Skąd pomysł Witkacego na udział w wyprawie Bronisława Malinowskiego? Czy była to ucieczka przed klimatem, jaki go otaczał po samobójstwie Janczewskiej? Czy przed sobą samym?
Malinowski zaproponował przyjacielowi wspólny wyjazd na kongres BAAS (British Association for the Advancement of Science) w 1914 r., żeby wyciągnąć go z głębin rozpaczy, by zająć go czymś po samobójstwie jego narzeczonej Jadwigi Janczewskiej. Prasa publikowała sensacyjne, irytujące błędami i przeinaczeniami doniesienia o tragedii. Stanisław Ignacy Witkiewicz miał, co prawda, zasadne pretensje do Karola Szymanowskiego (z którym prawdopodobnie Janczewska była w ciąży), a także do Bronisława Piłsudskiego, który miał się opiekować paniami pod nieobecność Stasia, ale przede wszystkim miał wyrzuty sumienia, że pokłócił się z Jadwigą i poszedł w góry na parę dni, a ona w tym czasie odebrała sobie życie. Sam potem miał myśli samobójcze, nie widział możliwości kontynuowania zwykłego spokojnego życia. Przed targnięciem się na nie powstrzymała go troska o ukochaną matkę.
Czytaj więcej
W 1925 r. Witkacy zrywa z malarstwem istotnym, porzuca prawie całkowicie farby olejne, zawiedzion...
Jak wyglądała ta podróż w świat?
Trwała długo i byłaby pewnie najwspanialszą przygodą i wspomnieniem w życiu Stasia, gdyby nie to, że nie potrafił się uwolnić od smutku po stracie narzeczonej. Wyruszyli z Malinowskim z Londynu najpierw do Folkestone, południowoangielskiego kurortu nad kanałem La Manche. Wsiedli na prom do Boulogne, a stamtąd szybką koleją dotarli do Paryża, gdzie zachwycali się metrem, zwiedzali m.in. Luwr i katedrę Notre Dame. Nocnym ekspresem dotarli do Marsylii i z tego portu wyruszyli w długą morską wyprawę przez Morze Śródziemne, Kanał Sueski, Morze Czerwone, Zatokę Adeńską, Ocean Indyjski. Podróż ta ciągnęła się Witkacemu niemiłosiernie. Żałoba i rozterki egzystencjalne odbierały mu wszelką radość. Cierpiał – podobnie jak Malinowski – na chorobę morską, z trudem znosił potworny upał. Pisał listy do rodziców i reportaż dla zakopiańskiej gazety. Na Cejlonie znalazł się na progu samobójstwa, chciał zażyć cyjanek. Jednocześnie była to podróż kształceniowa, zderzenie z zupełnie innymi kulturami, religiami, oszałamiająco różnobarwną przyrodą. Zwiedzał świątynie buddyjskie. Na Stachu malarzu tropiki zrobiły wielkie wrażenie – umieścił w nich akcję kilku sztuk teatralnych – np. „Metafizyka dwugłowego cielęcia” czy „Mister Price, czyli Bzik tropikalny” – przez kilka lat malował z pamięci pejzaże tropikalne.