Indias w dzisiejszej Kolumbii do Hiszpanii. Ładunek stanowiły sztabki srebra, szmaragdy i – uwaga! – 11 milionów złotych monet escudo przeznaczonych na wsparcie Filipa z dynastii Burbonów, starającego się o sukcesję w Hiszpanii. Sprawa była arcypoważna. Wojnę o sukcesję hiszpańską prowadzono w latach 1701–1714. Po jednej ze stron stanęły: Wielka Brytania, Holandia, Austria i Sabaudia, po drugiej zaś: Francja, Hiszpania, Bawaria i Kolonia; stawką był nie tylko tron hiszpański, ale w ogóle dominacja w Europie. Dlatego ładunek galeonu „San José” miał ogromne znaczenie.
Skarb z „San José” na dnie Morza Karaibskiego
Nie dotarł do Europy – na Morzu Karaibskim zaatakowały go i zatopiły okręty brytyjskie. Spośród 600 osób na pokładzie z tonącego okrętu uratowało się jedynie kilku ludzi. Wrak spoczął na dnie na głębokości 600 m. Ten właśnie galeon odkryli Amerykanie w 1982 r., nie mając pojęcia, co to za jednostka i co przewoziła.
Czytaj więcej
Prace archeologiczne z reguły kończą się odkryciem zabytkowego obiektu, wydobyciem go w całości bądź częściowo z ziemi czy spod wody; następnie, po opracowaniu laboratoryjnym, w czasopiśmie naukowym ukazuje się artykuł prezentujący odkrycie. Niekiedy media w tonie mniej lub bardziej sensacyjnym ledwie wspominają o tym wydarzeniu. Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku postępuje inaczej.
W 2015 r. marynarka kolumbijska ponowne natrafiła na wrak. Tym razem zajęli się nim historycy, poszukiwania w archiwach okazały się owocne. Ustalono, co to za żaglowiec, co przewoził i kiedy poszedł na dno. Nic dziwnego, że wrak stał się obiektem pożądania. Okrzyknięto go „podwodnym Świętym Graalem” i „najcenniejszym wrakiem świata”. Nic dziwnego, że rozpoczęła się najprawdziwsza batalia dyplomatyczno-prawna o prawo własności do tego obiektu.
Sea Search Armada: Pół skarbu „San José” należy do nas
Firma Sea Search Armada przypomniała światu, że to ona odkryła wrak, w związku z czym zażądała dla siebie połowy znajdującego się w nim skarbu. Całego skarbu, i w ogóle całego wraku domagała się Kolumbia, skoro spoczywa w jej wodach terytorialnych. Kompletnie nie zgadzała się z tym Hiszpania, argumentując, że w momencie zatonięcia galeon był jednostką hiszpańską. Natomiast Boliwia upomniała się o skarb z tego powodu, że kruszec przewożony w ładowniach „San José” został wydobyty w kopalniach w Potosi – na jej obecnym terytorium. Dyplomaci dwoili się i troili, lobbując w tej sprawie, kancelarie adwokackie angażowały historyków do poszukiwań archiwalnych. Ostatecznie w 2023 r. trybunał w Waszyngtonie rozstrzygnął spór na korzyść Kolumbii. Władze tego kraju przedsięwzięły odpowiednie środki ostrożności, aby nie zdradzić przed ewentualnymi szabrownikami dokładnej lokalizacji galeonu.