Fengtou zhuanjia (popisujący się ekspert od wszystkiego) – taką ksywką skrycie posługiwali się rezydenci Zhongnanhai, dzisiejszej „partyjnej” części Zakazanego Miasta, opisując Jianga Zemina. Następca Deng Xiaopinga niewątpliwie za czasów, gdy piastował najwyższe stanowiska w państwie, uwielbiał przyciągać uwagę: „Krasił swój mandaryński słowami z innych języków i dialektów: rosyjskiego, angielskiego, kantońskiego, szanghajskiego, zdarzało się mu wtrącić coś po hiszpańsku czy rumuńsku” – opisywali złote lata Zemina Andrew J. Nathan i Bruce Gilley w książce „China’s New Rulers: The Secret Files”.
„Kiedy wybierał się do jakiegoś regionu, również Hongkongu, otaczał się falangą ochroniarzy i członkami świty. Gdy zatrzymywał się porozmawiać z jakimś przechodniem, był to raczej jego wykład niż słuchanie opowieści napotkanej osoby. Wiele innych osób w chińskim przywództwie było wychowanych do większej powściągliwości i styl Jianga uważano za przesadny i rozrzutny. Li Ruihuan krytykował przywódcę za przedkładanie »pustosłowia« nad »prawdziwą pracę«, a podróże uznawał za »przeszkadzające ludowi«” – dorzucali amerykańscy sinolodzy z uniwersytetów Columbia i Princeton w swojej pracy. „Jowialny i korpulentny poliglota, zawsze sprawiał wrażenie człowieka, który każdy kolejny awans w partyjnej hierarchii potrafił w pełni wykorzystać do dalszego kroku naprzód. Powszechnie znany jako amator chińskiej poezji i muzyki, był również miłośnikiem brzmień z Zachodu – od Beethovena i pieśni »O sole mio«, po Elvisa Presleya w wersji karaoke. Wykazywał się iście światowym gustem, nawet jeśli przy okazji państwowych uroczystości wydawał się puszystą marionetką o włosach ufarbowanych na regulaminowy odcień czerni” – podsumowywał Jonathan Fenby w swoim sążnistym dziele „Chiny. Upadek i narodziny wielkiej potęgi”.
Od lewej: Xi Jinping, obecny przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej, i Jiang Zemin, przewodniczący w latach 1993–2003. Pekin, 2017 r.
Paradoksalnie Jiang Zemin ostatnie lata życia spędził z daleka od politycznych jupiterów i bez wielkich fet na swoją cześć, choć to on przywracał w Chinach kult jednostki. „Podczas gdy Deng rządził Chinami jako regent, Jiang wolał, by nikt nie miał wątpliwości, kto zasiada na Smoczym Tronie” – podsumowywał po latach amerykański sinolog Steven W. Mosher w pracy „Hegemon. Droga Chin do dominacji”. A jednak to on popchnął Chiny na drogę uzyskania – a może odzyskania – statusu globalnego supermocarstwa.
Elektryk niepozorny, ale pracowity
Urodzony w 1926 r. przyszły przywódca Chin miał wiele powodów – zarówno tych osobistych, jak i politycznych – aby trzymać się Chińskiej Partii Komunistycznej. Był przedstawicielem tzw. trzeciej generacji chińskich komunistów – ostatniego pokolenia, które osobiście doświadczyło chaosu rządów Kuomintangu, partii Czang Kaj-szeka, a także japońskiej inwazji na Chiny oraz marszu Mao Zedonga po władzę. Te burzliwe czasy kosztowały też życie Jianga Shangqinga – wuja Zemina i jego zastępczego ojca, który sympatyzował z komunistami i miał zginąć (w zależności od wersji) z rąk bandytów lub japońskich okupantów. Tak czy inaczej, w rodzinnych stronach Jianga, na południowo-wschodnich krańcach Chin, Jiang Shangqing cieszył się statusem bohatera.