Miał twarz poczciwca, potrafił śmiechem i uśmiechem zarazić każdego. Ale w jego oczach czaiła się jakaś tajemnica, jakby uśmiechał się przez łzy. To właśnie melancholia w spojrzeniu i prostolinijność w sposobie bycia pozwalały mu zdobywać serca publiczności. Był niczym brat łata, na którego zawsze można liczyć i z którym widzowie sympatyzowali. Grane przez niego postacie nierzadko były przerysowane – ale takie miały być: nadmiernie usłużne, lecz niepozbawione osobistej dumy, mówiące prostym językiem, lecz nie prostackim, pogodzone ze swym losem, a jednocześnie marzące o lepszym życiu. Przeciętny widz przedwojennego kina z takimi filmowymi bohaterami chętnie się utożsamiał lub chociaż im kibicował. Kwintesencją takiej właśnie postaci był główny bohater filmu „Dorożkarz nr 13” – Felek Ślepowroński, którego w 1937 r. brawurowo zagrał Sielański. Ale zanim do tego doszło, Stanisław Sielański musiał pokonać niejedną przeciwność losu. Przede wszystkim zaś dla sztuki odciął się od swych rodzinnych korzeni.
W jego oczach czaiła się jakaś tajemnica, jakby uśmiechał się przez łzy
Szlama (Salomon) Nasielski
Kino II Rzeczypospolitej w dużej mierze powstało i rozwijało się dzięki osobom pochodzenia żydowskiego. To spośród polskich Żydów wywodzili się najlepsi producenci, reżyserzy, operatorzy, a także aktorzy i aktorki. Część z nich pozostawała przy swych rodowych nazwiskach, jak choćby Aleksander Hertz – reżyser i założyciel pierwszej polskiej wytwórni filmowej Sfinks, jednak wielu zmieniało nazwisko albo na takie „polsko brzmiące” – co miało im ułatwić karierę – albo przynajmniej na łatwo wpadające w ucho sceniczne pseudonimy. Tak było np. z reżyserami Michałem Waszyńskim (Mosze Waks) i Henrykiem Szaro (Henoch Szapiro), aktorem Tadeuszem Olszą (Tadeusz Blomberg) czy aktorką Norą Ney (Sonia Najman vel Zofia Neuman).
Niewielu wie, że podobnie rzecz się miała ze Stanisławem Sielańskim. Choć w czasie swojej aktorskiej kariery chętnie udzielał wywiadów, to nie opowiadał o życiu prywatnym, nie wracał wspomnieniami do swego dzieciństwa. Przyszły aktor urodził się 8 sierpnia 1899 r. w Łodzi w rodzinie ortodoksyjnych Żydów. Nadano mu imię Szlama (vel Salomon). Jego ojciec – Berek (Berysz) Abusz Nasielski – był m.in. współwłaścicielem tkalni mechanicznej, matka zaś – Sara z domu Kamuszewicz (Sura Kamusiewicz) – zajmowała się licznym potomstwem. Z zachowanych ksiąg meldunkowych wynika, że Stanisław Sielański miał dziesięcioro rodzeństwa. Wiedzę tę zawdzięczamy dociekliwości Marka Telera, który – podobnie jak w przypadku odkrywania nieznanych losów Iny Benity (Marek Teler, „Zagadka Iny Benity. AK-torzy kontra kolaboranci”, Bellona 2021) – niczym rasowy detektyw odszukał nie tylko przedwojenne dane o rodzinie aktora, ale także akt urodzenia Szlamy Nasielskiego (późniejszego Stanisława Sielańskiego), zachowany w Księdze mojżeszowej urodzeń Urzędu Stanu Cywilnego w Łodzi.
Czytaj więcej
W 2013 r. z inicjatywy ZASP Aleksandrze Śląskiej pośmiertnie nadano tytuł Heroiny Polskiego Kina. Nie można jednak zapominać, że ona sama przede wszystkim ceniła i kochała scenę: była wybitną aktorką dramatyczną, przez ponad 30 lat związaną z warszawskim Teatrem Ateneum.