Natomiast wyłącznie polska była operacja antyszpiegowska wymierzona w komunistów. W 1933 r. aresztowano 20 emigrantów politycznych należących do kierownictwa Komunistycznej Partii Polski. Właśnie wtedy po raz pierwszy pojawił się sfabrykowany zarzut, który odegra złowieszczą rolę podczas wielkiej czystki. Zatrzymanym postawiono zarzut działalności na szkodę ZSRR z racji przynależności do POW, który okazał się równoznaczny z ich fizyczną likwidacją. Jak wiadomo, Polską Organizację Wojskową (POW) utworzył Józef Piłsudski podczas I wojny światowej. Jej celem było odzyskanie niepodległości, czyli walka ze wszystkimi zaborcami, a następnie wrogami odradzającej się Rzeczypospolitej. Podczas wojny z bolszewikami wojskowe kadry POW były już częścią Wojska Polskiego lub kierowały dywersjami na tyłach armii Michaiła Tuchaczewskiego. Kadry wywiadowcze zostały włączone w odpowiednie struktury Sztabu Generalnego. Sama organizacja po zakończeniu działań wojennych została rozwiązana. Niemniej rzekome siatki agenturalne i dywersyjne macki POW w ZSRR posłużyły za wymyślony pretekst rozpętania największej fali represji wobec Polaków. W świetle fragmentarycznie odtajnionych archiwów sowieckich tej doby tzw. sprawa POW stała się właściwym środowiskiem nakręcania antypolskiej spirali represji. Cytując badania Memoriału: zarzut „prowokatora POW" był tak samo niebezpieczny dla życia jak oskarżenie o „trockizm". A może nawet bardziej, bo opierając się na sfabrykowanych materiałach, OGPU i NKWD układały polskie listy proskrypcyjne. Początkowo znaleźli się na nich Polacy zajmujący stanowiska w aparacie partyjnym, państwowym, gospodarce oraz w armii i samej policji politycznej. Potem wykazy uzupełniono o mieszkańców dwóch polskich rejonów autonomicznych. Chodzi o obszary zamieszkania i gospodarowania naszych rodaków na Ukrainie (okolice Żytomierza) i Białorusi (rejon im. Feliksa Dzierżyńskiego). Były to prężne ośrodki polskiej, choć sowieckiej, gospodarki i kultury, nie wyłączając sieci szkół, bibliotek i narodowych władz administracyjnych.
Operacja polska
Właściwą genezę polskiej czystki stanowiły wydarzenia 1935 r., gdy pod zarzutem szpiegostwa po Kijowie, Mińsku i Moskwie przeszła fala aresztowań Polaków, która miała zlikwidować rzekomą sieć agenturalną POW. Jednocześnie NKWD przystąpiło do likwidacji polskich rejonów autonomicznych. Rezultaty typowo wydobywczych śledztw posłużyły jednak rozszerzeniu kręgu podejrzanych i w kolejnym roku represje dotknęły już fikcyjnych szpiegów POW w instytucjach państwa, poczynając od aresztowań polskich funkcjonariuszy INO NKWD (wywiadu), kontrwywiadu oraz głównego zarządu bezpieczeństwa państwowego. Gdy krwawy karzeł, jak zwano ówczesnego szefa NKWD Nikołaja Jeżowa (150 cm wzrostu), położył wyniki „śledztw" na biurku Stalina, był już 1937 r. Korzystając z dogodnego pretekstu, dyktator zadecydował o rozpoczęciu masowych represji wobec wszystkich Polaków w ZSRR.
Polecenie Stalina zostało przekazane NKWD w formie operacyjnego rozkazu Jeżowa o numerze 00485. Tekst nakazywał pełną likwidację fikcyjnej siatki wrogów ZSRR. W tym celu Jeżow rozesłał specjalny cyrkularz, w którym na 30 stronicach wskazywał na polskie zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Całość nosiła tytuł „O powstańczo-faszystowskiej, szpiegowskiej, dywersyjnej, defetystycznej i terrorystycznej działalności polskiego wywiadu w ZSRR". Aresztowaniu podlegały następujące kategorie Polaków: najbardziej aktywni członkowie POW (zgodnie z listami proskrypcyjnymi); polscy jeńcy wojny 1920 r., którzy pozostali w ZSRR; uciekinierzy z Polski niezależnie od daty ich przybycia oraz emigranci polityczni i osoby wymienione z Polską; byli członkowie PPS oraz innych antysowieckich partii politycznych; najbardziej antysowiecki element byłych polskich rejonów autonomicznych. Wskazanym celem było jak najszersze uderzenie w polski żywioł, dlatego rozkaz zawierał polecenie likwidacji fundamentów ludzkich fikcyjnej POW. Operację należało rozpocząć od zatrzymania funkcjonariuszy NKWD, oficerów sił zbrojnych oraz kadr przemysłu obronnego, transportu, energetyki i sektora naftowego, aby w drugiej kolejności aresztować wszystkich pracowników niestrategicznych działów gospodarki, kierowników kołchozów i kadry administracyjne. Rzecz jasna chodziło o wytrzebienie polskiej inteligencji. Ostatni punkt rozkazu nakazywał segregację aresztowanych na dwie grupy. Pierwsza podlegała fizycznej likwidacji przez rozstrzelanie, dla drugiej przewidziano pobyt w łagrach od pięciu do dziesięciu lat. Z braku miejsca nie można opisać nawet ułamka tych potworności, przez które przeszli Polacy.
Trzeba jednak powiedzieć, że wielka czystka kierowała się żelazną logiką nakręcania spirali ludobójstwa. Areszty z użyciem tortur fizycznych łamały kolejnych zatrzymanych, którzy wskazywali nowe ofiary aresztowane natychmiast przez NKWD. Ponadto Stalin wprowadził tzw. kwoty, czyli narzucone z góry liczby rozstrzelanych i zesłanych do Gułagu. Ale władze poszczególnych republik w obawie o własne życie chciały wykazać się wiernością. W związku z tym żądały stale podwyższenia limitu strasznych kwot, na co oczywiście Stalin pozwalał z zadowoleniem. Taki mechanizm obowiązywał również podczas operacji polskiej, bo Jeżow nie tylko powiększał listy proskrypcyjne, ale też kilkakrotnie przedłużał termin zakończenia ludobójstwa. Pierwotnie finał miał nastąpić w grudniu 1937 r., lecz daty przesunięto kolejno na styczeń, kwiecień, a w końcu sierpień 1938 r. Na Białorusi fala represji zatrzymała się dopiero we wrześniu.
Mordercze koło zamachowe nie mogło się zatrzymać, w związku z czym dochodziło do absurdów. W całym ZSRR NKWD zlikwidowało ponad tysiąc rzekomych rezydentur szpiegowskich POW, w tym na tak ważnych strategicznie obszarach z polskiego punktu widzenia jak Buriatia. Tylko w Kijowie likwidacji uległy 44 „rezydentury" polskiego wywiadu oraz kilkaset „bojówek" POW, czyli grup dywersyjnych. Tymczasem w świetle badań naszych historyków II Oddział Sztabu Głównego, czyli wywiad, miał na terenie ZSRR w całym okresie międzywojennym nie więcej niż 46 rezydentur. A wracając do polskiej operacji: gdy NKWD brakowało pomysłów wypełnienia limitów śmierci, aresztowań dokonywano na podstawie list biur meldunkowych oraz wykazów kadrowych zakładów przemysłowych, urzędów czy szkół. Zgodnie z danymi Memoriału wolności pozbawiono ponad 143 tys. Polaków. Z tej liczby osądzono 139 tys., z których rozstrzelano 111 tys. (79,5 proc.). Reszta znalazła się w Gułagu, co również oznaczało wyrok śmierci, tyle że na raty. Ponadto represjom poddano 1099 oficerów Armii Czerwonej polskiego pochodzenia. Aby usprawnić orzekanie, tzw. trójki specjalne (prokurator, sekretarz WKP(b) oraz szef NKWD) wydawały wyroki w systemie albumowym, czyli wyłącznie na podstawie zdjęć i danych osobowych z kartotek policyjnych. Taki reżim sprawił, że ofiarami operacji zostało ok. 10 proc. ludności polskiego pochodzenia, co stawia naszą narodowość w rzędzie największych ofiar bolszewickiego terroru lat 30. Historycy do dziś starają się odpowiedzieć na pytanie o przyczyny maniakalnej nienawiści Stalina do Polaków.
Likwidujcie bez wytchnienia!
Jedno nie ulega wątpliwości: głównym i jedynym autorem ludobójstwa Polaków był bezpośrednio Stalin. To on skonstruował logikę wielkiej czystki, w której szczególne miejsce zajęły represje wobec narodów imperium. Kierował się zbrodniczą ideą oczyszczenia ZSRR z potencjalnych zdrajców, szpiegów i dywersantów do czasu, gdy imperium weźmie udział w wojnie światowej. Z tego powodu Polacy byli głównymi podejrzanymi o nielojalność. Z pewnością w tym duchu Stalin zinterpretował podpisanie polsko-niemieckiego paktu o nieagresji (1934 r.), który potraktował jako bezpośrednie przygotowanie Berlina i Warszawy do wojny z Moskwą. Ponadto Polska była zawsze uważana za największe zagrożenie dla europejskich granic ZSRR. W tym kontekście Kreml niepokoiła emigracja polskich komunistów. Do tego stopnia, że zlikwidowano tzw. okna graniczne, czyli nielegalne przejścia służące zarówno wywiadowi, jak i Kominternowi. Na dodatek dyktatora niepokoił procent Polaków na wysokich stanowiskach państwowych, gospodarczych, w armii i aparacie represji. Wyciągał z tego wniosek, że równie rozległa jest werbunkowa baza agenturalna, a więc siatka polskiego wywiadu. Należy ją zlikwidować, bo jest niebezpieczniejsza od innych wywiadów państw kapitalistycznych.