Na ceremonię odebrania korony szachowego mistrza świata Robert (Bobby) Fischer zjawił się w sztruksowym garniturze. Spóźnił się całą godzinę. Zachowując kontenans, prezes światowej federacji szachów (FIDE) wręczył mu wieniec laurowy, złoty medal i czek na 76 125 dolarów. Zdetronizowany czempion Boris Spasski zainkasował 46 825 dolarów, srebrny medal i potrójny aplauz, jaki przypadł w udziale Fischerowi. Po chwili miejsce na scenie Laugersdalhöll, reprezentacyjnej hali widowiskowej w Reykjaviku, zajęła orkiestra, która zagrała potpourri z „Traviaty” Verdiego. Dopiero teraz kelnerzy z nałożonymi na głowy hełmami wikingów ruszyli w kierunku oficjeli, w tym plutonu szachowych arcymistrzów z całego świata, którzy 3 września 1972 r. zjawili się na ceremonii. Raczyli się górską jagnięciną, wieprzowiną z grilla i sałatką ziemniaczaną. W kieliszkach bulgotał im „viking’s blond” – mieszanka czerwonego wina, koniaku, soku pomarańczowego i 7Up, która smakowała jak sangria. Wśród gości największe zainteresowanie wzbudzała siostra Roberta Fischera, rodem z Kalifornii, z dwójką dzieci – najbardziej przyjazne oblicze nowego mistrza.