Do miejskich murów przylegają tereny zielone powstałe na miejscu dawnej fosy, a do zabytkowego centrum można się dostać przez jedną z sześciu bram. Spacer po zadrzewionych bastionach z XVI i XVII stulecia jest niezapomnianym przeżyciem, szczególnie że dzięki temu można zrozumieć, jak duży obszar zajmowała Lukka przed wiekami. Obwód murów obronnych wynosi około 4,5 kilometra – zatem znacznie więcej niż w Carcassonne, Dubrowniku czy Lewoczy – a większość przewodników zaleca zwiedzanie ich na rowerze. Zresztą całkowicie niesłusznie, gdyż spacer w cieniu wspaniałych platanów w upalny dzień ma swoje plusy. To miły przerywnik w poznawaniu miasta, zwłaszcza że w każdej chwili możemy zejść z bastionów i ponownie zanurzyć się w plątaninę starych uliczek, by dotrzeć do miejsc wcześniej pominiętych.
Miasto z ponad setką świątyń
„Co za dziwne to miasto ta Lukka – zachwycał się Jarosław Iwaszkiewicz. – (…) Ściśnione w swoich murach zachowało swoje pałace i domy w tak ciasnych ulicach, że światło słońca nigdy tam nie dochodziło. Te ciche i ciemne ulice rozjaśniane od czasu do czasu placykami, na których stoją niezliczone kościoły. Może nawet nie jest ich tak dużo, ale się je tak zauważa, wśród ciemnych uliczek są takie jasne w przerwach cienia”.
Czytaj więcej
Władze urokliwego toskańskiego miasteczka, Pienzy, zdecydowały o wyciszeniu zabytkowego dzwony, na którego wyjątkowo głośne dźwięki skarżyli się turyści w miejscowych pensjonatach. Teraz w ciszy spać nie mogą stali mieszkańcy.
Iwaszkiewicz zaniżył liczbę świątyń w mieście. Podobno jest ich w Lukce ponad setka. I faktycznie można odnieść wrażenie, że kościół stoi tu niemal na każdej uliczce. Warto jednak pamiętać, że historia Lukki rozpoczęła się na długo przed chrześcijaństwem. Miasto założyli bowiem Etruskowie, a później weszło w skład Imperium Rzymskiego. Nie zapisało się jednak niczym szczególnym w dziejach antyku. Właściwie jedynym ważnym wydarzeniem było kolejne spotkanie członków pierwszego triumwiratu w 56 roku p.n.e. Juliusz Cezar, Gnejusz Pompejusz i Marek Krassus obradowali tutaj nad przyszłością republiki rzymskiej, której ustrój zamierzali solidarnie obalić.
Serce Lukki – Piazza dell’Anfiteatro
Najciekawszą pozostałością po czasach rzymskich jest kolejny ewenement na skalę europejską – Piazza dell’Anfiteatro. Wprawdzie już wcześniej widziałem różne sposoby wykorzystania antycznych budowli (jak choćby pałacu Dioklecjana w Splicie, gdzie na terenie kompleksu powstało średniowieczne miasto), jednak inwencja dawnych mieszkańców Lukki wprawiła mnie w osłupienie. Teren amfiteatru zaadaptowano bowiem na potrzeby mieszkalne – mury budowli stały się ścianami domów, natomiast arena targowiskiem. Plac do dzisiaj zachował charakterystyczny eliptyczny kształt, bez większych problemów można odnaleźć właściwy dla rzymskich amfiteatrów układ architektoniczny. Jeszcze 200 lat temu na placu stały także budynki mieszkalne. Zostały jednak zburzone, dzięki czemu uzyskał on swoją dzisiejszą formę. Po targowisku też nie ma już śladu. Obecnie plac służy latem jako scena artystyczna, a na parterze domów zlokalizowano liczne knajpki. Ceny są tu w miarę przystępne – Piazza dell’Anfiteatro w Lukce to jednak nie centrum Florencji czy Sieny. W jednej z restauracji zamówiłem więc słynny toskański talerz zwany również antipasti toscani. Wcześniej próbowałem tej potrawy już kilka razy, a szczególnie utkwiło mi w pamięci danie, które jadłem w mieście Prato. Może zadecydowały o tym inwencja kucharza, który doskonale zrównoważył ilość i smak mięsa i sera, albo dodatek w postaci suszonych czarnych oliwek? A może po prostu byłem bardzo głodny?