Tak wiele chwil sprzed lat zasnuwa powoli mgła niepamięci. Przepadają w mrokach przeszłości na zawsze. Zapomniane, jak ludzie, którzy odeszli. Jakby nigdy nie istniały. Wczorajsze, wygasłe, przebrzmiałe w mrokach przeszłości. Są jednak dni, które pozostają we wspomnieniach niezmiennie klarowne i jasne. Opromienia je światło wewnętrzne duszy. Dają moc i radość na resztę życia. Zdają się szydzić z bezlitośnie biegnącego czasu. Przywołane z przeszłości dają siłę na przyszłość, niezależnie, że ta zawsze prowadzi ku temu samemu kresowi wszystkiego.
W moim życiu, podobnie jak zapewne wielu milionów moich rodaków i ludzi na całym świecie, takim dniem był 16 października 1978 r. Miałem wówczas zaledwie siedem lat, ale zapamiętałem ten dzień niezwykle klarownie. Jego wspomnienie daje mi siłę i wiarę na trudnych zakrętach życia. W obrazach przemykających przez pamięć widzę szczęśliwych bliskich z rodziny i przyjaciół, którzy cieszą się z wyboru papieża Polaka. W szczególności moją mamę, która wzruszona telefonuje do mojego ojca przebywającego wówczas za granicą, żeby mu powiedzieć o wyborze Polaka. Pamiętam radość dziadków, sąsiadów, nauczycieli, kolegów ze szkoły i ich rodziców.
Czytaj więcej
Sto lat temu, 18 maja 1920 roku, urodził się Karol Wojtyła. Tak jak uważał, że Polska nie przetrwałaby niewoli bez kultury, tak trudno sobie wyobrazić jego życie bez sztuki. To jedyny aktor, dramatopisarz i aktywny do końca życia twórca na czele Watykanu.
Przecież dopiero od miesiąca byłem uczniem pierwszej klasy szkoły podstawowej. Cóż może rozumieć siedmiolatek z otaczającego go świata? Kim jest ten cały papież i dlaczego wszyscy cieszą się z jego wyboru? Co się stało z jego poprzednikiem, o którym przecież wszyscy mówili, że ma taki piękny uśmiech? Pamiętam jak jeszcze w wakacje, 6 sierpnia 1978 r., kiedy bawiłem się z kolegami na podwórku, podeszła do nas mama jednego z nich i powiedziała poważnie: „Chłopcy, dzisiaj nie zachowujcie się za głośno, ponieważ umarł Ojciec Święty Paweł VI. Pamiętajcie, żeby się za niego koniecznie pomodlić”. Ale my nie znaliśmy jeszcze wielu modlitw na pamięć. Przecież nawet nie zaczęliśmy chodzić na lekcje religii, które później odbywały się w dominikańskim klasztorze na warszawskim Służewcu. Kilka dni później był pogrzeb papieża Pawła VI, który po raz pierwszy transmitowała Telewizja Polska. Wydawało się, że już to samo w sobie jest jakimś przełomem, o którym szeptali do siebie starsi.
Jeszcze przed końcem wakacji, 26 sierpnia, wybrano nowego papieża, patriarchę Wenecji Albino Lucianiego, który przyjął imię Jana Pawła I. Mówiono, że jest inny niż jego poprzednicy. Ten zawsze uśmiechnięty, ciepły i radosny człowiek wzbudził konsternację u wielu teologów, nazywając Boga „matką”. Nim jednak świat zdążył nacieszyć się nowym papieżem, nadeszła niezwykle smutna wiadomość, że zmarł na zawał serca w czasie snu. Po zaledwie 33 dniach pontyfikatu kardynałowie ponownie musieli się zjechać do Rzymu, aby wybrać nowego pasterza Kościoła.