Na koniec czerwca przygotowywana jest w Berlinie wielka uroczystość. Będzie kanclerz Angela Merkel i wielu ważnych gości. Będzie zapewne także Erika Steinbach, prawdziwa matka chrzestna nowego muzeum w centrum stolicy Niemiec. To ona, jako przewodnicząca Związku Wypędzonych (BdV), rozpoczęła ponad dwie dekady temu debatę nad upamiętnieniem losów ok. 12 mln Niemców, przymusowo wysiedlonych po wojnie z wielu krajów europejskich, w tym kilku milionów z Polski.
Owocem tej debaty jest gotowe już Centrum Dokumentacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, czyli wspomniane muzeum w Berlinie. Z tym że nie jest to już formalnie projekt BdV.
O powstaniu centrum zadecydował Bundestag w 2008 roku, przeznaczając na ten cel 30 mln euro. Organizacją zajęła się specjalna fundacja Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. Na 20 członków rady fundacji osiem osób jest funkcjonariuszami BdV, z jego przewodniczącym na czele.
Wszystko gotowe
Po latach wszystko jest już zapięte na ostatni guzik. Muzeum mieści się w potężnym odremontowanym gmachu niedaleko ruin dworca Anhalter Bahnhof, nieopodal powstającego właśnie potężnego Muzeum Emigracji. Stąd krok do kompleksu muzealnego Topografia Terroru i pomnika Holokaustu przy Bramie Brandenburskiej.
Muzeum „wypędzeń" leży więc na szlaku wędrówek historycznych milionów turystów odwiedzających Berlin, z wyjątkiem czasów pandemii oczywiście.