Czym jest dyplomacja? Najkrócej rzecz ujmując, to dziedzina stosunków międzynarodowych, która zajmuje się pokojowym rozwiązywaniem spornych kwestii pomiędzy państwami. W gestii dyplomatów leży negocjowanie traktatów i umów regulujących współpracę polityczną oraz handlową. Stosunki międzynarodowe obejmują także kontakty społeczne, stąd pojęcia dyplomacji obywatelskiej i kulturalnej.
Dyplomacja kanonierek
Specyficzną odmianą relacji dwu- i wielostronnych jest dyplomacja militarna. Bo też jedną z najtrafniejszych definicji polityki zagranicznej stworzył pruski teoretyk wojskowości. Carl von Clausewitz (1780–1831) zasłynął maksymami: „Wojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami" oraz „Pokój to zawieszenie broni między dwoma wojnami". Dlatego na stronicach światowej historii trwale zapisało się pojęcie dyplomacji kanonierek.
Twórcami „gunboat diplomacy" były potęgi kolonialne. Termin oznaczał wsparcie wysiłków dyplomatycznych projekcją siły. Nic prostszego, niż razem z negocjatorami wysłać eskadrę marynarki wojennej, która lufami dział wpływa na uległość słabszego państwa. Tak postąpiły USA i Wielka Brytania podczas antykolonialnego zrywu Chińczyków. Na przełomie XIX i XX w. w Państwie Środka wybuchło tzw. powstanie bokserów wymierzone przeciwko zachodniej ingerencji. Do jego tłumienia przystąpiły armie dynastii Qing oraz europejskich mocarstw. Największe rzeki kraju, na czele z Jangcy, kontrolowały zachodnie kanonierki, czyli niewielkie okręty o silnym uzbrojeniu artyleryjskim. Ich obecność miała skłonić chińskie wojsko do skuteczniejszej walki z powstańcami.
Z dyplomacją kanonierek wiążą się największe prowokacje międzynarodowe, które dwukrotnie postawiły świat na skraju globalnego konfliktu. Po raz pierwszy w 1911 r., gdy do marokańskiego portu Agadir zawinęła niemiecka kanonierka „Pantera", a na redzie stanął krążownik „Berlin". Tzw. skok „Pantery" omal nie doprowadził do wybuchu kolejnej wojny francusko-niemieckiej. Rzecz w tym, że w 1909 r. – mimo protestów Niemiec – inne mocarstwa europejskie uznały Maroko za francuski protektorat. Z powodu dyplomatycznej izolacji cesarz Wilhelm II tylko pozornie zgodził się na takie rozwiązanie. Posyłając do Afryki Północnej okręty, chciał zmusić Paryż do podziału Maroka lub odstąpienia innej kolonii w wyścigu o Czarny Kontynent. Ani Berlin, ani Paryż nie chciały ustąpić, a szowinistyczne nastroje Niemców i Francuzów groziły wybuchem wojny o Maroko.
Pokój uratował Londyn, który uderzył pięścią w stół rokowań. Brytyjski minister skarbu Lloyd George oświadczył, że Jego Królewska Mość nie dopuści do usadowienia się kajzera w Maghrebie. Wilhelm II ostatecznie potwierdził francuski protektorat nad Marokiem, za co otrzymał część francuskiego Konga. Jednak po tzw. skoku „Pantery" Europa zaczęła się zbroić. Wyścig o mocarstwową dominację zakończył się trzy lata później atakiem Niemiec na Francję i wybuchem I wojny światowej.