Ze wspomnień Ernsta Hanfstaengla, Amerykanina niemieckiego pochodzenia, który w latach 1923–1925 dość często odwiedzał Hitlera w więzieniu, wiemy, że cela przywódcy NSDAP była przestronnym, schludnie umeblowanym i jasnym pokojem z widokiem na pobliskie lasy i łąki. Od swoich zwolenników Hitler dostał duży stół, maszynę do pisania i duży zapas papieru. Z początku osobiście pisał jedynie swoje mowy obronne. Później zaczął pisać antymarksistowskie artykuły, ale szybko się zniechęcił. Pod wpływem Hessa ostatecznie zgodził się podyktować książkę, która byłaby jego manifestem politycznym. Goście, którzy licznie odwiedzali w tamtym czasie Hitlera w więzieniu, wspominali, że wódz NSDAP nie przykładał się specjalnie do pracy. Pochłaniał ogromne ilości ciast, przysyłanych mu z Monachium, które popijał hektolitrami herbaty. Na okrągło zanudzał współwięźniów nudnymi tyradami, których jedynie Hess uważnie słuchał i... przerabiał na kolejne rozdziały książki. Stąd pod względem stylistycznym „Mein Kampf” ma charakter grafomańskiej diatryby, której żaden szanujący się bibliofil o wyrobionym smaku literackim nie jest w stanie przeczytać od początku do końca.

Czy zatem to Rudolf Hess był faktycznym autorem „biblii” nazizmu? A może za powstaniem najbardziej mrocznej książki w historii kryje się ktoś jeszcze? Jak celnie zwrócił uwagę francuski historyk Pierre Servant, rozdziały poświęcone stosunkom międzynarodowym do złudzenia przypominały wykłady 55-letniego profesora Karla Ernsta Haushofera, emerytowanego generała i szefa Katedry Geopolitycznej na Uniwersytecie Monachijskim, który był promotorem i serdecznym przyjacielem Rudolfa Hessa. Był to chyba jedyny członek NSDAP, o którym kierownictwo tej partii wiedziało na pewno, że jest pochodzenia żydowskiego. Z niewiadomych powodów darzył swojego byłego studenta Rudolfa Hessa wyjątkową serdecznością, za co Hess odwzajemniał mu się solidną męską przyjaźnią.

Rola Haushofera w kształtowaniu narodowego socjalizmu

Wielu publicystów historycznych, w tym także ja, jest przekonanych, że główna teza o konieczności zdobywania przestrzeni życiowej na ogromnych obszarach Europy Wschodniej i Rosji została sformułowana właśnie przez Haushofera i wyrażona przez Hessa w trzech zdaniach z „Mein Kampf”: „Skoro w Europie brakuje nam ziemi, możemy temu zaradzić jedynie kosztem Rosji (…). Do takiej polityki znajdziemy w Europie tylko jednego sprzymierzeńca – Anglię. Tylko jeśli Anglia będzie kryć nasze tyły, będziemy mogli rozpocząć nową germańską migrację”. Te słowa mogą tłumaczyć dziwne decyzje podjęte przez Hitlera 16 lat później, kiedy między 26 maja i 3 czerwca 1940 r. pozwolił Brytyjczykom ewakuować Korpus Ekspedycyjny w ramach operacji „Dynamo”. To tłumaczy „szalony” lot Hessa do Szkocji i próby nawiązania pokoju ze Zjednoczonym Królestwem. To koncepcja Haushofera zaimplementowana Hitlerowi przez Hessa jest przyczyną nieracjonalnej napaści Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 r.

Po wojnie Haushoferowie próbowali umniejszać rolę profesora Karla Ernsta Haushofera w kształtowaniu poglądów Hitlera, ale „Mein Kampf” w swojej stylistyce i przekazie stanowi poszlakę, że to właśnie ten człowiek ostatecznie ukształtował jądro chaotycznej myśli narodowosocjalistycznej. Haushofer nie rozmawiał bezpośrednio z Hitlerem, bo uważał Austriaka za dyletanta i prostaka. Zdecydowanie widział przyszłego przywódcę Niemiec w Hessie. Przywoził mu do więzienia wiele książek, z których najważniejszą była „Geografia polityczna” Friedricha Ratzela z 1897 r. – esencja niemieckiego ekspansjonizmu. Hess, zachwycony poglądami Haushofera, podsuwał te książki Hitlerowi. Historycy zgadzają się, że jedynie w kwestii kolonii odebranych przez traktat wersalski Niemcom w 1919 r. Hitler nie zgadzał się z poglądami profesora i Hessa. Dobitnie wyrażał to pogardliwym stwierdzeniem: „Nie interesują mnie sprawy czarnuchów”. Był zbyt pochłonięty wizją Europy zjednoczonej pod niemieckim panowaniem, żeby trwonić czas na rozważania o powrocie Togo, Namibii, Nigerii, Tanzanii czy Kamerunu pod panowanie niemieckie. Zgadzał się z Haushoferem, że tylko rosyjski bezkres zapewni Niemcom „życiową przestrzeń” taką, jaką Anglosasi zdobyli w Ameryce Północnej i Australii.