Wśród 13 osób ubiegających się o nominację tej partii tylko Trump i była gubernator Karoliny Południowej Nimrata „Nikki” Haley mogą stworzyć tandem, który zdystansuje wszystkich, którzy w przyszłym roku wezmą udział w wyścigu do Białego Domu.
Obecnie tylko troje demokratów ma poważne szanse na otrzymanie mandatu swojej partii na udział w tym politycznym maratonie. Pierwszy z nich, urzędujący prezydent USA Joe Biden, wydaje się, że słabnie – nie tylko z politycznego, ale także zdrowotnego punktu widzenia. Starszy pan, u którego niektórzy lekarze dostrzegają pierwsze objawy demencji naczyniowej, wydaje się coraz mniej zdolny, by podołać trudom niezwykle trudnej przyszłorocznej kampanii. Braki kadrowe wśród demokratów są tak dramatyczne, że nawet poważne ośrodki analityczne wskazują na konieczność wystawienia kandydatury osoby z tylnego szeregu partii. Stąd coraz częściej mówi się o kandydaturze 71-letniej działaczki charytatywnej Marianne Williamson, która nie jest skrępowana partyjnymi układami i politycznymi zobowiązaniami. Tylko osoba tak niezależna może w starciu z mizoginikiem Trumpem odebrać mu znaczną część elektoratu kobiecego.
Czytaj więcej
Jeszcze nigdy kandydatowi, który wygrał prawybory w Iowa i New Hampshire, nie odmówiono nominacji republikańskiej w walce o Biały Dom. W tym roku może być inaczej.
Obecnie jej jedynym poważnym konkurentem w szeregach Partii Demokratycznej jest 55-letni kongresmen Dean Benson Phillips reprezentujący w izbie niższej amerykańskiego Kongresu trzeci dystrykt wyborczy stanu Minnesota. Ale w narodowych rankingach popularności plasuje się daleko za nowojorskim miliarderem.
Zatem to nie potencjał polityczny samego Trumpa czyni go najsilniejszym kandydatem przyszłorocznych wyborów, ale całkowity chaos w szeregach opozycji i deficyt wielkich osobowości na prawicy. Na tym tle fatalnie wypadają także kandydaci niezależni. Wśród nich prym wiedzie 70-letni Robert F. Kennedy Jr, który jest synem byłego prokuratora generalnego i bratankiem 35. prezydenta USA. Jako spadkobierca wielkiej amerykańskiej dynastii politycznej byłby poważnym zagrożeniem dla planów Trumpa, ale jako fanatyczny aktywista ruchu antyszczepionkowego jest postrzegany jako człowiek o niebezpiecznych poglądach. Trump nie musi się także obawiać konkurencji ze strony 70-letniego profesora Cornela Westa, który pomieszał ideologie ruchu czarnych panter z marksizmem, tworząc z tego amalgamat poglądów nie do przyjęcia dla większości Amerykanów.