Na drodze do I wojny indochińskiej

Wraz ze zbliżającym się końcem II wojny światowej sytuacja w Azji Południowo-Wschodniej znacznie się skomplikowała.

Publikacja: 14.12.2007 13:24

Na drodze do I wojny indochińskiej

Foto: akg/east news, east news, archiwum „mówią wieki”

Chiny chciały rozciągnąć swą strefę wpływów na wschodnią część Indochin. Stany Zjednoczone, skoncentrowane na zadaniu ostatecznego ciosu Japonii, wyraźnie wspierały ruchy niepodległościowe w regionie. We Francji zaś po upadku skompromitowanego rządu Vichy do głosu doszedł gen. de Gaulle, który oddanie władzy w kolonii Japończykom przedstawiał jako nic nieznaczący incydent i nie podejmował dyskusji na temat zmiany statusu Indochin. Nie uznał decyzji Japończyków, którzy ogłosili niepodległość Wietnamu i postawili na czele państwa cesarza Bao Daia. Wielka Brytania także nie wyobrażała sobie rozpadu imperium i dążyła do utrzymania status quo. Opinię Brytyjczyków podzielali Holendrzy szykujący się do ponownego przejęcia Indonezji. Strony czekały na dalszy bieg wydarzeń, przygotowując się do rozwiązań siłowych.

Na przełomie lipca i sierpnia 1945 roku na konferencji w Poczdamie ustalono, że w celu przyjęcia japońskiej kapitulacji do Wietnamu wkroczą wojska chińskie i brytyjskie. Linią oddzielającą obie armie miał być 16 równoleżnik. Dla Francji, której odmówiono udziału w operacji, był to policzek.

Kierownictwo Viet Minhu postanowiło przejąć inicjatywę i 16 sierpnia 1945 roku wezwało naród do powstania. 19 sierpnia wyzwolono Hanoi. Do końca miesiąca powstańcy zajęli budynki rządowe w Sajgonie. Cesarz Bao Dai abdykował i publicznie poparł Rząd Tymczasowy. 2 września w Hanoi Ho Chi Minh w asyście setek tysięcy mieszkańców ogłosił powstanie Demokratycznej Republiki Wietnamu. Odwoływał się przy tym do amerykańskiej deklaracji niepodległości z 1776 roku i francuskiej deklaracji praw człowieka.Ceremonię obserwowali agenci amerykańskiego wywiadu OSS. Był to czas proamerykańskich nastrojów w Viet Minhu, który liczył na pomoc i wsparcie USA na arenie międzynarodowej. Amerykanom oferowano dogodne warunki do inwestowania, proponowano udział przy budowie armii. Za cenę powstrzymania powrotu Francuzów dopuszczano nawet myśl o tymczasowym amerykańskim protektoracie.

Nowo wybrany prezydent Truman, straszony przez Paryż wizją radykalnego komunizmu Viet Minhu, nie podjął współpracy. Zbagatelizował raporty wywiadu, który donosił: „Ruch Ho Chi Minha cieszy się poparciem 85 proc. mieszkańców (...) nawet najbardziej bezstronny obserwator wydarzeń musi stwierdzić, iż ani wietnamski chłop, ani robotnik nie jest świadomy pojęć komunizm czy socjalizm, natomiast doskonale wie, co oznaczają pojęcia wolność i niepodległość”. Do dziś trwają dyskusje, czy istniała szansa uczynienia z Wietnamu drugiej Jugosławii, a z Ho azjatyckiego Tito. Ameryka straciła znakomitą szansę na ugruntowanie swych wpływów w regionie. Za ten błąd zapłaciła po latach pokaźną daniną krwi. Ho Chi Minh zaś stał się jednym z głównych wrogów Stanów Zjednoczonych.

Francuzi, chcąc zachować dominującą rolę na półwyspie, wystąpili z propozycją utworzenia Federacji Indochińskiej, oferując szeroką autonomię w ramach tzw. Unii Francuskiej. Przywódcy Viet Minhu zdecydowanie odmówili: „Sprzedaliście nasz kraj dwukrotnie, a teraz chcecie na powrót zająć pozycje, których nie broniliście. Pozostawiliście naród wietnamski na pastwę wroga, z którym on podjął walkę, a z którym wy kolaborowaliście”.

We wrześniu 1945 roku do Sajgonu wkroczyły jednostki brytyjskie. Dowodzący hinduską dywizją gen. Gracey trafił w sam środek piekła. Rząd Ho Chi Minha nie panował nad sytuacją na południu. W przeciwieństwie do północnego Tonkinu Kochinchina była o wiele bardziej podzielona politycznie. Po ulicach Sajgonu przemieszczali się uzbrojeni japońscy żołnierze. Wietnamscy nacjonaliści szukali zemsty na białych mieszkańcach. W odpowiedzi na brytyjską obecność Viet Minh wezwał do strajku generalnego. Rozgorzały walki o lotnisko. Gen. Gracey ogłosił stan wyjątkowy i kazał wydać broń francuskim jeńcom wojennym. W przywracanie porządku zaangażowano nawet oddziały japońskie, choć ich oficerowie i żołnierze często zaopatrywali grupy powstańcze w broń. Na ulicach rozgorzały otwarte walki francusko-wietnamskie. Ostatecznie 23 września na większości strategicznych budynków w mieście powiewały francuskie flagi. Brytyjczycy, oficjalnie realizujący misję stabilizacyjną, wspierali działania Francuzów.

Chiny chciały rozciągnąć swą strefę wpływów na wschodnią część Indochin. Stany Zjednoczone, skoncentrowane na zadaniu ostatecznego ciosu Japonii, wyraźnie wspierały ruchy niepodległościowe w regionie. We Francji zaś po upadku skompromitowanego rządu Vichy do głosu doszedł gen. de Gaulle, który oddanie władzy w kolonii Japończykom przedstawiał jako nic nieznaczący incydent i nie podejmował dyskusji na temat zmiany statusu Indochin. Nie uznał decyzji Japończyków, którzy ogłosili niepodległość Wietnamu i postawili na czele państwa cesarza Bao Daia. Wielka Brytania także nie wyobrażała sobie rozpadu imperium i dążyła do utrzymania status quo. Opinię Brytyjczyków podzielali Holendrzy szykujący się do ponownego przejęcia Indonezji. Strony czekały na dalszy bieg wydarzeń, przygotowując się do rozwiązań siłowych.

Pozostało 80% artykułu
Historia
Krzysztof Kowalski: Heroizm zdegradowany
Historia
Cel nadrzędny: przetrwanie narodu
Historia
Zaprzeczał zbrodniom nazistów. Prokurator skierował akt oskarżenia
Historia
Krzysztof Kowalski: Kurz igrzysk paraolimpijskich opadł. Jak w przeszłości traktowano osoby niepełnosprawne
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia
Kim byli pierwsi polscy partyzanci?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska