Reklama
Rozwiń
Reklama

Co to znaczy być Żydem i Polakiem

Świadomość tożsamości żydowskiej tkwiła we mnie od dziecka. Moi rodzice byli powojennym małżeństwem. Tata po przeżyciu obozów Auschwitz-Birkenau i Mauthausen przyjechał do Łodzi, a mama po wojnie, po straszliwej gehennie znaczonej śmiercią bliskiej i dalszej rodziny wróciła z Komi w Rosji, dokąd uciekli.

Publikacja: 19.05.2008 10:09

Co to znaczy być Żydem i Polakiem

Foto: Fotorzepa

Red

Dla mnie to było normalne, że rodzice rozmawiali zarówno w jidysz, jak i w języku polskim. Chodziłam do klubu żydowskiego i do żydowskiej szkoły Pereca. Wielbię ją do dzisiaj, bo wprawdzie haniebnie ją zamknięto, ale nasze szkolne przyjaźnie przetrwały. Niedawno przyjechała ze Stanów Zjednoczonych moja przyjaciółka od pierwszej klasy. Wciąż wracamy do naszych wspomnień sprzed Marca ‘68. Po dziesiątkach lat rozmów i dywagacji okazało się, że ona zawsze czuła się Polką pochodzenia żydowskiego, a ja – Żydówką pochodzenia polskiego. Nie umiem powiedzieć, na czym polega różnica.

W polskim tłumaczeniu pieśni „Hava Nagila” jest fraza: „a my ojczyzny mamy dwie”. Jednak kiedyś za odśpiewanie tego tekstu musiałam rozstać się z Teatrem Muzycznym.

Z pokolenia na pokolenie moją ojczyzną jest Polska. Tu się urodzili moi dziadkowie, rodzice, ja i mój syn. Dlatego boli mnie każdy objaw antysemityzmu. Tutaj – nie w Paryżu czy innych miejscach świata – bo to mój kraj.

Zostałam wychowana na granicy dwóch kultur. Bo nie ma kultury polskiej bez żydowskiej i odwrotnie. Wyrosły z jednego pnia i wzajemnie się przenikały. Dlatego nie mam żadnych problemów z własną tożsamością. Rodzice przekazali mi tradycje świąt żydowskich, które teraz obchodzę we własnym domu. Niezależnie od tego u mnie zawsze stoi choinka, tak jak zapamiętałam z dzieciństwa.

Jestem z pokolenia, którego rodzice przeżyli Holokaust. Trauma w naszych domach wisiała w powietrzu. Im więcej czytam wspomnień na ten temat, tym bardziej podobne wydają mi się nasze domy. Nasi rodzice nawet jak mówili o Oświęcimiu, to chronili dzieci, pomijając to co drastyczne. Gdy dorastamy, mamy do siebie żal, że nie zadaliśmy tak wielu pytań, bo wciąż nam się wydawało, że nasi rodzice będą zawsze.

Reklama
Reklama

Kiedy w 1969 r. przyjechałam z Łodzi do Warszawy, do Teatru Żydowskiego przychodziło kilka osób. Dziś bilety są wyprzedane, a ja, obserwując reakcję młodych ludzi, wiem, że potrzebują kontaktu z żydowską kulturą. Kiedy organizuję konkursy o historii i kulturze polskich Żydów, do których przystępuje 15 tysięcy osób, jestem dumna z tych dzieciaków, z tej młodzieży. Dlatego nie mieszczą mi się w głowie antysemickie ekscesy. Z mężem Szymonem Szurmiejem podaliśmy do sądu i stawaliśmy jako świadkowie przeciw sprawcy haniebnych wydawnictw Leszkowi Bublowi, którego uniewinniono z powodu „małej społecznej szkodliwości czynu”.

notował Janusz R. Kowalczyk

Dla mnie to było normalne, że rodzice rozmawiali zarówno w jidysz, jak i w języku polskim. Chodziłam do klubu żydowskiego i do żydowskiej szkoły Pereca. Wielbię ją do dzisiaj, bo wprawdzie haniebnie ją zamknięto, ale nasze szkolne przyjaźnie przetrwały. Niedawno przyjechała ze Stanów Zjednoczonych moja przyjaciółka od pierwszej klasy. Wciąż wracamy do naszych wspomnień sprzed Marca ‘68. Po dziesiątkach lat rozmów i dywagacji okazało się, że ona zawsze czuła się Polką pochodzenia żydowskiego, a ja – Żydówką pochodzenia polskiego. Nie umiem powiedzieć, na czym polega różnica.

Reklama
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Historia
Niezależne Zrzeszenie Studentów świętuje 45. rocznicę powstania
Historia
Którędy Niemcy prowadzili Żydów na śmierć w Treblince
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Historia
Skarb z austriackiego zamku trafił do Polski
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama