Nazywano go „papieżem Hitlera". Czarna propaganda przylgnęła do Piusa XII, choć przecież on osobiście i jego podwładni mocno angażowali się w akcję ratowania Żydów, dokumentowania niemieckich zbrodni, a także w tajne negocjacje mające doprowadzić do zmiany władzy w Rzymie i Berlinie oraz do zakończenia wojny. Co więcej, są też poważne dowody mówiące, że Pius XII był zaangażowany w spiski mające na celu fizyczną likwidację Adolfa Hitlera. Drobiazgowo odtwarzał tę tajną papieską wojnę Mark Riebling, amerykański ekspert ds. bezpieczeństwa, autor m.in. dzieł poświęconych tajnym służbom USA. W jednej z książek powoływał się m.in. na nagrania z podsłuchów umieszczonych w watykańskich apartamentach na zlecenie papieża przez techników Radia Watykańskiego, na dokumenty sporządzone przez oficerów Abwehry i SD, na materiały brytyjskich, amerykańskich i niemieckich dyplomatów akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej oraz na relacje ludzi bezpośrednio zaangażowanych w tę historię.
Boży wojownik
Oficjalnie Stolica Apostolska nie posiadała i nie posiada służb szpiegowskich, ale faktycznie może zlecać swoim ludziom misje o charakterze wywiadowczym. Zagrożony prześladowaniami Kościół uczył się sztuki konspirowania już w pierwszych latach swojej działalności. A później ją tylko doskonalił. Zakonspirowani jezuici docierali do katolików ukrywających swoją wiarę w elżbietańskiej Anglii i feudalnej Japonii. Misjonarze przybywali na XVII-wieczny dwór Dalajlamy i w głąb sowieckiej Rosji. Ludzie Kościoła toczyli tajne potyczki ze świeckimi potęgami i często je wygrywali.
Takim zahartowanym w bojach „bożym wojownikiem" był Eugenio Pacelli. Zanim 2 marca 1939 r. został papieżem Piusem XII, przez wiele lat pracował w watykańskiej dyplomacji i de facto w służbach specjalnych. Pacelli początkowo pracował w biurze szyfrów, później odbywał tajne misje w skłóconej z Kościołem Republice Francuskiej. W 1917 r. został nuncjuszem w Monachium, a w 1925 r. w Berlinie. Obserwował na wczesnym etapie powstanie ruchu nazistowskiego. Już w 1923 r. kardynał Pietro Gasparri, watykański sekretarz stanu, nakazał Pacellemu „bacznie śledzić" poczynania Hitlera i jego sojusznika, fanatycznie antykatolickiego generała Ericha Ludendorffa. (Katoliccy księża czynnie zaangażowali się w tłumienie puczu monachijskiego. Bawarskie wojsko zwróciło się wówczas przeciwko Hitlerowi i Ludendorffowi w dużym stopniu dzięki agitacji o. Mayera, odznaczonego Krzyżem Żelaznym, uwielbianego przez weteranów jezuickiego kapelana.)
Podczas służby w stolicy Republiki Weimarskiej Pacelli zaprzyjaźnił się m.in. z późniejszym kierownictwem Abwehry, niemieckiego wywiadu wojskowego. Odbywał konne wypady wspólnie z admirałem Canarisem, szefem tej służby w trakcie II wojny światowej, oraz z jego zastępcą gen. Hansem Osterem. Negocjował konkordat z III Rzeszą, ale nie miał złudzeń co do charakteru nazistowskiego reżimu. Alarmował, że Hitler dąży do stworzenia w Niemczech wrogiej chrześcijaństwu neopogańskiej religii. Kościołowi nie podobały się również entuzjastyczne poparcie nazistów dla zabijania ludzi niepełnosprawnych oraz polityka polegająca na stopniowym zwiększaniu szykan wobec katolików (dochodziło wszak do tego, że SA-mani smarowali ołtarze ekskrementami i bili pejczami osoby wychodzące z kościołów).
To Pacelli, gdy był sekretarzem stanu u Piusa XI, zredagował potępiającą nazizm encyklikę „Mit brennender Sorge" i jego wybór na nowego papieża Piusa XII poważnie zaniepokoił tajne służby SS. Sturmführer Albert Hartl, były ksiądz, który stanął na czele Wydziału IIb Kontrwywiadowczego w SD, w napisanej w marcu 1939 r. charakterystyce nowego papieża wskazywał, że „absurdem jest oskarżanie Pacellego o bycie zwolennikiem nazistów", i ostrzegał, że nowy papież będzie starał się zaszkodzić III Rzeszy. Hartl wskazywał też na niebezpiecznie silną pozycję o. Roberta Leibera, niemieckiego, acz antynazistowsko nastawionego sekretarza papieża. Z kolei o. Hans-Joachim Birkner, pracownik watykańskich archiwów i zarazem jeden z niemieckich agentów w Rzymie, donosił: „Ojciec Leiber powiedział informatorowi, że największą nadzieją Kościoła jest to, iż ustrój narodowosocjalistyczny zostanie zniszczony w zbliżającej się wojnie. Jeśli wojna nie wybuchnie, watykańska dyplomacja spodziewa się zmiany najpóźniej ze śmiercią Führera".