Polska. Wielka mała Europa

Dziś stoimy w obliczu sytuacji, w której Polska ponownie może odegrać – i zresztą już zaczęła to robić – olbrzymią rolę w kształtowaniu się przyszłości naszego kontynentu – uważa profesor Norman Davies – historyk, pisarz, założyciel i prezes rady fundacji Polish Studies Foundation oraz autor m.in. książki „Mała Europa. Szkice polskie”.

Publikacja: 23.05.2024 21:00

Bohaterscy polscy lotnicy z 303. Dywizjonu Myśliwskiego stali się jednym z kluczowych elementów, któ

Bohaterscy polscy lotnicy z 303. Dywizjonu Myśliwskiego stali się jednym z kluczowych elementów, które przesądziły o losach bitwy powietrznej o Wielką Brytanię

Foto: Główny Zarząd Polityczny WP

Początek funkcjonowania pańskiego najnowszego dzieła, jaką jest fundacja Polish Studies Foundation, przypada na czas wyjątkowy dla Polski, Europy i świata. Jest to moment, kiedy Polska aktywnie angażuje się w walkę o przetrwanie wschodniego sąsiada, pogrążonego w wojnie, tym samym kreując też swoją nową rolę i pozycję w Europie. Czy zatem ta zbieżność czasu jest nieprzypadkowa?

Zupełnie przypadkowa. Projekty i plany przedsięwzięcia były gotowe już trzy lata temu, a program miał oficjalnie ruszyć 31 marca 2020 r. Oczywiście nasze prace całkowicie wstrzymała wówczas pandemia. Dzisiaj do nich wracamy, już w zupełnie innej rzeczywistości geopolitycznej, ale cel i zamiar Polish Studies Foundation pozostaje taki sam, a może nawet przekaz oraz sens tej inicjatywy jeszcze bardziej został przez wojnę w Ukrainie wzmocniony. Naszym studentom będziemy przecież chcieli przybliżać nie tylko obraz współczesnej Polski, ale również jej przeszłość i uwarunkowania związane z historią. Anglosascy studenci jeszcze nie do końca rozumieją niuanse wynikające z niełatwych dziejów Europy Środkowo-Wschodniej. Nie tylko słabo orientują się w kwestiach polskich, ale i miewają problemy ze zrozumieniem genezy konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. Nie zdają sobie też sprawy z tego, jak bardzo historia Ukrainy jest związana z historią Polski, oraz czym w zasadzie różnią się od siebie narody ukraiński i rosyjski. Mam nadzieję, że fundacja przyczyni się do rozpowszechniania tej jakże cennej i niezbędnej teraz wiedzy. Jeżeli tak się stanie, to zaryzykuję nawet kontrowersyjne stwierdzenie, że ta okropna wojna przyniesie chociaż jedną pozytywną zmianę.

Zechciałby pan powiedzieć coś więcej o Polish Studies Foundation?

Fundacja ma właściwie dwie filie: pierwsza z nich mieści się w Warszawie, a druga w Londynie. Jej oferta skierowana jest do obcokrajowców, którzy wiążą swoją przyszłość ze studiami o Polsce. Nie muszą to być osoby pochodzące koniecznie z krajów anglojęzycznych, takich jak: Wielka Brytania, USA, Kanada, Australia czy Nowa Zelandia. Zapraszamy ludzi ciekawych Polski z całego świata, ludzi, dla których język angielski będzie stanowił przede wszystkim wspólne narzędzie pracy i komunikacji. PSF będzie starała się nie tylko zwiększyć zainteresowanie Polską, ale również pozyskać środki na wspieranie badań, publikacji i nauczania poświęconego temu państwu. W opracowanym dotychczas arsenale działań dysponujemy bogatą ofertą kursów online, możliwością przyznawania mikrograntów oraz grantów strategicznych, a także propozycjami szkół letnich, które mają szansę zgromadzić zainteresowanych z całego świata, tworząc jedyną w swoim rodzaju „academic community”. Sądzę, że efekty tak szeroko zakrojonej działalności mają potencjał, aby wykroczyć daleko poza akademickie mury i realnie wpłynąć też np. na świat biznesu. Duże zainteresowanie Polską można zaobserwować m.in. w niektórych państwach azjatyckich. A jak wiemy, Azja jest dziś gigantycznym partnerem handlowym i ekonomicznym. Dlaczego Polska ma więc nie wykorzystać takiej szansy?

Fundacja jest owocem pańskiej fascynacji historią naszego kraju. Dlaczego spośród tak wielu państw europejskich to właśnie Polska urzekła pana w sposób wyjątkowy i stanowi źródło niegasnącej inspiracji?

Moja przygoda z Polską zaczęła się w 1962 r. Byłem wówczas młodym studentem Oksfordu i zapisałem się na wycieczkę do Moskwy. Okazało się jednak, że nie dostaniemy wizy do ZSRR. Konsulat zaproponował nam za to wycieczkę do Polski. Przyjechałem do Warszawy, a następnie odwiedziłem Kraków, Katowice i wciąż zrujnowany jeszcze po wojnie Lublin. Pamiętam, że w Krakowie stałem przed imponującą budowlą wawelskiego zamku i głowiłem się, jak to możliwe, że studiując historię już od czterech lat, nie miałem dotychczas okazji wysłuchać chociażby krótkiego wykładu na temat tego intrygującego i całkiem bliskiego Anglii kraju. Przecież z Londynu do Warszawy jest bliżej niż choćby do Rzymu czy Madrytu! Oczywiście, dostrzegałem kolosalne różnice pomiędzy funkcjonowaniem Wielkiej Brytanii i Polski, która należała wówczas do państw zza żelaznej kurtyny. To mnie jednak nie zniechęciło. Przeciwnie, jako „kolekcjoner języków” przystąpiłem z zapałem do nauki języka polskiego. Jego znajomość ułatwiła mi późniejsze, już samodzielne badanie dziejów i historii Polski.

Jaki fragment historii Polski jest panu szczególnie bliski?

Pod względem emocjonalnym najbardziej przeżyłem historię powstania warszawskiego. Pamiętam, jaki byłem rozczarowany, gdy na 50. rocznicę powstania – a był to rok 1994, a więc Polska stanowiła już kraj wolny od komunistów – nie ukazała się na rynku żadna poświęcona temu doniosłemu epizodowi książka ani opracowanie. Nie rozumiałem przyczyn takiego stanu rzeczy i postanowiłem, że na kolejną okrągłą rocznicę ja sam wydam książkę o powstaniu. Owocem tej decyzji jest „Powstanie ’44”, którego premiera zbiegła się w czasie z otwarciem Muzeum Powstania Warszawskiego. Uczestniczyłem zresztą w tej wielkiej ceremonii, podczas której miałem przyjemność podpisać tysiące egzemplarzy mojej książki! O tym, że „Powstanie ’44” odniosło sukces, świadczą także inne przesłanki. Internet był jeszcze wówczas w powijakach, ale dysponowaliśmy już możliwością korzystania z wyszukiwarki. Przed premierą mojej książki, hasło „warsaw uprising” generowało wyłącznie wyniki o powstaniu w getcie. To zmieniło się po „Powstaniu ’44”. Przypuszczam, że do rewolucji w myśleniu o powstaniach w Warszawie przyczyniło się również odsłonięcie w mieście okazałego pomnika poświęconego bohaterom z sierpnia 1944 r. Wcześniej w Warszawie figurował wyłącznie pomnik Bohaterów Getta, pod którym w 1970 r. uklęknął i złożył kwiaty kanclerz Republiki Federalnej Niemiec Willy Brandt. Ten poruszający gest odbił się echem na całym świecie. Słyszało o nim wielu obcokrajowców, którzy od tej pory zaczęli kojarzyć ze sobą słynny pomnik oraz miejsce tego wydarzenia. Nic dziwnego zatem, że przyczyniło się to do zaistnienia błędnej narracji zlewającej powstanie warszawskie i powstanie w getcie w jedno. Na szczęście obecnie już zdecydowana większość cudzoziemców odróżnia te dwa tragiczne wydarzenia. Nie tylko bowiem podczas obu tych insurekcji, ale i w czasie całej II wojny światowej Polska była najgorszym miejscem, w jakim można było się znaleźć. To była prawdziwa Golgota, umiejscowiona między dwoma straszliwymi agresorami – Hitlerem i Stalinem. Żadne inne państwo nie ucierpiało w tej wojnie tak bardzo jak Polska.

Kanclerz Republiki Federalnej Niemiec Willy Brandt składa wieniec i klęka przed pomnikiem Bohaterów

Kanclerz Republiki Federalnej Niemiec Willy Brandt składa wieniec i klęka przed pomnikiem Bohaterów Getta. Warszawa, 7 grudnia 1970 r.

BEW

Dzisiejsza sytuacja w Polsce również budzi pewien niepokój. Pojawiają się komentarze, że obecnej opozycji coraz bardziej jest nie po drodze z Unią Europejską. Pańska ojczyzna doświadczyła już na własnej skórze negatywnych konsekwencji rozstania z Unią na drodze brexitu. Czy chciałby pan ostrzec Polskę przed podobnym scenariuszem?

Na szczęście Polska jest w lepszym położeniu niż Wielka Brytania pod przynajmniej jednym względem: nie grozi jej na razie fizyczny rozpad państwa. Niebezpieczeństwo takie jest jednak bardzo realne w Wielkiej Brytanii. Istniejące od 100 lat zjednoczenie Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej może się z powodu brexitu niebawem zakończyć. Oczywiście wiele niekoniecznie dobrych rzeczy można mówić o sytuacji w Polsce, ale aż tak czarny scenariusz tutaj na razie się nie ziści. Przyjechałem do was po raz pierwszy od kilku lat i z wieloma sprawami jestem do tyłu, ale pewne informacje naturalnie do mnie docierają. Miałem okazję m.in. zapoznać się z tym kontrowersyjnym podręcznikiem „Historia i teraźniejszość” prof. Roszkowskiego. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że wszystkie podziały, wszystkie kłótnie – są przejściowe i kiedyś się skończą. W Polsce też wreszcie ustaną. Polska gospodarka wciąż się rozwija, jakoś idzie do przodu. Z tego należy się cieszyć.

A pańskim zdaniem Polskę i Wielką Brytanię więcej łączy czy dzieli?

Chociaż oba państwa nie są położone daleko od siebie, to pierwszy mocny sojusz połączył je dopiero w XX stuleciu. Podczas wojny, ramię w ramię walczyliśmy ze wspólnym wrogiem i nazistowskim terrorem. Po 1945 r. wielu Polaków osiedliło się na stałe na Wyspach Brytyjskich: przyjechali tutaj, podjęli pracę, założyli rodziny i zbudowali swój świat na nowo. Lwią część przybyszów stanowili kombatanci oraz ich krewni. Zawsze funkcjonowałem blisko tej społeczności i zdarza się, że nawet dzisiaj dostaję korespondencję od osób poszukujących wiadomości o zaginionym podczas wojny członku rodziny, który walczył np. w Armii Andersa. Żołnierze z tej formacji stanowili bowiem pierwszą falę uchodźców polskiego pochodzenia, która dotarła do Wielkiej Brytanii. Staram się wówczas pomagać. Tłumaczę listy i dokumenty ludziom nieznającym języka polskiego. Próbuję również wskazywać im konkretne instytucje i miejsca, gdzie mogą uzyskać fachową pomoc. Podczas tych poszukiwań mam okazję po raz kolejny doświadczyć, jak bardzo miniony wiek zbliżył do siebie nasze kraje i jak wiele mają one ze sobą wspólnego. Jestem przekonany, że takich niespodzianek będziemy odkrywać coraz więcej. Wspólna historia zawsze łączy. Ponieważ w dziejach naszych krajów nie było nigdy wyraźnych animozji, to miejmy nadzieję, że w tym przypadku przyniesie ona wyłącznie dobre owoce.

Napisał pan już o Polsce właściwie wszystko. Wciąż jednak odkrywa pan nowe wątki i zagadnienia godne poświęcenia swojej uwagi, czego dowodem jest książka „Mała Europa. Szkice polskie”. Jaką problematykę uczynił pan jej głównym motywem?

Głównym jej motywem jest po prostu... Polska. Wybierając teksty do tej publikacji, wydawnictwo nie kierowało się określonym kluczem tematycznym. Jest to zbiór moich artykułów o Polsce, które piszę regularnie od 56 lat. Odnoszę wrażenie, że pomimo iż zostały one wybrane bez ukierunkowania na konkretną tematykę, to udało się uchwycić pewną bardzo istotną prawdę o historii, naturze i roli Polski w Europie. Ich lektura uświadamia czytelnikowi niezwykle wyraźnie, że na kartach jej historii spektakularne zwycięstwa przeplatają się z bolesnymi porażkami, a okresy zachwycającego rozkwitu kultury ustępują czasom desperackiej walki o zachowanie nie tylko własnej tożsamości narodowej, ale wręcz o fizyczne przetrwanie. A dziś znów stoimy w obliczu sytuacji, w której Polska ponownie ma możliwość odegrać – i już zresztą zaczęła to robić – olbrzymią rolę w kształtowaniu się przyszłości naszego kontynentu. Bohaterska walka Ukraińców w obronie suwerenności i niepodległości swojego państwa przywodzi przecież na myśl odparcie przez Polaków nawały bolszewickiej w 1920 r. Nacją zaś, która najmocniej wspiera wysiłek wojenny Ukrainy, są właśnie Polacy.

Mam jednak jeszcze zamiar wydać książkę poświęconą konkretnemu regionowi waszego kraju. Opracowanie dotyczące Galicji, jej trudnej historii i wielokulturowej tożsamości, zostało już przeze mnie napisane („Galicja” ukazała się w listopadzie 2023 r. Rozmowa została przeprowadzona wcześniej – przyp. red.). W książce tej poruszam też problematykę polsko-ukraińską. Wykazuję, jak nierozerwalnie dzieje tych obu narodów były złączone w Galicji, jak wiele było mieszanych małżeństw oraz dwujęzycznych rodzin, których członkowie wyznawali inne odłamy chrześcijaństwa. Jak wiemy, w czasie II wojny światowej dochodziło również i na tym tle do wstrząsających zbrodni.

Profesor Norman Davies

Profesor Norman Davies

MATERIAŁY PRASOWE WYDAWNICTWA ZNAK

W obliczu dynamicznych, zmieniających się jak w kalejdoskopie wydarzeń trudno jest zapewne nawet historykowi stwierdzić, jak będzie wyglądała przyszłość. Jeżeli jednak miałby pan moc sprawczą i mógł nakreślić obraz Europy za 10 lat, to jakby pan chciał to uczynić?

Najpilniejszą sprawą jest obecnie zaprowadzenie pokoju i tego właśnie życzyłbym sobie w pierwszej kolejności. A jak konkretnie ten przecież skomplikowany proces sobie wyobrażam? Moim zdaniem siły zbrojne Władimira Putina są definitywnie za słabe, aby zająć całą Ukrainę czy też doprowadzić do eskalacji konfliktu. Oczywiście ani Putin nigdy się do tego nie przyzna, ani też Rosjanie nie oddadzą dobrowolnie terenów, które udało im się zająć. Nie zrezygnują z owoców swojego cząstkowego zwycięstwa. W moim przekonaniu całkiem możliwe jest, że państwa te zdecydują się w pewnym momencie na zawieszenie broni, ale nie podpiszą jakiegoś oficjalnego traktatu pokojowego. Może wówczas wykreować się sytuacja podobna lub wręcz analogiczna do tej, jaka po wojnie zaistniała na polskich Ziemiach Odzyskanych. Chociaż ustalono, że należeć one będą właśnie do Polski, to ich oficjalny status potwierdził dopiero mający formę umowy bilateralnej polsko-niemiecki traktat graniczny z 14 listopada 1990 r. Wcześniej, przez ponad 40 lat, wcale nie był on oczywisty. Z Ukrainą i Rosją może być podobnie, a ich konflikt może niestety potrwać jeszcze długie lata. Tak czy inaczej, przegrany w tej wojnie został już wyłoniony i jest nim Rosja jako kraj, który dopuścił się licznych zbrodni oraz podeptał wszystkie możliwe traktaty i umowy międzynarodowe. Putinowi udało się osiągnąć tylko jeden sukces: zjednoczył Ukraińców i umocnił ich tożsamość tak silnie, jak nigdy dotąd. Tak zdeterminowany oraz gotowy do walki na śmierć i życie naród po prostu musi zwyciężyć. Polacy już to udowodnili.

Początek funkcjonowania pańskiego najnowszego dzieła, jaką jest fundacja Polish Studies Foundation, przypada na czas wyjątkowy dla Polski, Europy i świata. Jest to moment, kiedy Polska aktywnie angażuje się w walkę o przetrwanie wschodniego sąsiada, pogrążonego w wojnie, tym samym kreując też swoją nową rolę i pozycję w Europie. Czy zatem ta zbieżność czasu jest nieprzypadkowa?

Zupełnie przypadkowa. Projekty i plany przedsięwzięcia były gotowe już trzy lata temu, a program miał oficjalnie ruszyć 31 marca 2020 r. Oczywiście nasze prace całkowicie wstrzymała wówczas pandemia. Dzisiaj do nich wracamy, już w zupełnie innej rzeczywistości geopolitycznej, ale cel i zamiar Polish Studies Foundation pozostaje taki sam, a może nawet przekaz oraz sens tej inicjatywy jeszcze bardziej został przez wojnę w Ukrainie wzmocniony. Naszym studentom będziemy przecież chcieli przybliżać nie tylko obraz współczesnej Polski, ale również jej przeszłość i uwarunkowania związane z historią. Anglosascy studenci jeszcze nie do końca rozumieją niuanse wynikające z niełatwych dziejów Europy Środkowo-Wschodniej. Nie tylko słabo orientują się w kwestiach polskich, ale i miewają problemy ze zrozumieniem genezy konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. Nie zdają sobie też sprawy z tego, jak bardzo historia Ukrainy jest związana z historią Polski, oraz czym w zasadzie różnią się od siebie narody ukraiński i rosyjski. Mam nadzieję, że fundacja przyczyni się do rozpowszechniania tej jakże cennej i niezbędnej teraz wiedzy. Jeżeli tak się stanie, to zaryzykuję nawet kontrowersyjne stwierdzenie, że ta okropna wojna przyniesie chociaż jedną pozytywną zmianę.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia Polski
Wojna polsko-krzyżacka. Jak Kopernik hakownice dla Olsztyna zdobywał
Historia Polski
Polska Akademia Nauk i jej skomplikowane dzieje
Historia Polski
Paweł Łepkowski: Pamiętamy o niemieckim ludobójstwie!
Historia Polski
Znaleziono ofiary szwadronu śmierci
Materiał Promocyjny
Jaki jest proces tworzenia banku cyfrowego i jakie czynniki są kluczowe dla jego sukcesu?
Historia Polski
Wyklęci, którzy zdradzili resort. Milicjanci i ubecy w powojennej partyzantce
Historia Polski
Dzieje Polskiej Akademii Umiejętności