Region od stuleci padał ofiarą „wielkiej wody”. Jej konsekwencje miały nie tylko charakter społeczny i gospodarczy, ale również kulturowy i polityczny.
Najstarsze przekazy na temat powodzi w tym rejonie pochodzą jeszcze z czasów średniowiecza. Dowiadujemy się z nich np. o znacznych wylewach Odry z roku 1270, 1367, 1444, czy 1454. Nie chodziło w tych przypadkach o zwykłe podtopienia (które były czymś normalnym i akceptowanym w czasach, kiedy nie regulowano rzek), ale o wydarzenia, które miały niszczycielską moc. Dane na ich temat są jednak dość szczątkowe. Więcej informacji dotyczy dopiero wieku XVI, który zresztą obfitował w powodzie, poczynając od 1501 r. Sytuacja zmieniła się w kolejnym, raczej suchym stuleciu. Choć nie brakowało wówczas deszczowych lat, nie skutkowały one tego typu katastrofami. Te powróciły jednak w XVIII stuleciu. Jedna z wielkich powodzi miała miejsce między majem i lipcem 1736 r. W jej efekcie, habsburskie władze prowincjonalne zdecydowały się na generalny objazd Odry. Zaproponowano wówczas m.in. przesunięcie koryta rzeki nieopodal Głogowa. Realizacja nastąpiła już po przejęciu Śląska przez Prusy w latach 1741-1743. Od tamtej pory podejmowano też wiele innych działań o charakterze regulacyjnym i porządkowym (m.in. na mocy dekretu Fryderyka II z 1763 r.). Kanalizację Odry przeprowadzono jednak dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Warto jednak pamiętać, że regulacja rzek miała przede wszystkim na celu ich udrożnienie jako arterii handlowych. Ochrona przed powodzią nie była raczej priorytetem w tego typu inwestycjach.
Czytaj więcej
Prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk, informował w nocy o przesiąku w dwóch miejscach na wałach w Marszowicach, dzielnicy Wrocławia, która jest zagrożona przez Bystrzycę, dopływ Odry.
Pierwsze powodzie zapamiętane w historii
Bodaj pierwsza dobrze udokumentowana powódź w tym rejonie wydarzyła się wiosną 1785 r. Poprzedziła ją bardzo zimna i śnieżna, choć przede wszystkim długotrwała zima. Ogromne ilości śniegu utrzymały się aż do początku kwietnia, kiedy w górach zaczęły się deszcze, a w dolinach mocno świeciło słońce. W efekcie, ilość wody w takich rzekach jak Nysa Kłodzka, Oława, Bystrzyca, czy Kaczawa, zaczęła szybko się zwiększać, dochodząc następnie do Odry. Woda wylała wówczas m.in. w Brzegu i Wrocławiu, gdzie na przedmieściach jej poziom był tak wysoki, że ludzie musieli szukać schronienia na dachach. Uszkodzonych zostało blisko 400 wrocławskich i podwrocławskich domów. Przyczyniło się do tego również połączenie Odry i Oławy z fosami fortyfikacji miejskich w poprzedniej dekadzie. W historii, zwłaszcza kultury, zapisała się jednak przede wszystkim ówczesna powódź w nadodrzańskim Frankfurcie. Stało się tak nie tylko ze względu na skalę zniszczeń, ale również fakt, że utonął tam siostrzeniec Fryderyka II, książę brunszwicki Leopold. Według legendy miał on ratować topielców, co w efekcie zapewniło mu pośmiertną sławę arystokratycznego dobroczyńcy ludzkości, jakże pasującą do epoki Oświecenia. Do II wojny światowej w miejscu odnalezienia ciała znajdował się monumentalny (siedmiometrowy) pomnik księcia, ufundowany przez lokalnych wolnomularzy.