11 grudnia 1922 r. Gabriel Narutowicz złożył przysięgę prezydencką przed Zgromadzeniem Narodowym. Urząd prezydenta sprawował jednak zaledwie przez pięć dni, 16 grudnia 1922 r. bowiem trzy kule wystrzelone przez malarza Eligiusza Niewiadomskiego z pistoletu browning przerwały życie pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej.
Czytaj więcej
Zamach na pierwszego prezydenta II RP i poprzedzająca go absurdalna kampania nienawiści były dowodami przede wszystkim na porażającą głupotę i warcholstwo przedstawicieli obozu narodowo-demokratycznego.
Po czterech dniach wakatu, 20 grudnia 1922 r., Zgromadzenie Narodowe wybrało na najwyższy urząd w państwie działacza socjalistycznego Stanisława Wojciechowskiego. Ale i on nie doczekał spokojnego zakończenia swojej kadencji. W obliczu szantażu i groźby wybuchu długotrwałej wojny domowej Wojciechowski ustąpił z urzędu (14 maja 1926 r.).
Jego następca, prezydent Ignacy Mościcki, podjął decyzję o wyjeździe z kraju 17 września 1939 r. Po przekroczeniu granicy został internowany w rumuńskiej miejscowości Krajowa. Szczęśliwie art. 24 ust. 1 ustawy zasadniczej z 23 kwietnia 1935 r. pozwalał mu na wyznaczenie swojego następcy. Mościcki skorzystał z tego uprawnienia już 1 września 1939 r., kiedy „na wypadek opróżnienia się urzędu przed zawarciem pokoju” wyznaczył na swojego następcę marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza. Wobec odrzucenia tej kandydatury przez środowisko uchodźców 25 września 1939 r. prezydent Ignacy Mościcki wskazał na swego następcę generała dywizji Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego. Ten jednak został zmuszony do rezygnacji przez rządy Francji i Zjednoczonego Królestwa.
Prezydenci Polski na uchodźstwie
Szóstym prezydentem II RP i jednocześnie pierwszym na uchodźstwie został, zaakceptowany przez środowiska antysanacyjne, były marszałek senatu i wojewoda pomorski Władysław Raczkiewicz. Ale i on nie przerwał złej passy polskich prezydentów. Bezradnie obserwował, jak jego ojczyzna, do której nigdy nie powrócił, zapada się w mrok totalitaryzmów.