Potomkowie przybyszów z Nowej Gwinei to Aborygeni, rdzenni mieszkańcy kontynentu. W powszechnej świadomości są uosobieniem ludzi pierwotnych, żeby nie powiedzieć – prymitywnych, pozostających niebotycznie daleko z tyłu za osiągnięciami technologicznymi i cywilizacyjnymi, na jakie zdobyła się ludzkość już w czasach zamierzchłej starożytności. Zanim Aborygeni zetknęli się z białymi, nie orali, nie siali, nie hodowali, nie znali koła, odzieży, metalu, cegieł, ceramiki... Otóż nie, garnki jednak widzieli. Mało tego – sami je wytwarzali na długo przed przybyciem w XVIII stuleciu europejskich kolonistów, osadników, co niezmiernie zaskoczyło archeologów. Informuje o tym artykuł na łamach czasopisma naukowego „Quaternary Science Reviews”.
Koloniści brytyjscy, którzy przybyli w 1788 r., odnotowali, w poczuciu nieskrywanej wyższości, że Aborygeni są do tego stopnia „zacofani”, że nie znają nawet ceramiki, a więc stoją niżej pod względem cywilizacyjnym nawet od „ludożerczych” Papuasów z Nowej Gwinei. Ci ostatni, co jest bezspornie stwierdzonym faktem, ceramikę znają od kilku tysiącleci.
Że jednak jest inaczej, dowodu dostarczyły wykopaliska na wyspie Jiigurru (Lizard Island), leżącej na Morzu Koralowym, 30 km na północny wschód od stałego lądu. Naukowcy australijscy i nowozelandzcy porozumieli się z autochtoniczną wspólnotą Dingaal, która wyraziła zgodę na badania archeologiczne na swoim terytorium.
Jiigurru nie zawsze była wyspą. W epoce lodowej wraz z czterema sąsiednimi wysepkami stanowiła część kontynentu – była to równina z pagórkami. W epoce lodowej (dobiegła końca około 11 tys. lat temu) poziom oceanów był niższy od obecnego o mniej więcej 30 m. Ale 10 tys. lat temu poziom oceanu podniósł się na tyle, że spowodowało to zalanie równiny, a „pagórki” stały się wyspami. Najstarsze ślady pobytu na nich ludzi pochodzą sprzed 6500 lat. Wyspa Jiigurru znajdowała się wtedy, podobnie jak obecnie, 30 km od kontynentu.