Zdjęcie wykonano wkrótce po tym jak armia na rozkaz władz centralnych w nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku, przy użyciu czołgów i ognia z broni maszynowej, rozpędziła uczestników protestów. W masakrze na Placu Tiananmen zginęły prawdopodobnie setki, a może nawet tysiące osób.
Zdjęcie wykonane przez Cole'a stało się symbolem prodemokratycznych protestów w Chinach z tego okresu. Fotograf otrzymał za nie nagrodę World Press Photo za 1990 rok. Był jednym z czterech fotografów, którzy 5 czerwca uchwycili mężczyznę stojącego samotnie na drodze kolumny czołgów.
Cole wykonał słynne zdjęcie dla "Newsweeka" z balkonu swojego hotelu. Zdjęcie było skadrowane tak, że mężczyzna stojący na drodze czołgów znajdował się w jego lewym dolnym rogu.
Fotograf mówił potem, że spodziewał się, iż mężczyzna zostanie rozjechany przez czołgi. Ostatecznie jednak tak się nie stało - samotny protestujący został odciągnięty przez dwie inne osoby. Nie wiadomo co stało się z nim później.