79-letni Zvi Kelner zdecydował się przyjechać z Tel Awiwu do Warszawy na obchody 80. rocznicy wybuchu powstania w getcie wraz z synem. Dlaczego podjął taką decyzję?
– Aby przekazać następnemu pokoleniu, skąd pochodzimy, jakimi bohaterami byli polscy Żydzi, którzy walczyli o honor – mówi „Rzeczpospolitej”. I dodaje, że jego przodkowie od XVI wieku mieszkali w Polsce, on sam wyjechał do Izraela w 1957 r., a jego bliscy w czasie wojny byli zamknięci w getcie w Otwocku, część z nich zginęła, nie ma pewności, czy w obozie na Majdanku, czy w Treblince. – Walczyłem w wojnach o wolność Izraela, teraz o demokrację, chcę pokazać synowi bunkier Anielewicza, niech dotknie tego miejsca, a nie tylko zna historię z książek – opowiada nam.
Czytaj więcej
Wspólny hołd przed Pomnikiem Bohaterów Warszawskiego Getta prezydentów Polski, Niemiec i Izraela daje nadzieje na przyszłość.
W Warszawie, gdzie w południe uruchomiono syreny i zabiły dzwony w hołdzie bojownikom, oraz w innych miastach odbyły się uroczystości rocznicowe, oficjalne lub obywatelskie. Na przykład przy bunkrze Mordechaja Anielewicza, gdzie składano żonkile, a przy liceum na Saskiej Kępie odsłonięto mural Aliny Margolis-Edelman, żony Marka Edelmana, pierwowzoru Ali z elementarza Falskiego, a po wojnie działaczki francuskiej grupy Lekarze bez Granic.
Uroczystości państwowe odbyły się przed pomnikiem Bohaterów Getta. Marian Turski, świadek Zagłady, członek Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej i przewodniczący Rady Muzeum POLIN, powiedział, że powodem uczestnictwa w obchodach było wyrażenie podziwu bohaterom getta, ale też zadanie pytania: „jak to się stało i dlaczego”. Zastrzegając, że nie umniejsza roli Niemców w Zagładzie, przypomniał, że „podglebie istniało od setek lat – był nim antysemityzm”. Nawiązując do listu otwartego Emila Zoli do prezydenta Francji „J’accuse” po procesie Dreyfusa, apelował: – Nie bądźcie obojętni na zło. Tych, których sieją nienawiść, „J’accuse” – oskarżam – zakończył przemówienie.