Paweł Łepkowski: 46. rocznica wyboru papieża Jana Pawła II

46 lat temu - po nagłej śmierci papieża Jana Pawła I, którego pontyfikat trwał 33 dni - 16 października 1978 r. konklawe złożone ze 111 kardynałów wybrało na papieża arcybiskupa krakowskiego Karola Wojtyłę, który przyjął imiona Jan Paweł II.

Publikacja: 16.10.2024 21:58

16 października 1978 r. konklawe złożone ze 111 kardynałów wybrało na papieża arcybiskupa krakowskie

16 października 1978 r. konklawe złożone ze 111 kardynałów wybrało na papieża arcybiskupa krakowskiego Karola Wojtyłę, który przyjął imiona Jan Paweł II

Foto: PAP/EPA

Tak wiele chwil sprzed lat zasnuwa powoli mgła niepamięci. Przepadają w mrokach przeszłości na zawsze. Zapomniane, jak ludzie, którzy odeszli. Jakby nigdy nie istniały. Wczorajsze, wygasłe, przebrzmiałe w mrokach przeszłości. Są jednak dni, które pozostają we wspomnieniach niezmiennie klarowne i jasne. Opromienia je światło wewnętrzne duszy. Dają moc i radość na resztę życia. Zdają się szydzić z bezlitośnie biegnącego czasu. Przywołane z przeszłości dają siłę na przyszłość, niezależnie, że ta zawsze prowadzi ku temu samemu kresowi wszystkiego.

W moim życiu, podobnie jak zapewne wielu milionów moich rodaków i ludzi na całym świecie, takim dniem był 16 października 1978 r. Miałem wówczas zaledwie siedem lat, ale zapamiętałem ten dzień niezwykle klarownie. Jego wspomnienie daje mi siłę i wiarę na trudnych zakrętach życia. W obrazach przemykających przez pamięć widzę szczęśliwych bliskich z rodziny i przyjaciół, którzy cieszą się z wyboru papieża Polaka. W szczególności moją mamę, która wzruszona telefonuje do mojego ojca przebywającego wówczas za granicą, żeby mu powiedzieć o wyborze Polaka. Pamiętam radość dziadków, sąsiadów, nauczycieli, kolegów ze szkoły i ich rodziców.

Czytaj więcej

Jan Paweł II. Papież, który pozostał poetą

Przecież dopiero od miesiąca byłem uczniem pierwszej klasy szkoły podstawowej. Cóż może rozumieć siedmiolatek z otaczającego go świata? Kim jest ten cały papież i dlaczego wszyscy cieszą się z jego wyboru? Co się stało z jego poprzednikiem, o którym przecież wszyscy mówili, że ma taki piękny uśmiech? Pamiętam jak jeszcze w wakacje, 6 sierpnia 1978 r., kiedy bawiłem się z kolegami na podwórku, podeszła do nas mama jednego z nich i powiedziała poważnie: „Chłopcy, dzisiaj nie zachowujcie się za głośno, ponieważ umarł Ojciec Święty Paweł VI. Pamiętajcie, żeby się za niego koniecznie pomodlić”. Ale my nie znaliśmy jeszcze wielu modlitw na pamięć. Przecież nawet nie zaczęliśmy chodzić na lekcje religii, które później odbywały się w dominikańskim klasztorze na warszawskim Służewcu. Kilka dni później był pogrzeb papieża Pawła VI, który po raz pierwszy transmitowała Telewizja Polska. Wydawało się, że już to samo w sobie jest jakimś przełomem, o którym szeptali do siebie starsi.

Jeszcze przed końcem wakacji, 26 sierpnia, wybrano nowego papieża, patriarchę Wenecji Albino Lucianiego, który przyjął imię Jana Pawła I. Mówiono, że jest inny niż jego poprzednicy. Ten zawsze uśmiechnięty, ciepły i radosny człowiek wzbudził konsternację u wielu teologów, nazywając Boga „matką”. Nim jednak świat zdążył nacieszyć się nowym papieżem, nadeszła niezwykle smutna wiadomość, że zmarł na zawał serca w czasie snu. Po zaledwie 33 dniach pontyfikatu kardynałowie ponownie musieli się zjechać do Rzymu, aby wybrać nowego pasterza Kościoła.

I znowu w mojej efemerycznej pamięci z dzieciństwa zachowało się wspomnienie mojej mamy, która zastanawiała się, że „może tym razem wybiorą Polaka”. Wszyscy, którzy tego pragnęli, myśleli jednak zapewne o Prymasie Polski, kardynale Stefanie Wyszyńskim. Poza tym wiadomym było, że od ponad czterystu lat kardynałowie wybierają na papieży jedynie włoskich kardynałów. A jednak 16 października wieczorem Polskie Radio podało chłodno i bez entuzjazmu wiadomość, że konklawe wybrało papieżem arcybiskupa krakowskiego, kardynała Karola Wojtyłę. Tego dnia na ulicach nie było wiwatów, nie było sztucznych ogni, nie było zresztą żadnych zewnętrznych oznak radości. Nawet nie we wszystkich kościołach biły dzwony. Ten bezbarwny październikowy dzień wydawał się taki sam, jak każdy inny dzień jesieni. Ale to był tylko pozór bezbarwnej monotonii dnia powszedniego. Niezależnie, czy było to w domach, fabrykach, biurach, a także w urzędach (nawet tych centralnych), koszarach, wsiach, miastach i miasteczkach – wszędzie wybuchła radość. Choć tak odmiennie okazywana od dzisiejszej krzykliwej euforii w stadionowym stylu.

Czytaj więcej

Jan Paweł II. Polski Mojżesz

22 października 1978 r. cała Polska zasiadła przed telewizorami. Po raz pierwszy polscy katolicy mogli dzięki bezpośredniej transmisji z Rzymu uczestniczyć w mszy pontyfikalnej. Z Polski do Watykanu wyjechało zaledwie 4 tysiące pielgrzymów. Dzisiaj wydaje się, że była to garstka ludzi. Ale w tamtym czasie to była wielka demonstracja więzi łączącej naród o tysiącletniej tradycji chrześcijańskiej z następcą świętego Piotra.

Polacy przed telewizorami ujrzeli wreszcie wkraczającego młodym, prężnym krokiem na Plac Św. Piotra swojego nowego papieża. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Od niego biło światło. Wierni mieli nareszcie swojego upragnionego pasterza, który tym pięknym, niskim i silnym głosem już w pierwszych słowach wskazał im cel na resztę życia: „Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi”. Po czym dodał w charakterystyczny dla siebie łagodny sposób: „Pomóżcie papieżowi i wszystkim, którzy pragną służyć Chrystusowi, a mocą Jego władzy – służyć człowiekowi i całej ludzkości”.

Tak wiele chwil sprzed lat zasnuwa powoli mgła niepamięci. Przepadają w mrokach przeszłości na zawsze. Zapomniane, jak ludzie, którzy odeszli. Jakby nigdy nie istniały. Wczorajsze, wygasłe, przebrzmiałe w mrokach przeszłości. Są jednak dni, które pozostają we wspomnieniach niezmiennie klarowne i jasne. Opromienia je światło wewnętrzne duszy. Dają moc i radość na resztę życia. Zdają się szydzić z bezlitośnie biegnącego czasu. Przywołane z przeszłości dają siłę na przyszłość, niezależnie, że ta zawsze prowadzi ku temu samemu kresowi wszystkiego.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia Polski
Kalisz 1914. Kronika zagłady miasta
Historia Polski
Zmarł Leszek Moczulski, prorok Polski niepodległej
Historia Polski
Leszek Moczulski nie żyje
Historia Polski
Dlaczego polski królewicz nie został carem
Historia Polski
Polskie skarby odnalezione w zagranicznych bibliotekach