Genealog Marek Jerzy Minakowski ustalił, że Małgorzata Kidawa-Błońska ma wspólnych przodków z Jarosławem Kaczyńskim. Kiedy w Polsce narodziła się moda na poszukiwanie swoich genetycznych korzeni?
Gdy zaczęto publikować archiwa i akta metrykalne w internecie. Dla wielu osób było to ułatwienie w prowadzeniu samodzielnej kwerendy. Nie muszą już jechać do archiwum i przy odrobinie szczęścia mogą odnaleźć swoich przodków. Inną przyczyną może być wzrost zamożności społeczeństwa, bo z pewnością zlecanie takiej usługi jest spełnianiem potrzeby wyższego rzędu. Ogromny rynek poszukiwań genealogicznych funkcjonuje w Ameryce. Tam ciekawość własnej przeszłości bierze się z imigranckich korzeni wielu ludzi. Inaczej jest w Polsce, gdzie na przykład na Podkarpaciu czy w Małopolsce rodziny żyją w jednej wsi od 300 lat. Wszystko więc zależy od mobilności naszych przodków.
Czego ludzie chcą się o sobie dowiedzieć?
Spotykam coraz mniej osób szukających gałęzi szlacheckich w swoim drzewie genealogicznym. Pojawiła się za to grupa, która chce zweryfikować rodzinne legendy o swym żydowskim pochodzeniu. Nie wiem, czy to już trend, ale genealogią zajmują się też osoby, które kilkadziesiąt lat temu wyemigrowały z Polski. Być może stoi za tym chęć powrotu do polskich korzeni, znalezienia swojego miejsca na ziemi. Ludzie dostrzegają już, że nie chodzi o wykreowanie tworu drzewopodobnego, ale o faktyczne odnalezienie przodków. Zdarzają się wprawdzie nieuczciwe osoby, które stworzą pseudodrzewo, ale raczej nie są to firmy. Na szczęście to bardzo marginalne zjawisko.
Czy bywają ludzie rozczarowani wynikami takich poszukiwań?