Po zakończeniu I wojny światowej Herbert Hoover częściej bywał w Europie niż w Stanach Zjednoczonych. Mimo to cieszył się coraz większą popularnością w szerokich kręgach politycznych Waszyngtonu i Nowego Jorku. Kierowana przez niego American Relief Administration uratowała Europę przed klęską głodu spowodowaną wyniszczeniami wojennymi, pandemią grypy hiszpańskiej i klęską nieurodzaju. On sam traktował swoje zadanie przede wszystkim jako posługę chrześcijańską, zgodną z artykułami wiary wspólnoty kwakrów. Dlatego w latach 1921–1923, mimo krytyki amerykańskich organizacji antykomunistycznych, zorganizował pomoc ARA dla dotkniętej klęską straszliwego głodu Rosji Radzieckiej. Herbert Hoover i podlegli mu pracownicy otrzymali wyjątkową jak na bolszewickie standardy gwarancję bezproblemowego poruszania się na terytorium sowieckim w celu rozwożenia żywności. Konserwatywna prasa amerykańska zaczęła portretować Hoovera jako „przyjaciela czerwonych”. Rozsierdzony odpowiedział na te przytyki: „Dwadzieścia milionów ludzi głoduje. Niezależnie od ich poglądów politycznych należy im się pomoc”. Ta odpowiedź dowodziła jego szczególnej inteligencji. Chociaż bronił koncepcji dostaw żywności do sowieckiej Rosji, w tych dwóch zdaniach wyraził cały swój pogląd o skali nędzy i cierpienia Rosjan pod władzą bolszewików.
„A może ja spróbuję?”
Koncepcję pomocową Hoovera poparł publicznie wybitny brytyjski ekonomista, baron John M. Keynes, twórca teorii interwencjonizmu państwowego, który wywarł ogromny wpływ na rozwój zachodniej myśli ekonomicznej. Poglądy obu panów rozeszły się dopiero po wybuchu wielkiego kryzysu. W 1936 r. Keynes wydał książkę „Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza”, w której postulował zwiększanie wydatków publicznych w celu ożywienia wzrostu gospodarczego w czasie kryzysu. Hoover nie znosił tej koncepcji.
Czytaj więcej
Herbert Hoover był wyjątkowym pechowcem: zaledwie pół roku po jego zaprzysiężeniu na prezydenta w...
Jednak na początku lat 20. XX stulecia Hoover był dla Keynesa wzorem do naśladowania. Brytyjski myśliciel uważał nawet, że ten amerykański geolog był jedynym uczestnikiem konferencji wersalskiej, który mógł opuścić ją z podniesioną głową. W tym czasie Hoover był już wielkim autorytetem, który powoli, tylnymi drzwiami, wchodził do wielkiej polityki. Nie znał co prawda mechanizmów partyjnych, nie miał wielu znajomych wśród waszyngtońskich elit politycznych ani nowojorskiej socjety ekonomicznej związanej z Wall Street, a mimo to był wymieniany coraz częściej jako jeden z najsilniejszych kandydatów na urząd prezydenta.
Hoover zresztą wcale nie odrzucał tego pomysłu. Zasmakował w polityce już w czasie pobytu w Paryżu. Po powrocie do Stanów musiał jednak zadeklarować się ideologicznie. Mimo że był zwolennikiem Wilsona i Ligi Narodów, ogłosił, że czuje się republikaninem. Ośmielony własną popularnością zgodził się na zgłoszenie swojej kandydatury na prezydenta w 1920 r., na konwencji republikańskiej w Chicago. Okazało się jednak, że znacznie przecenił swoje możliwości. Na 984 delegatów jedynie 9 i to w dodatku w dziewiątej turze wyborów zagłosowało na jego kandydaturę. Wybory wygrał 56-letni Warren G. Harding, który w uznaniu zasług mianował Hoovera sekretarzem handlu.