Starożytni myśliciele żywili przekonanie, że ród ludzki w porównaniu z jego początkami, pod względem fizycznym słabnie, maleje. I choć zdarzały się zdania odmienne, to wielu było o tym przekonanych. Na przykład antyczny „naukowy” autorytet Titus Lucretius Carus, czyli Lukrecjusz (I wiek przed Chrystusem), w swoim dziele „O naturze wszechrzeczy” (Warszawa, 1958) przekonuje czytelników: „A ludzki ród ówczesny na polach twardej ziemi godnie został zrodzony z członkami silniejszemi, kości miał większe, twardsze, i po swem ciele tęgiem, mocniej przywiązane mięśnie do mocnych ścięgien”.
Czytaj więcej
„Wszyscy ludzie naprawdę wytworni z natury są łysi, wobec tego tych, którzy takimi nie są, należy oddać pod brzytwę i poprawić braki w ich wyglądzie, przychodząc z pomocą naturze w osiągnięciu jej celu” (Synezjusz z Cyreny, „Pochwała łysiny”, PIW, Warszawa 1962). Czy natura rzeczywiście ma jakiś cel?
Archeologia wykazała, że to intuicyjne stwierdzenie w stosunku do neandertalczyków pokrywa się z prawdą, natomiast co do wzrostu, niezależnie od różnych ludzkich pralinii, z homo sapiens włącznie, nie jest prawdziwe. Co więcej, upowszechnienie rolnictwa spowodowało „tąpnięcie”, jeśli chodzi o wzrost – populacje wczesnych rolników były zdecydowanie niższe od populacji łowców-zbieraczy. Wzrost mężczyzn „jaskiniowców” z Europy, sprzed 20 tys. lat, oscylował ok. 180 cm, podczas gdy europejscy rolnicy żyjący 7000 lat temu mierzyli ok. 160 cm. Otzi, słynny „człowiek lodu” znaleziony w Alpach, żyjący 5300 lat temu, miał 157 cm wzrostu i ważył 50 kilogramów.
Współcześni Europejczycy i Amerykanie są wyżsi
Regularne pomiary antropologiczne prowadzone są w Europie i Stanach Zjednoczonych od XIX w. Na podstawie precyzyjnych pomiarów badacze z Garry Trainer Clinic w Londynie ustalili, że wzrost statystycznego mieszkańca Ameryki Północnej i Europy (bez podziału na płcie) jest obecnie wyższy o 2,5 cm niż w 1960 r.