Profesor Ruchniewicz na czele Instytutu Pileckiego

Znany historyk, niemcoznawca stanie na czele Instytutu Pileckiego.

Publikacja: 04.11.2024 18:32

Prof. Krzysztof H. Ruchniewicz został dyrektorem Instytutu Pileckiego

Prof. Krzysztof H. Ruchniewicz został dyrektorem Instytutu Pileckiego

Foto: Archiwum Uniwersytet Wrocławski

Ministerstwo kultury podjęło decyzję o odwołaniu z pełnionej funkcji p.o. dyrektora Wojciecha Kozłowskiego. Teraz obejmie on funkcję zastępcy dyrektora tej instytucji.

Na czele Instytutu Pileckiego od 5 listopada stanie prof. Krzysztof H. Ruchniewicz. Jego kadencja będzie trwała pięć lat. „Jednym z priorytetów dyrektora Instytutu Pileckiego będzie audyt dotychczasowej działalności instytucji oraz uczestnictwo w międzynarodowym dialogu naukowym dotyczącym historii XX wieku. Obszarem działań Instytutu pozostanie pogłębianie i popularyzowanie wiedzy o totalitaryzmach i autorytaryzmach XX wieku” – czytamy na stronie internetowej ministerstwa.  

Prof. Krzysztof H. Ruchniewicz jest historykiem, niemcoznawcą, dyrektorem Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy’ego Brandta działającego na Uniwersytecie Wrocławskim. Niedawno został powołany przez szefa MSZ Radosława Sikorskiego na członka Komitetu „Nagrody za szczególne zasługi dla rozwoju stosunków polsko–niemieckich”. W 2023 r. został on laureatem nagrody Europejskiego Uniwersytetu Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. W uzasadnieniu podkreślono m.in. jego wybitne zasługi na rzecz porozumienia polsko-niemieckiego i idei europejskiej.

Wśród odznaczeń, które otrzymał, ma też Krzyż Zasługi na Wstędze Orderu Zasługi RFN „za zaangażowanie na rzecz przyjaźni polsko-niemieckiej oraz jego pracę naukową w tym obszarze” oraz medal upamiętniający 30 rocznicę Pokojowej Rewolucji i Zjednoczenia Niemiec „Sachsen – Land der Friedlichen Revolution”.

Protest po powołaniu na pełnomocnika szefa MSZ

13 czerwca Radosław Sikorski powołał prof. Ruchniewicza na stanowisko pełnomocnika do spraw polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej. Do jego zadań należy m.in. formułowanie propozycji mających na celu poprawę polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej; wspieranie Ministerstwa Spraw Zagranicznych w dialogu ze stroną niemiecką w obszarze polityki historycznej; monitorowanie stanu realizacji Domu Niemiecko-Polskiego w Berlinie i podejmowanie działań, mających na celu uwzględnienie przez stronę niemiecką polskich interesów w ramach tego projektu; zaangażowanie na rzecz realnego zwiększenia dostępności nauczania języka polskiego w Republice Federalnej Niemiec.

Decyzja ta spotkała się z krytyką ze strony PiS. „Nieprawdopodobny skandal – nawet jak na standardy tej bandy” – napisał na platformie X (dawniej Twitter) poseł PiS Paweł Jabłoński. Zdaniem polityków tego ugrupowania prof. Ruchniewicz jest przeciwnikiem reparacji, bo przyjmuje stanowisko rządu w Berlinie, że kwestia ta została już prawnie rozstrzygnięta. PiS zarzucało mu, że zaproponował, aby polscy podatnicy sfinansowali raport na temat „prywatnego niemieckiego mienia przejętego przez Polskę”. - Dokument z takim żądaniem przygotowali na przełomie grudnia i stycznia wraz z „Konferencją Ambasadorów RP" – mówił Paweł Jabłoński.  

Manipulacje polityków Zjednoczonej Prawicy

W odpowiedzi Konferencja Ambasadorów, która zrzesza 38 byłych polskich dyplomatów wydała oświadczenie, zarzucając politykom Zjednoczonej Prawicy manipulacje.

„Profesor Krzysztof Ruchniewicz należał podczas ośmiu lat rządów PiS do stosunkowo nielicznej (piszemy o tym z żalem) grupy znawców stosunków polsko-niemieckich, którzy z otwartą przyłbicą przeciwstawiali się nacjonalistycznej „polityce historycznej” tej formacji, zwłaszcza brutalnej kampanii antyniemieckiej oraz tej skierowanej przeciwko UE.  W okresie tym kierowany przez  niego ośrodek naukowy – Centrum Willy’ego Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego – stał się ważnym zwornikiem w sieci powiązań polsko-niemieckich (organizacji pozarządowych,  samorządów, organizacji naukowych, inicjatyw społecznych), które pozwoliły uratować  substancję pojednania i porozumienia polsko-niemieckiego, której impulsem był Traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, podpisany 17 czerwca 1991 r.” – napisali byli ambasadorowie. I dodali, że profesor „należał do najzacieklej atakowanych znawców historii stosunków polsko-niemieckich, obok profesor Anny Wolff-Powęskiej, profesora Roberta Traby czy zmarłego przedwcześnie profesora Włodzimierza Borodzieja”.

Czytaj więcej

Jak państwo może pomóc muzeum w Raperswillu

Dodali, że nie jest prawdą, jakoby twierdzili oni, że „Polska nie ma otrzymać żadnego zadośćuczynienia” za zbrodnie nazistowskie. „Podkreślaliśmy natomiast konsekwentnie, że wysuwanie przez PiS roszczeń reparacyjnych nie ma żadnych szans na powodzenie i było jedynie akcją polityczną nastawioną na pozyskanie wyborców, nakręcającą emocje antyniemieckie. Równie konsekwentnie wskazywaliśmy na to, że otwarta jest wypracowana w latach 90. „formuła pragmatyczna”, która przyniosła konkretne wsparcie finansowe dla  żyjących jeszcze ofiar zbrodni nazistowskich i – w ramach której – możliwe jest uzyskanie dalszego takiego wsparcia” – dodali.

„W szczególności funkcjonariusze i eksperci związani z PiS jak diabeł święconej wody unikali sprawy zaliczenia w poczet reparacji wartości prywatnego mienia niemieckiego przejętego przez Polskę po II wojnie światowej w następstwie przede wszystkim przesunięć granicy i związanych z tym wysiedleń Niemców. Było to mienie wielkiej wartości, a jego zaliczenie w poczet reparacji nie budzi żadnych wątpliwości: było to zasadniczym argumentem na rzecz odrzucenia roszczeń byłych niemieckich właścicieli, reprezentowanych przez Pruskie Powiernictwo (wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 2008 r.). Do tej pory nie ma jasności co do dokładnej wartości tego mienia, a podczas wieloletniej działalności zespołu sejmowego, kierowanego przez Arkadiusza Mularczyka, tak podstawową sprawą nie zajęto się” – tłumaczyli w wydanym oświadczeniu.

„Nie chodzi więc – jak pisze Jabłoński – o żadne płacenie za „rozliczenie się z Niemcami”, lecz o rzetelne naświetlenie sprawy niezmiernie istotnej dla świadomości historycznej w Polsce i dla solidnego ułożenia stosunków polsko-niemieckich. Przy czym nasz postulat wyraźnie nakierowany jest na to, aby grant miał charakter międzynarodowy nie tylko pod względem składu profesjonalnych ekspertów, lecz również źródeł finansowania” – stwierdzili.

Czym zajmuje się Instytut Pileckiego

Instytut Pileckiego został utworzony w 2017 roku przez ministra Piotra Glińskiego z PiS. Do jego zadań należy popularyzacja historii na temat bohaterów Polski w okresie II wojny światowej - w tym rotmistrza Witolda Pileckiego. Budżet Instytutu Pileckiego w tym roku to ponad 72 mln złotych. Posiada on placówki zagraniczne - w Berlinie, Nowym Jorku i Rapperswilu. Te ostatnie dwie jednak nie prowadzą działalności, a ich utrzymanie jest obarczone poważnymi kosztami. Pisaliśmy o tym w „Rzeczpospolitej”. 

W poprzednim roku, już po październikowych wyborach, za zgodą ministra Glińskiego władze instytutu podpisały umowę wynajmu ponad 3 tys. mkw. w pobliżu nowojorskiej giełdy. Roczny koszt najmu w tym roku to ponad 1,6 mln dol., ale w kolejnych latach będzie wzrastał. Teraz ma tam miejsce kosztowna modernizacja, a prace potrwają do połowy 2025 r., gdy powinna być otwarta wystawa o Witoldzie Pileckim.

Z kolei w lipcu 2022 r. Gliński podpisał list intencyjny w sprawie współtworzenia Muzeum Polskie w Rapperswilu. Placówka ta miała się mieścić w hotelu Szwanen w tym szwajcarskim mieście. Hotel za 24,5 mln franków szwajcarskich zakupił Instytut Pileckiego. Wcześniej, bo 22 czerwca Instytut Pileckiego podpisał z władzami samorządowymi szwajcarskiej gminy porozumienie, w którym zawarł informację, że w hotelu, poza działalnością hotelarską i gastronomiczną, będzie miało siedzibę muzeum.

Budynek ma 3115 mkw. powierzchni użytkowej. Plan adaptacji na muzeum zakładał wykorzystanie z tego 749 lub 848 mkw., gdy dobuduje się salkę seminaryjną. Obiektem zarządza szwajcarska spółka Instytutu Pileckiego.

Jednak niedawno ministerstwo kultury wycofało się z ustaleń dotyczących współtworzenia muzeum. Zatem Instytut Pileckiego powinien skoncentrować się na zarządzaniu hotelem i restauracją. A to przecież nie jest w żaden sposób związane z misją tej instytucji.

Ministerstwo kultury podjęło decyzję o odwołaniu z pełnionej funkcji p.o. dyrektora Wojciecha Kozłowskiego. Teraz obejmie on funkcję zastępcy dyrektora tej instytucji.

Na czele Instytutu Pileckiego od 5 listopada stanie prof. Krzysztof H. Ruchniewicz. Jego kadencja będzie trwała pięć lat. „Jednym z priorytetów dyrektora Instytutu Pileckiego będzie audyt dotychczasowej działalności instytucji oraz uczestnictwo w międzynarodowym dialogu naukowym dotyczącym historii XX wieku. Obszarem działań Instytutu pozostanie pogłębianie i popularyzowanie wiedzy o totalitaryzmach i autorytaryzmach XX wieku” – czytamy na stronie internetowej ministerstwa.  

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Na dworcach trwają testy detektora wykrywającego materiały wybuchowe
Historia świata
Amerykanie oddają sztandar zrabowany w Niemczech
Historia Polski
Był mur w Warszawie. Rocznica zamknięcia bram getta
Historia Polski
Człowiek, który przemienił upokorzenie w triumf
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Historia Polski
Zapomniane królestwo