Herbert Hoover. Bohater dwóch kontynentów. Część II

Hooverowie uwielbiali podróżować po świecie. Zresztą nie mieli innego wyjścia. W 1899 r. 22-letni Herbert był już uznanym i wysoko nagradzanym ekspertem górniczym pracującym dla brytyjskiego koncernu wydobywczego Bewick, Morcing and Company of London.

Publikacja: 07.12.2023 21:00

W połowie listopada 1899 r., w czasie powstania bokserów, Lou Hoover znalazła się w oblężonym Pekini

W połowie listopada 1899 r., w czasie powstania bokserów, Lou Hoover znalazła się w oblężonym Pekinie. Zaangażowała się wtedy w dostarczanie zaopatrzenia żołnierzom broniącym miasta

Foto: corbis/getty images

Pierwsza dama Lou Henry Hoover najchętniej wspominała 16-miesięczny pobyt z mężem w Chinach. Z tej wyprawy przywieźli bezcenną kolekcję waz i figur, którymi prezydent uwielbiał się chwalić przed gośćmi odwiedzającymi Biały Dom.

W samym środku powstania bokserów

W czasie pobytu w Chinach zrodziła się fascynacja Hooverów Dalekim Wschodem, orientalną muzyką i sztuką. Nawet rozpoczęte 2 listopada 1899 r. powstanie bokserów nie zraziło małżeństwa do przemierzania Państwa Środka wzdłuż i wszerz. W pewnym momencie zaczęło się jednak robić w Chinach bardzo niebezpiecznie. Rebelia ludowa, nosząca swoją nazwę od tajnego stowarzyszenia Yihequan („Pięść w Imię Sprawiedliwości i Pokoju”), zataczała coraz większe kręgi w prowincjach północno-wschodnich. Adepci szkół kung-fu wierzyli, że tradycyjne chińskie sztuki walki uchronią Państwo Środka przed inwazją kulturową i ekonomiczną cudzoziemców. „Bokserzy” uważali, że ich gospodarka narodowa stanie się wkrótce własnością Niemców i Brytyjczyków otwierających kolejne kopalnie i zakłady przemysłowe na obszarach wiejskich. Agresywny prozelityzm, prowadzony głównie przez niemieckich misjonarzy, wzbudził gniew chińskich tradycjonalistów. Dlatego pierwszymi ofiarami powstańców byli właśnie niemieccy misjonarze z Szantungu.

Czytaj więcej

Herbert Hoover. Czas wielkiego kryzysu część I

W połowie listopada 1899 r. Lou znalazła się w oblężonym przez bokserów Pekinie. Herbert nalegał, żeby ukryła się w utworzonej specjalnie dla cudzoziemców, bezpiecznej Dzielnicy Posłów, lecz ona z charakterystyczną dla siebie przekornością przeprowadziła się do najbardziej oblężonej dzielnicy i zaangażowała się w dostarczanie zaopatrzenia żołnierzom broniącym miasta. Dowództwo obrony Pekinu wyposażyło ją w karabin i rower, którym codziennie woziła żołnierzom gorącą herbatę.

Któregoś dnia odnaleziono na ulicy ten rower, prawdopodobnie zniszczony pociskiem moździerzowym. Miejscowa gazeta, wydawana po południu, opublikowała nekrolog Lou Herbert, który o mały włos nie przyprawił jej męża o zawał serca. Okazało się jednak, że Lou zdążyła się ukryć i przeżyła. To doświadczenie wcale nie zniechęciło jej do dalszej pomocy wojsku. Wręcz przeciwnie. Życie pod kulami, w nieustannym napięciu okazało się jej żywiołem.

Po stłumieniu powstania bokserów Hooverowie przeprowadzili się do Londynu, gdzie dość szybko wtopili się w życie elit tego miasta. W latach 20. ubiegłego wieku Londyn był stolicą największego imperium świata, którego przemysł górniczy był bezkonkurencyjny. Tam 4 sierpnia 1903 r. urodził się pierwszy syn państwa Hooverów, przyszły podsekretarz stanu USA, Herbert Hoover Jr. Chociaż Lou zaczęła spędzać więcej czasu w domu z dzieckiem, nadal była najlepszym doradcą zawodowym swojego męża. Obydwoje byli bowiem zafascynowani geologią i tym, co robił Herbert. Lou uwielbiała życie na walizkach. Kolekcjonowała dalekowschodnie zabytki, prekolumbijskie artefakty i afrykańskie wyroby ludowe. Kiedy lata później Hooverowie wprowadzili się do Białego Domu, ich kolekcja nie miała sobie równych wśród wszystkich przedmiotów należących do pierwszych rodzin Ameryki zamieszkujących tę siedzibę.

Lou miała duszę poszukiwaczki – była takim Indianą Jonesem w spódnicy. W Chinach odnalazła i przetłumaczyła na angielski starożytny traktat o górnictwie. Wertując zagracone magazyny British Museum w Londynie, natrafiła na zapomniany XVI-wieczny niemiecki traktat o górnictwie, który tym razem przetłumaczyła z pomocą męża dla studentów geologii Uniwersytetu Stanforda.

Dwa znaczenia nazwiska Hoover

Można śmiało powiedzieć, że Hooverowie byli niezwykle szczęśliwym małżeństwem. Nie tylko dużo podróżowali po świecie, pracowali w wymarzonym zawodzie, ale jeszcze dzięki bardzo wysokiemu wynagrodzeniu Herberta byli zamożnymi ludźmi. Już w wieku 25 lat Herbert odłożył swój pierwszy milion dolarów. Wydawało się, że nic nie jest w stanie zmącić tego szczęścia rodzinnego. Jednak kiedy wybuchła I wojna światowa, Hooverowie, podobnie jak dziesiątki tysięcy innych Amerykanów w Europie, znaleźli się zamknięci w pułapce. Ale dla Lou ta sytuacja stała się kolejną inspiracją do działania. Natychmiast przejęła kierownictwo American Woomen’s Club i zorganizowała pomoc dla rodaków chcących bezpiecznie powrócić do Ameryki.

Czytaj więcej

Sowiecka burza nad Pacyfikiem

Nie było to takie proste, jak się nam dzisiaj wydaje. Nie istniały wspólne waluty, bankomaty, przelewy elektroniczne czy kantory wymiany walut. Może nam się to wydać dziwne, ale Brytyjczycy akceptowali wyłącznie własną walutę i żaden bank nie był chętny dokonywać wymiany na funty milionów dolarów należących do obywateli amerykańskich chcących uciec przed zbliżającą się wojną. Jednak Lou potrafiła dokonywać rzeczy niemożliwych. W ciągu zaledwie czterech tygodni od przystąpienia Imperium Brytyjskiego do wojny udało jej się zorganizować wyjazd do USA dla 40 tys. Amerykanów. Na szczęście Herbert Hoover zarabiał w brytyjskich funtach. Zdarzało się więc, że bez mrugnięcia okiem pożyczał lub rozdawał swoim rodakom pieniądze na podróż. Dwa miesiące po wybuchu wojny także Lou uznała, że czas już opuścić niebezpieczną Europę. Zabrawszy dwóch synów powróciła z nimi do Palo Alto w Kalifornii. Herbert, choć nie był jeszcze politykiem ani żołnierzem, postanowił zostać, aby zorganizować pomoc humanitarną dla mieszkańców okupowanej przez wojska niemieckie Belgii. Stany Zjednoczone były państwem neutralnym, a ich obywatele zaangażowani w liczne akcje pomocowe. Także Lou, zostawiwszy synów w Kalifornii pod opieką swoich rodziców, powróciła do Londynu, żeby włączyć się w działalność wspierającą wysiłek wojenny. Każdego dnia widywano ją na londyńskich stacjach kolejowych – podobnie jak 19 lat wcześniej w Pekinie – gdzie od rana rozdawała żołnierzom darmowe posiłki i ciepłe napoje. Popołudniami prowadziła zaś księgowość stowarzyszenia American Women’s War Relief, która dzięki wsparciu finansowemu Herberta wspomagała materialnie najbiedniejszych. Ofiarna działalność społeczna i pomoc charytatywna Hooverów została dostrzeżona przez brytyjskich i amerykańskich polityków.

Młody Herbert Hoover. Już jako 25-latek był milionerem

Młody Herbert Hoover. Już jako 25-latek był milionerem

biblioteka kongresu usa

Kiedy w 1917 r. Ameryka dołączyła do wojny po stronie Ententy, prezydent Thomas Woodrow Wilson poprosił Herberta Hoovera o pomoc w koordynacji wszystkich działań pomocowych. Jak dziwnie zmienna bywa fortuna i pamięć ludzka. W latach 1914–1918 nieznani wcześniej szerokiej opinii publicznej Hooverowie stali się bohaterami dwóch kontynentów. Prasa brytyjska i amerykańska stworzyła nawet nowe słowo na określenie ich szlachetnej działalności: „hooverize”, co oznaczało „konserwowanie żywności”. Po I wojnie światowej nazwisko Hoover było już znanym na całym świecie synonimem ofiarności i poświęcenia. Nikt nie mógł się domyślać, że 11 lat później w czasach wielkiego kryzysu to samo nazwisko 31. prezydenta USA zacznie być kojarzone z hoovervilles – kartonowymi „miasteczkami” zamieszkanymi przez tysiące bezrobotnych bezdomnych. Stare gazety, którymi przykrywali się nędznicy pozbawieni jakichkolwiek perspektyw na pracę, zyskały zaś ponurą nazwę „Hoover blankets” – koców Hoovera.

Po krachu na Wall Street Ameryka szybko zapomniała o ofiarności swojego przywódcy w czasach Wielkiej Wojny. W 1929 r., kiedy USA zaczynał trawić najstraszniejszy kryzys gospodarczy w historii, nazwisko prezydenta stało się synonimem obojętności władzy na ludzkie nieszczęście. Ta nienawiść pogłębiła się szczególnie, kiedy Hoover rozkazał generałowi Douglasowi McArthurowi – temu samemu, który kilka lat później będzie przyjmował kapitulację Japonii – żeby spalił największe w Ameryce osiedle nędzarzy: Hooverville w Waszyngtonie.

Przyjaciel Polski

Herbert Hoover powiedział kiedyś, że „jeżeli mężczyzna nie zarobi pierwszego miliona dolarów przed czterdziestką, to niewiele jest wart”. On sam był milionerem już w wieku 25 lat. W 1901 r. stał się współwłaścicielem koncernu wydobywczego Bewick, Moreing and Company, a od 1907 r. samodzielnym przedsiębiorcą, którego firma inwestowała w kopalnie na całym świecie. Wydawało się, że tak już zostanie i do starości będzie się zajmował wyłącznie działalnością biznesową. I wojna światowa skierowała go jednak na zupełnie inny tor życiowy. Dzięki swojej działalności charytatywnej i pomocowej zyskał sobie ogromny szacunek wśród opinii publicznej państw Ententy i Trójprzymierza. Od władz niemieckich otrzymał glejt przejazdowy, w którym pod cesarską pieczęcią umieszczony był napis: „Ten człowiek nie może być zatrzymany przez nikogo, nigdzie i w żadnych okolicznościach”. Dzięki temu ciężarówki przewodniczącego Komisji Pomocy w Anglii Herberta Hoovera mogły dotrzeć do wszystkich potrzebujących w okupowanej przez Niemców Belgii.

Dlaczego ten bardzo bogaty Amerykanin to robił? Na pewno nie dla sławy i nie dla pieniędzy. Był wychowany w duchu zasad moralnych Kościoła kwakrów, gdzie bezinteresowna pomoc i wstręt wobec przemocy stanowiły fundament etyki tej wspólnoty religijnej. Wydaje się, że na pewno nie szukał popularności. To ona go odnalazła. Nie zabiegał o rozgłos. To on pierwszy zapukał do drzwi jego szczęśliwego domu rodzinnego i uczynił go sławnym.

Czytaj więcej

Duchy Białego Domu

Był na pewno mężczyzną spełnionym i szczęśliwym. Ludzie, którzy go znali, mówili, że z jego twarzy biła radość życia. Podległych pracowników traktował z szacunkiem i z dość niespotykaną jak na owe czasy tolerancją rasową i płciową. Był zawsze uśmiechnięty i w każdej sytuacji potrafił sobie poradzić.

Jednak polityka to nie jest gra o czystych zasadach. Chociaż amerykańska i europejska prasa wyrażała się o jego działalności pomocowej z wielkim podziwem i szacunkiem, to nie podobało się to niektórym kręgom politycznym w Waszyngtonie. 10 sierpnia 1917 r. specjalnym rozporządzeniem prezydenckim nr 2679-A została powołana do życia agencja Food Administration. Prezydent Wilson zaproponował, żeby pierwszym jej szefem został Herbert Hoover.

Ten przyjął nominację prezydencką, ale pod jednym warunkiem: nie zgadzał się na jakąkolwiek kontrolę ze strony biurokracji waszyngtońskiej, szczególnie ze strony sekretarza rolnictwa USA Davida F. Houstona. To oświadczenie wzbudziło niepokój w niektórych kręgach politycznych amerykańskiej stolicy. Henry Cabot Lodge, wpływowy przewodniczący senackiej Komisji Spraw Zagranicznych, domagał się nawet natychmiastowego przeprowadzenia specjalnej kontroli Misji Hoovera w Belgii. Tym bardziej że do 1917 r. wydała ona na żywność astronomiczną jak na tamte czasy kwotę 1,5 mld dolarów.

W dniu otrzymania nominacji prezydenckiej na szefa Food Administration Herbert Hoover opuścił bezpieczne wody biznesu geologicznego i wypłynął na wzburzony ocean polityki. Żeby zapewnić armii amerykańskiej pełną aprowizację żywnościową, postanowił wprowadzić w Stanach zjednoczonych dni bezmączne i bezmięsne, zaproponował reglamentację cukru, chleba i masła oraz zachęcał organizacje religijne i społeczne do przyłączenia się do narodowej zbiórki żywności dla wojsk Ententy. Agencja obróciła łącznie towarem o wartości 7 mld dolarów.

Czytaj więcej

Co piszą Pierwsze Damy

Po wojnie, w połowie 1919 r., prezydent Wilson postanowił przeobrazić stworzoną na potrzeby wojenne Food Administration w American Relief Administration (ARA), której zadaniem była kontynuacja pomocy hooverowskiej dla zniszczonej wojną Europy. Jakkolwiek ocenialibyśmy późniejszą prezydenturę Herberta Hoovera, należy z całą mocą podkreślić, że wykonał on tytaniczną pracę dla ludności Europy w pierwszych latach po I wojnie światowej. Nikt z taką determinacją nie przełamywał ograniczeń urzędniczych i nie wkraczał na obszary takie jak Rosja Sowiecka czy wzburzone rewolucją Węgry. Nie miał przy tym żadnych oporów, aby tak samo pomagać Francuzom, Brytyjczykom, Włochom, Polakom czy Serbom, jak i Niemcom czy Austriakom. Być może straszna klęska głodu, która zdziesiątkowała Rosję Sowiecką w latach 1921–1923, zebrałaby znacznie większe żniwo śmiertelne, gdyby nie konwoje żywnościowe Hoovera.

Także Polska i Polacy mają ogromny dług wdzięczności wobec Herberta Hoovera. ARA niosła pomoc niedożywionym i głodnym polskim dzieciom. Za wsparcie lekami, sprzętem i żywnością polskich szpitali Herbert Hoover został nagrodzony przez trzy największe polskie uniwersytety: Warszawski, Lwowski i Jagielloński, tytułami doktora honoris causa tych uczelni. W 1922 r. za olbrzymie zasługi dla państwa polskiego Herbert Hoover został Honorowym Obywatelem Rzeczypospolitej Polskiej. W tym samym roku w polskiej stolicy odsłonięto na Krakowskim Przedmieściu Pomnik Wdzięczności dla Stanów Zjednoczonych, wykonany przez Xawerego Dunikowskiego. Szkoda, że nikt dotychczas nie pomyślał o rekonstrukcji tej rzeźby, tym bardziej że szef niosącej dar życia ARA był także honorowym obywatelem Warszawy.

Pierwsza dama Lou Henry Hoover najchętniej wspominała 16-miesięczny pobyt z mężem w Chinach. Z tej wyprawy przywieźli bezcenną kolekcję waz i figur, którymi prezydent uwielbiał się chwalić przed gośćmi odwiedzającymi Biały Dom.

W samym środku powstania bokserów

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Andrew Jackson. Prezydent, który chciał pobić wyborcę
Historia świata
Czy Konstytucja 3 maja była drugą ustawą zasadniczą w historii świata?
Historia świata
Jakie były początki Święta 1 Maja?
Historia świata
Cud nad urną. Harry Truman, cz. IV
Historia świata
Niemieckie „powstanie” przeciw Hitlerowi. Dziwny zryw w Bawarii