Historia polskiej wojskowości koniem stała, a żołnierze w dawnych wiekach zdawali się w Polsce na koniach rodzić i na nich umierać. Tak przynajmniej może się wydawać, gdy śledzimy losy I Rzeczypospolitej poprzez np. literaturę czy poświęcone tej epoce filmy. I to oczywiście w znacznym stopniu prawda. Jednak nie zawsze tak było.
Niedoceniana w okresie Rzeczypospolitej szlacheckiej piechota była we wcześniejszych wiekach ważnym składnikiem sił zbrojnych Polski, często stanowiąc połowę wystawianych wojsk. Równocześnie formacji tej niewiele poświęca się uwagi. Tymczasem temat to bardzo ciekawy.
Polskie roty piesze
Polskie roty piesze już pod koniec średniowiecza, czyli u schyłku XV wieku, znacząco różniły się od swych zachodnioeuropejskich odpowiedników. W większości były to bowiem tzw. roty strzelcze, a zatem takie, w której przeważali strzelcy, a nie żołnierze uzbrojeni w broń białą, taką jak kopie, halabardy czy piki (włócznie), jak miało to często miejsce na zachodzie Europy.
Czytaj więcej
Husaria istniała niemal trzy wieki, a swoje największe triumfy odnosiła w XVII stuleciu. Była to, według opinii wielu, najlepsza i najpiękniejsza kawaleria świata. To ona poprowadziła polskiego królewicza Władysława na tron moskiewski, to ona rozgromiła Turków pod Wiedniem.
Ciekawym przykładem jest tu dobrze opisana w źródłach rota piesza rotmistrza Marka (1471 r.), która formalnie składała się z 500 ludzi, a faktycznie liczyła ich 449. Ta rozbieżność miała swoje uzasadnienie w sposobie opłacania wojsk. To jednak osobna historia, której warto poświęcić osobne miejsce. Wyjaśnijmy tylko sobie, że w XV wieku liczebność roty pieszej była bardzo różna. Wahała się od 20–30 piechurów do nawet kilkuset, przeciętna ich wielkość wynosiła jednak ok. 100–200 żołnierzy. W jej skład wchodziło zazwyczaj kilka pocztów, to jest mniejszych jednostek składających się z tzw. towarzyszy (nazywanych tak dlatego, że dobrowolnie poddawali się pod rozkazy rotmistrza, którego w ten sposób stawali się towarzyszami) oraz kilku osób wystawionych przez nich żołnierzy zwanych czeladzią. Taki poczet liczył po kilku, kilkunastu ludzi (znane są poczty trzy- i 20-osobowe). Przyjmuje się, że towarzysze byli przy tym w zbrojach pełnych, czeladź zaś w tzw. zbrojach strzelczych, nie należy jednak traktować tego jako żelaznej reguły.